Jak wiekszosc sporow tak i ten polega na tym, ze mamy pewna mysl w glowie nadawcy, mamy komunikat i mamy to co po odebraniu komunikatu zrozumial odbiorca. Jestem prawie pewien, ze spieramy sie o semantyke, czyli kazdy ma na mysli co innego, chociaz uzywamy tych samych slow
Ja juz swoja argumentacje przedstawilem i wyglada ona skrotowo tak: w gruncie rzeczy znajomosc takiego parametru jak podatnosc materialu swiatloczulego na padajace swiatlo jest wtorna, jesli mielibysmy material swiatloczuly, ktorego podatnosc moglaby byc ustalana w bardzo szerokim zakresie i robilby to automat, to nie musielibysmy zawracac sobie nim (tym parametrem) glowy. Dbalibysmy tylko o kompozycje, parametr T i parametr A. Klik i mielibysmy zdjecie o dokladnie takich walorach jak sobie zakladalismy.