owszem nabytych poprzez oddziaływanie środowiska ...
Wersja do druku
To niezwykle dziwne by było. Byłaby to pierwsza udowodniona teoria w historii nauk przyrodniczych (pomijam matematykę, gdyż opisuje ona inne obiekty). Żadna teoria fizyczna, chemiczna czy biologiczna nie była, nie jest i nie będzie udowodniona. Co więcej: każda taka teoria jest nieprawdziwa! W przypadku teorii ewolucji jest to podwójnie widoczne, gdyż nie ma czegoś takiego jak "teoria ewolucji" tylko wiele teoryj opisujących różne struktury.
To miałem na myśli pisząc, że nie wiesz, o czym mówi ewolucja :D Jak wkładam kurtkę bo jest zimno, to też jest ewolucja?
To będzie ten nowy super-człowiek za kilka pokoleń czy nie? Tow. Hitler by się ucieszył pewnie. A może X-menów się naoglądałeś?
nie ale jak przez pokolenia będzie zimno to twoi potomkowie wytrzymają bez większych problemów mróz z Jakucka ... a jak nie to przyłączy się selekcja ....nie potrafisz zdystansować się do własnej perspektywy
jak to nie jest ewolucja ? przystosowanie się do warunków środowiska (domyślnie zmiany np większa odporność na zimno zmiany dotyczące utrzymania ciepła ) albo selekcja to czysta istota ewolucji !!!
Aha, wkładanie kurtki to też ewolucja. Wyewoluowałem z marznącego nieokurtkowanego człowieka na wyższy poziom kurtkowego człowieka z Jakucka.
o boże chciało by się powiedzieć !!! dla mnie EOT
tak myślałem otóż dla ciebie ewolucja to "wyższy" poziom i tu odsłaniasz kompletną nieznajomość tematu teorie ewolucji NIC nie mówią o wyższym poziomie tylko o zmianie (nie określając jej wyższości bądź niższości) tylko o przystosowaniu do warunków (zmiana) lub nie (selekcja naturalna). Pomyliłeś Ewolucje z Nitchem !!! to świadczy o twojej ignorancji wobec tematu !
masz rację nie potrafisz zrozumieć prostych zdań .
Dla WatsOn ocywiście najpierw próba zmiany i potem selekcja
Sporo tu się namieszało. Postaram się nieco wyjaśnić.
Fenotyp jest pochodną genotypu, oddziaływań środowiska i czynników losowych.
Z tych trzech czynników jedynie informacja genetyczna przekazywana jest następnym pokoleniom.
Czynniki środowiskowe silnie modyfikują organizm, aczkolwiek ich oddziaływanie kończy się wraz ze śmiercią jednostki. Teorie Lamarca, postulującą dziedziczenie cech nabytych próbował z przyczyn politycznych wskrzesić Łysenko. Jego prace są obecnie traktowane przez genetyków jako doskonała rozrywka.
Udzial przypadku w rozwoju danego organizmu polega np. na losowej inaktywacji jednego z chromosomów X u kobiet, na wczesnym etapie rozwoju zarodkowego. Dzięki temu każda kobieta (za wyjątkiem cierpiących na zespół Turnera) jest z genetycznego punktu widzenia organizmem mozaikowym - występują u niej odmienne linie komórkowe różniące się aktywnym chromosomem X.
Do wpływów środowiskowych zaliczamy także np. wachnięcia hormonalne matki w okresie ciąży, wpływające na zróżnicowany rozwój płodu.
Dodatkowo występuje również dziedziczenie epigenetyczne (metylacja DNA, wpływ białek regulatorowych zawartych w komórce jajowej etc.), ale nie ma się co w to zagłębiać ze względu na ograniczony zakres działania.
A co do kwestii udowodnienia ewolucji - idąc tropem Tomka Golińskiego można np. uznać, że nie było bitwy pod Grunwaldem, gdyż na jej istnienie mamy jedynie pośrednie dowody.
Tomek w imię nauki-semantyki wykrusza dyskutantów :).
