Taki sklepikarz co dolicza znienacka za kartę żeruje na poważnym handlu. Karty kredytowe są, owszem, dla niektórych wygodne, dla innych bezpieczne, ale nie są popularne z tych powodów.
Popularne są dlatego, że ich chcą właśnie sprzedawcy detaliczni, tylko ci poważni, a nie jakiś pasożyt drobny sklepikarz, który jest za głupi żeby widzieć, że na kartach zarabia. Jest to fakt, że na całym swiecie sprzedaż detaliczna jest napędzana kartami, a 90% zakupów robi się pod wpływem impulsu (idzie się do sklepu żeby kupić X za 9.99, a kupuje Y za 499.99. Bo miałem kartę. Gdybym miał iść po gotówkę, to bym nie wrócił, bo ja Y nie potrzebuję, albo mogę kupić jutro, albo za miesiąc, może gdzie indziej. Dlatego żaden poważny biznes nigdy nie będzie zachęcał klientów do przejścia na gotówkę i porzucenia kart. I zapłaci chętnie bankierom za te usługi, bo dzięki temu istnieje. Kłócić się z bankami ile to ma kosztować można, tylko po co w to wciągać klientów? To jest zarzynanie kury która znosi złote yaya.
Z tych samych powodów są te łatwe zwroty. Nie, nie dlatego, że rząd każe, i nie z dobrotliwości. Po to, żeby nie macali miesiacami, tylko kupowali, i jeszcze żeby wygrac z drobnicą, której na to nie stac. Dlacaego w Polsce tak trudno to pojąć? Ale narzekac na macanie łatwo.
Poza Polską nigdy w życiu nie kupiłem nic w sklepie za gotówkę ponad ~$60, a banknotów $100, a jeszcze mniej $50, nie widziałem w ciągu ostatnich 20 lat.Z wyjatkiem wypraw do Polski ma się rozumieć.
Jeżeli Polska ma raczej stawać się z czasem zamożniejsza, anie biedniejsza, to tej Wisły nikt kijem nie zawróci i będzie sie też kupowało coraz wiecej z impulsu plastykiem a nie chodziło na wyprawę z teczką banknotów na wielki czy mały zakup po czajeniu sie i macaniu przez dwa lata. I oto w przecież w handlu chodzi nieprawdaż?