Trochę to off-topiczne, ale ja niewiele wiem w dalszym ciągu. Sugerujesz, że w czasie ręcznego czyszczenia matrycy uruchamia się dodatkowa, tajna procedura detekcji hot-pixeli? Że podczas czyszczenia jest sczytywany przez procesor obraz z matrycy, na bieżąco wyłapywane są ponadnormatywne zmiany w luminancji w mocno wyizolowanych obszarach (aby uniknąć choćby oddziaływania światła wpadającego do komory przez wizjer) i robiona jest mapa kompensacyjna?
Wiesz dlaczego w to nie wierzę? Bo gdyby to była prawda, Canon by się tym pochwalił.
Z hot-pixelami (w odróżnieniu od dead-pixeli) jest problem niedyskretnościtej "awarii". Łatwo zaobserwować takie zjawiska, że np. uciążliwy hot-pixel znika przy robieniu zdjęć na mrozie, czy odwrotnie - pojawia się w serii zdjęć od któregoś tam pstryku. Albo to, że dookoła hot-pixela pojawia się rosnące pod względem rozmiaru i luminancji skupisko hotów, kiedy zwiększamy czułość bądź czas naświetlania.
Dlatego ja w dalszym ciągu wyznaję pogląd, że "ręczne czyszczenie" działa nie w domenie programowej, a mechanicznej czy elektrostatycznej, podobnie jak walnięcie pięścią w stary telewizor.
W każdym razie czasem działaTyle że prawdopodobieństwo że "zniknięty" hot pojawi się po nim DOKŁADNIE W TYM SAMYM MIEJSCU jest dużo większe niż gdzie indziej.