Tymczasem ewolucja czy dostosowywanie się to jeden pies bo faktem jest występowanie takowego zjawiska. Pod wpływem warunków w jakich przychodzi życ danym osobnikom dochodzi do bardzo powolnych zmian w np budowie fizycznej i przekazywanie ich następnym pokoleniom. Podkreślam powolnym. Aby wyraźnie dostrzec takie zmiany potrzeba nie roku a znacznie dłuższego okresu.
Dowodem nie wprost są np różnice występujące pomiędzy przedstawicielami tego samego gatunku - naszego zamieszkującego różne kontynenty.
WatsON:
rozumiem że w/g Ciebie nie następują biologiczne zmiany wywołane przez srodowisko przekazywane w długim cyklu pokoleń majace na celu przystosowanie się do zmieniających warunków owego środowiska? (bez wnikania w genetykę)
np że ssaki z poziomu myszy za czasów dinozaurów nie wyewoluowały do dzisiejszej postaci ?
Dowodem nie wprost, aby nie szukać daleko, może być chociażby świadoma hodowla i uszlachetnianie zwierząt/roślin praktykowane od setek lat... Baaa - wystarczy spojrzeć na gatunek Canis familiaris, praktycznie w całości sztucznie wyhodowany przez człowieka.
Nie rozumiemy się. Wpływ środowiska na gatunek (nie jednostkę) odbywa się właśnie przez selekcję. Tylko i wyłącznie. Nie mieszajmy przystosowania na poziomie osobniczym ze zmianami gatunku.
No to się nie dogadaliśmy bo rozmowa była o ewolucji i przystosowaniu i zmianie na poziomie gatunku ... oczywistym jest że selekcja jest wywołana i jest następstwem potrzeby zmian (dobór zależny od pożądanych cech osobniczych)
odwołując się do Zięb Darwina środowisko spowodowało że owe zięby dobierały partnerów o takim a nie innym uksztakltowaniu dzioba i poprzez pokolenia zmieniły ówczesny gatunek na nowy .... badź co bądź poprzez warunki środowiska powstał nowy gatunek na drodze selekcji i działanie to na ogólniejszym poziomie nazywamy przystosowaniem gatumnku a potem ewolucją ... i w tej dyskusji nieco mniejsze ma znaczenie sam bezpośredni proces przekazywania genów ... nadal ciekawym tematem jest skrajna zmiana warunków pozwalająca jednakże na przeżycie .... i oddziaływująca bezpośrenio na organizmy żywe i dokonująca bezpośrednich mutacji na DNA (kosmos, promieniowanie itp)
Teoria to już ostateczna faza. Nic ponad teorię nie sposób osiągnąć. Ponadto biologia, zwłaszcza w pewnych działach, jest nauką ścisłą, która wygłasza mierzalne i weryfikowalne tezy. Nie pisze nigdzie, że wymaga dowodów, ale że wymaga weryfikacji doświadczalnej.
Z tego co mi wiadomo, nie udało się metodami hodowli wyprodukować nowego gatunku (ewolucyjnie). Jeśli ktoś zna taki przykład, to proszę o informację.
Prosze bardzo - zboża chociażby, z naszego podwórka - takie pszenżyto. Uchodzi za nowy gatunek. Ze zwierzętami sprawa się komplikuje - za odrębny gatunek uznać można coś co po skrzyżowaniu z gatunkiem pierwotnym nie może się krzyżować, albo wydawać płodnego potomstwa. Co prawda można tu przytoczyć przykład muła, ale to będzie troche naciągane. Do wyodrębnienia nowego gatunku wśród zwierząt potrzeba tysięcy lat izolacji, aby powstały odpowiednio silne różnice biochemiczne czy chromosomowe.
Za to w skali mikrobiologicznej, tworzenie nowych gatunków za sprawą ukierunkowanej mutagenezy to codzienność.
Dobra, ale co wtedy jest kryterium gatunku? Napisałeś, że pszenżyto uchodzi za nowy gatunek. Czyli definicja jest niejasna, jesli dobrze rozumiem. I co więcej: pszenżyto nie powstało przez ewolucję jednego gatunku, a przez mieszanie dwóch.
Muł jest zdecydowanie naciągany, bo nie jest płodny, o ile mi wiadomo. Czyli potwierdzasz, że w przypadku zwierząt wyższych nie nastąpiła specjacja w ramach naturalnej ewolucji w sposób obserwowalny? (To oczywiście nie jest argument przeciw, bo skala czasowa jest zgoła inna).
Mutageneza jak domyślam się z nazwy, też nie jest zbyt ewolucyjna.
Ale zgodzę się z tym, że tam, gdzie gatunek jest pojęciem płynnym i nieprecyzyjnym, wykształcanie się gatunków jest możliwe i obserwowalne. Wynika to z braku rozmnażania płciowego, które sporo na poziomie pojęciowym wyjaśnia.
Nie zapominam. Specjacja, nawet jeśli wymaga 10^10 pokoleń do zajścia i tak nastąpi w jednym pokoleniu. Właśnie z powodu ostrości definicji gatunku. Albo mogą się wzajemnie krzyżować, albo nie. Tertium non datur.
A ponadto to przytyk do Popmarta, który twierdzi, że już za kilkadziesiąt lat gatunek ludzki się podzieli.
kto niby tak twierdzi że za kilkadziesiąt lat gatunek sie podzieli ? proszę o cytat ?
Ale po jednym pokoleniu gdzieś ten gatunek się wyodrębni. Niekoniecznie w całej populacji, ale muszą istnieć takie dwa osobniki przeciwnej płci, które nie mogą się krzyżować, mimo że ich rodzice mogli. A nauka polega na dopasowywaniu świata do definicji i na odwrót. Dyskusja o specjacji wymaga trzymania się definicji gatunku, inaczej mozna wróżyć, a nie merytorycznie dyskutować. Dziwny to argument: "mówisz zbyt ściśle" :D
:roll:
lub moga sie krzyzowac nie dajac plodnego potomstwa. Z definicji gatunku:wink: czytalem kiedys artykul w ktorym autor poruszal kolejny aspekt gatunku, a mianowicie spoleczny. Calkiem ciekawie opisal ,ze moga istniec gatunki. dla ktorych barierami w rozmnazaniu sa zbyt duze roznice kulturowe i spoleczne. PozdrawiamCytat:
muszą istnieć takie dwa osobniki przeciwnej płci, które nie mogą się krzyżować, mimo że ich rodzice mogli
Zgoda, świadomie pomijam to płodne potomstwo (skrót wypowiedzi), pisałem o nim wcześniej i nie chce powtarzać się. Zawsze pisząc o krzyżowaniu mam na myśli krzyżowanie z płodnym potomstwem.
O tym społecznym też słyszałem. Czy wtedy w latach 17xx w Ameryce istniało parę gatunków ludzi? Podobnie w Indiach? IMHO nie, bo definicja jest biologiczna i chodzi o biologiczną możliwość rozmnażania się. Gdyby przyjąć przeciwny tok rozumowania, to moznaby dojść do absurdów, np. zredukować kwestię do pojedynczych osobników. Np. nie rozmnażam się z jakąś paskudną babą, więc jest ona innym gatunkiem, niż ja ;)
hmmm to były dywagacje nieco futurologiczne jak zauważył watson, dla przykładu i moim zdanie nie poznbawione sensu ... ponieważ w skrajnym srodowisko znacznie przyspiesza zmiany !!!
Nie można mówić o specjacji jako zmianie skokowej, to zbyt daleko idące uproszczenie. Raczej wygląda to tak, że na pewnym etapie pewna wyodrębniająca się z gatunku macierzystego linia zaczyna mieć biologiczne problemy z krzyżowaniem się z najbardziej od niej oddalonymi przedstawicielami tegoż gatunku (biologicznie, bo zakładamy, że ze względu na izolację niezbędną dla przebiegu tego procesu fizycznej możliwości nie ma), przy czym nadal z powodzeniem może się krzyżować z nieco bliższymi przedstawicielami.
Posłużę się narysowanym na szybko schematem.
t1 obeazuje początek izolacji dwóch populacji danego gatunku.
zielone z czerwonymi krzyżować się nie mogą. Czarne - jak najbardziej.
Całkowite rozdzielenie tych populacji - czyli de facto powstanie nowego gatunku - ma miejsce w punkcie t2.
(szopiści, wybaczcie :D)
Watson, całkowicie się zgadzam. Dlatego pisałem, że chodzi mi przynajmniej o dwa osobniki, czyli punkt t_1 - jako bliższy i wystarczający z punktu widzenia definicji.
Ale Twój obrazek ma dużo ważniejszą konsekwencję: pojęcie gatunku nie jest dobrze zdefiniowane (nawet dla zwierząt rozmnażających się płciowo), tzn. nie jest zadane relacją równoważności (brak tranzytywności).
Ok, nie czytalem calego watku:wink: np wsrod piekniczkowatych, rybek z SA bardzo czesto dochodzi to krzyowania gatunkow, bez plodnego potomstwaCytat:
Zgoda, świadomie pomijam to płodne potomstwo (skrót wypowiedzi), pisałem o nim wcześniej i nie chce powtarzać się
Ach te ząbkowane linie :-P. Dokładnie o to samo mi chodziło. Zgadzam się też z liquidsound. Ba nawet całkiem logiczne wydaje się połączenie tych dwuch spraw w jedną. Dla przykładu coś kompletnie wywssanego z palca :) czyli mąła teoria: w obrębie jednego gatunku szympansów rodzi się np kilka mniej owłosionych, które reszcie normalnie owłosionych wydają się deeczko nieatrakcyjne. Jedyne co im pozostaje to łączyć się z pozostałymi nieowłosionymi. Dzięki temu ich potomstwo będzie rónież mniej owłosione i to najprawdopodobniej już w pierwszym pokoleniu :) (albo i nie będzie bo zbyt upraszczam - tu prosze o wypowiedź bardziej kompetentnej osoby).
Kwestia atrakcyjności w świecie zwierząt nie ma aż tak dużego znaczenia jak w przypadku naszego gatunku :)
Najbardziej sprzyja tu izolacja geograficzna. Efekt jest jest dużo bardziej widoczny, jak po drodze pojawi się jakieś genetyczne wąskie gardło (a najlepiej kilka tego typu sytuacji). Odbudowa całej populacji z niewielkiej ilości osobników sprawia, że wśród potomstwa rozkład genów jest zbliżony do tego w grupie założycielskiej, zwykle mocno odbiega od populacji macierzystej...
Prawda, że przyjemniej się dyskutuje niż o polityce? :D
Akurat aktualnie rzadząca frakcja moim zdaniem jest nieco niedostosowana do nowych warunków - patrz konflikt z mediami, czy opinie części społeczeństwa.
Natomiast idealnym przykładem jest sam Leper.
PS: Polityka wzbudza sporo emocji co pewnie wynika z faktu iż niestety ma pośredni wpływ na życie większości z nas.
Nadzieja w tym, ze teoretycznie za 20 lat caly ten elektorat z racji obecnego wieku nie bedzie juz aktywny wyborczo.
Mnie dokladnie to samo powiedzial ksiadz jakis czas temu... Nie zwiazany na szczescie z fanatyzmem pedzonym falami radiowymi ;)
Taka jest oficjalna wykladnia kosciola (rowniez w naszym kraju) z papiezem na czele.
Tyle, ze w kraju nad wisla jest jeszcze jeden kosciol radiem napedzany :D Ze spola typu lpr :D
Na leppera maja haka, zreszta bardzo prostego. Jak sie zbuntuje to pis nagle zmieni zdanie (nie pierwszy raz :D), przeglosuje z platforma projekt PO o niewpuszczaniu osobnikow z wyrokami do sejmu i koniec dietki dla sporej czesci samoobrony. Lepper bedzie sie trzymal rekami, nogami i zebami zeby nie wyleciec, niezaleznie od tego ile warcholow, chamow i czego tam jeszcze uslyszy od PISu.
Cały na pewno nie - wbrew pozorom zatrważająco sporo w nim stosunkowo młodych działaczy. Możliwe jest też, iż będzie on zasilany nowo wychowanym na giertychowiźnie pokoleniem (obym się mylił). Oczywiście co rozsądniejsi się nie dadzą ale ta mniej rozgarnięta cześć ulegnie.
Swoją drogą zaiste niesamowita jest bezsilność stolicy apostolskiej wobec ojca dyrektora :evil: .
Jakoś wątpie w to. Inne są kryteria atrakcyjności, ale jest ona bardzo istotna! Inaczej dobór nie miałby szans na działanie.
Jaka bezsilność? RM cieszy się poparciem Episkopatu w Polsce i Watykan również nie ma poważnych zastrzeżeń. Widać to choćby z tego, że wielu biskupów regularnie pojawia się na antenie RM, a w okresie świątecznym nawet dzwoni z życzeniami. Jest paru biskupów, którzy mają inne zdanie, i to właśnie zdanie jest propagowane np. przez GW jako "stanowisko episkopatu".
Czyżby? Oto fragmenty listu Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie:
Nie uszło uwagi Stolicy Apostolskiej zaangażowanie się Radia Maryja i tym razem (w kontekście niedawnych kampanii wyborczych i bieżących wydarzeń dotyczących władzy ustawodawczej i wykonawczej) w sprawy polityczne przez transmisje i zajmowanie określonego stanowiska; zauważyła również związaną z tym interwencję Konferencji Episkopatu Polski, która - zgodnie ze swoją kompetencją - listem Prezydium, skierowanym do o. Zdzisława Klafki, Przełożonego Polskiej Prowincji Ojców Redemptorystów, krytycznie odniosła się do takich poczynań rozgłośni i przypomniała wskazania Kościoła w tej materii.
W związku z tym Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej, pismem N. 1979/06/RS z dnia 21 marca 2006 r., skierowanym do Nuncjatury Apostolskiej w Polsce, zauważa, że "uciążliwą sprawą Radia Maryja z pełną uwagą i stanowczością powinni się zająć: biskup toruński (gdzie radio ma siedzibę), władze zakonne Zgromadzenia Ojców Redemptorystów oraz Konferencja Episkopatu Polsk
Cały list tutaj:
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,63546,3264210.html
Twoja zdolność własnej interpretacji faktów często oczywistych i niepodlegających raczej dyskusji jest doprawdy zdumiewająca. "Odwracanie kota ogonem" w pewnych kwestiach opanowałeś do perfekcji. Nie dziwę się snowboarderowi, że Twoje wypowiedzi wyprowadziły go z równowagi :twisted:
Robert
I na czym te tak poważne zastrzeżenia polegają niby? Że popiera partie polityczne (ścisła strefa polityczna). Zarzut słuszny, bo powinno popierać postawy i zasady, a nie konkretne ugrupowania. Nawet ideologie polityczne. Co więcej, Watykan nie ocenia tam treści. Widzę, że ty z kolei (a raczej GW) umie robić burze w szklance wody.
Jeszcze jeden cytat z tej korespondencji:
Proszę potraktować treść całej tej korespondencji również jako poważne ostrzeżenie i zaproszenie Księdza Prowincjała do podjęcia zdecydowanych i skutecznych działań w zakresie swojego urzędu
.
Jak na standardy dyplomacji watykańskiej, wymowa tego listu była jednoznaczna, a sformułowania dość ostre w tonie. Wiem, że ty wiesz swoje, ale ja przytaczam argumenty (czasem pewnie niewygodne i niepasujące do Twoich tez), Ty z kolei opierasz się na własnych przekonaniach. Przy ocenie faktów jak prezentowane tutaj, to trochę za malo.
Dobrze wiesz, ze nikt w kosciele nie wyskoczy na srodek i nie powie ze to jest chamstwo czy warcholstwo do kamery. To mimo wszystko tak samo "jedna partia" i ich wypowiedzi sa z tego powodu "taktowne i stonowane" jak Giertycha "dzuniora" wobec ojca.
A poziom burzy mozna sobie samemu ocenic i nie trzeba tutaj listow i GW. Widac co radio popiera albo jak zachowuja sie sluchacze przed kamerami "wrogiej" telewizji.
Mi sie osobiscie wydaje ,ze moj ulubieniec z mojego poprzedniego avatara, stal sie tak silna figura ,ze kosciol nie chcac rozlamu na dwa obozy (pewna gazeta strasznie probowala to udowodnic) przymyka oczko na wybryki ojca rodzynka. Z histori wiemy jak sie konczyly takie rozlamy, lepiej poczekac az zjawisko radia maryja odejdzie w niepamiec razem ojcem dyrektorem oraz "grupa szturmowo desantowa moherowych beretow".
A ja widziałem kilku pijanych facetów czytających GW. Co to mówi o poziomie Michnika? Takie argumenty to prawdziwy lol.
Widać też, jak zachowują się czytelnicy pewnych mediów wobec ks. Rydzyka. Też można ocenić coś? Moralność Kalego?
Co do stonowanej dyplomacji, to Kościół ma dużo lepsze metody radzenia sobie z tym, niż publiczna wymiana listów. Gdyby Papież widział problem, to dawno rozwiązałby sprawę i tyle...
To fakt, wladza papieza jest spora.Cytat:
Gdyby Papież widział problem, to dawno rozwiązałby sprawę i tyle...
Nieprzypadkowo list Nuncjusza Apostolskiego w sprawie Radia Maryja został opublikowany kilka tygodni przed wizytą papieża Benedykta XVI w Polsce - uważa publicysta "Polityki" Adam Szostkiewicz.
Jest to sygnał, że Stolica Apostolska, w której imieniu nuncjusz przemawia, nie chciałaby, żeby wizyta Benedykta XVI w Polsce zbiegła się z dalszymi kontrowersjami wokół politycznej działalności ojca Rydzyka i jego mediów - powiedział Szostkiewicz. Zwrócił uwagę na bezprecedensowy charakter listu (http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,sta...iadomosc.html).
Znając Twój sposób prowadzenia dyskusji powiesz, że Szostkiewicz to dla Ciebie żaden autorytet...
Tym niemniej, musisz uznać, że tak delikatne sprawy jak ta związana z działalnością RM załatwia się w trochę bardziej cywilizowany sposób, niż np. metody stosowane przez budowniczych IV RP.
Robert
Pijanstwo a fanatyzm (bo inaczej chyba tego nie mozna okreslic) to calkiem inny kaliber niestety. Zebys nie wiem jak chcial to sprowadzic do tego samego.
Kosciol ma dobre metody, z pewnoscia ;) Ale troche inaczej usunac kaplana z parafii (czy nawet proboszcza) ktory prawi jakies dziwne kazania przed paroma tysiacami osob, a co innego takiego z radiem i paroma milionami zwolennikow o czesto bardzo fanatycznym nastawieniu. Wiem, ze sa normalni sluchacze, ale sa tam tacy wyprani, ktorzy bez mrugniecia okiem by sie wysadzili w tlumie "wrogow".
Nie widzialem takich zachowan osob nie przepadajacych za radiem porownywalnych do tego co prezentuja osoby przepadajace za nim. Jesli takie sa to oswiec mnie. A jesli nie to wybacz, chyba troche trollujesz.
Hm, nie wiem, co ten cytat ma dowodzic... A Szostkiewicza nawet nie znam.
Wiem tylko, że jak Biskup Krakowski miał problem z ks. Isakowiczem-Zaleskim, to Go wysłał do zakonu w Tyńcu na jakiś czas i tyle :D A sprawa i tak miała jakieś drugie dno.
A owszem, widziałem. Choćby posty Snowboardera podchodzą. Na marszach gejowskich też sporo takich, którzy powsadzaliby wszystkich przeciwników do więzień. Podobnie w paru innych kwestiach.
Po wtóre: media wybiórczo prezentują najnizsze partie elektoratu.
Ponadto: Czy jeśli idiota na kogoś głosuje, lub nawet wszyscy idioci, to od razu musi to być złe?