Co racja to racja, po co sobie komplikować życie i narażać na dodatkowy stres. Najlepiej być niezależny od nikogo.
Wersja do druku
Co racja to racja, po co sobie komplikować życie i narażać na dodatkowy stres. Najlepiej być niezależny od nikogo.
Określenie " Profesjonalne podejście do tematu" nie oznacza tylko zabrania puszki z obiektywem czy dwoma ... powinniśmy być zaopatrzeni w zapasowe body, obiektywy, lampy, akumulatory do aparatów i lamp, dostateczny zapas kart, filtry itp. w takiej ilości która nie będzie nam potrzebna - wszystkiego musimy mieć na zapas - łącznie z ubraniem które może się zabrudzić czy rozerwać.
Samochód jest tak samo narzędziem naszej pracy jak aparat czy obiektyw ... z tym że nie musimy zabierać dwóch :mrgreen: jak się coś stanie wtedy prosimy kogoś o podwózkę i dokończamy zlecenie - ale zdawanie się na kogoś w kwestii wożenia jest nie profesjonalne , chyba że mamy swojego prywatnego kierowcę który jeszcze w razie potrzeby blendę porzytrzyma :mrgreen:
Wybierając się na zlecenie bez samochodu czułbym się tak, jakbym szedł z jednym i do tego pożyczonym aparatem na ślub.
Oczywiście jest to moje prywatne zdanie z którym niekoniecznie trzeba się zgadzać... w końcu żyjemy w wolnym kraju.
Jesli jakiś profotograf z aparatem kupionym na gwiazdkową promocję przez rodziców robi śluby za 99 zł to niestety ciezko z tego wygospodarować kasę na środek lokomocji.
Jeszcze trochę i pojawią się magicy robiący ślub za 49,99 ale aparat będą pożyczali od gości (bo przecież goście też często maja na ślubach całkiem niezłe lustrzanki kupione w tej samej promocji co kupował fotograf) Pożyczanie sprzętu od gości ma tę zaletę, że jak padnie bateria to zawsze można pożyczyć drygi aparat od innego gościa.
A może w ogóle robić ślub za 9,99 i poprosić, by któryś z gości zrobił zdjęcia za profotografa?
Ludzie nie przesadzajcie. Kalkulujcie cenniki, żeby starczyło na paliwo! Jak można w ogóle pomyśleć o tym, żeby bez samochodu się brać za takie zlecenie!
Jak czytam co niektórych to mam wrażenie, że jakiś 15 latek bierze się za biznes ślubny
Tylko ze, co w sytuacji kiedy nie mam prawa jazdy ( powiedzmy ze cala ludzkosc nie musi posiadac ) to co wtedy ?mam rezygnowac z pracy jako fotograf ?
nie no obowiązku nie ma,
a żeby dostać się do sali weselnej to można iść na stopa lub autobus,
można też zrobić bramę i zamiast dostać 5 zł lub flaszkę wymóc podwiezienie,
no chyba, że zlecenia jest tak dochodowe, że taksówką się przemieszczasz :)
lub Pan Fotograf ma w umowie - transport dla Pana Fotografa zapewnia Para Młoda (dobrze tez od razu określić standard, bo przecież nie warto tłuc się z byle kim, byle czym).
A Kalin, co to nie mają samochodu, jest pewnie dwie - jedna w kościele, a druga czeka już na przyjazd PM przed domem weselnym :) :) :)
A moim zdaniem jedno z drugim nie ma wiele wspólnego. Znam co najmniej dwóch fotografów ślubnych, którzy nie mają samochodu. I jakoś wcale im to nie przeszkadza w prowadzeniu biznesu. Pomijam już zupełnie, że w małym mieście (czy na wsi) dojść do kościoła to żadne wyzwanie, a od domu młodych zawsze transport mają. Nie widzę w tym żadnego problemu i uogólnianie do ślubów za 9.90 które tu sugerujesz to jakieś zupełne nieporozumienie.
Mało tego tu na Podhalu zwyczajowo para młoda raczej nie jedzie do kościoła czy z kościoła samochodem więc zabieranie samochodu na ślub to kłopot, a nie pomoc.
I tak z oczywistej oczywistości rodzi się paradoks, to tak jak z tym, że lufy po 400mm są proponowane w wątkach, gdzie ludzie pytają jakie szkło do landszaftów. A pewnie i można tylko dajmy sobie spokój z marginalnymi przykładami, bo to nie wiele wnosi, a tylko odwraca kota ogonem. Tym sposobem dojść można tylko i wyłącznie do wniosku, że wszystko wszystkim i byle jak można.
Miałem sytuacje, gdzie od młodej do kościoła, czy z kościoła do sali weselnej było bardzo blisko i tam samochód rzeczywiście może przeszkadzać, czasem też w niektórych regionach w zwyczaju jest przemarsz pary młodej z korowodem gości z kościoła do sali ... ale o tym młodzi informują przy ustalaniu wszystkiego i podjeżdżam samochodem pod dom weselny później dreptam na piechotkę do młodej czy do kościoła - ale samochód muszę mieć w pobliżu.
Mam czym wrócić , mogę też bez problemu podjechać z parą młodą na mini sesję wieczorną, nie jestem zależny od nikogo i nie muszę się prosić.
Sytuacje opisane powyżej zdarzają się bardzo rzadko i zazwyczaj daleko od mojego miejsca zamieszkania więc powrót do domu ok.2.00 w nocy bez własnego środka transportu jest problemem.
Można przecież nie brać ze sobą drugiego aparatu , zbędny ciężar ... nie planujemy go użyć - będzie nam przeszkadzał....
Widzę, że ktos tu robi wyrzuty, ze nie ma prawa jazdy i nie ma obowiązku go posiadać.
OK, to kup skuter i skuterem jedź a nie upokarzaj się żebractwem o podwózkę podczas wykonywania zlecenia.
Nie ma też obowiązku posiadania aparatu ale jeśli chcesz być fotografem to zainwestuj we własny sprzęt a nie pożyczaj od znajomych czy gości weselnych.
Nie wiem w czym jest problem żeby zrobić prawo jazdy.
Jeśli ktoś bierze kasę za wykonanie usługi to proszę traktujcie siebie i swoich klientów POWAŻNIE.
To jest biznes, klient chce żeby ktoś mu wykonał usługę, Wy te usługę podejmujecie się zrobić wiec w waszej gestii jest posiadanie sprzętu do wykonania zlecenia.
Fotografia ślubna to trudne zadanie, tu nie ma miejsca na powtórki, tu nie mozna się długo zastanawiać nad światłem.
Jak słusznie już tu zauważono, samochód to nie tylko środek sprawnego transportu to także magazyn na zapasowy sprzęt!
Nie masz sprzętu to się nie bierz za robotę.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Zdecydowanie TAK, zrezygnuj. Nie masz środków do bezpiecznego wykonania zlecenia. Tu nie można nic powtórzyć, tu musisz mieć zapasowy sprzęt w samochodzie. Bądź profesjonalistą.
powiem tak. ja sobie nie wyobrażam zrobienia ślubu bez samochodu. pewnie z 2 względów - 1 i najważniejszy czułbym się głupio i zupełnie nieprofesjonalnie pytając młodych czy gości czy mnie podrzucą... a 2 sprawa to na zlecenie mam 2 torby spore kilka statywów zwykle 2 lampy do doświetlania sali z softboxami /na nieciekawe sale/ i jak już ktoś wcześniej napisał 2 komplet ciuchów. - fizycznie nie ma możliwości zabrania tego jadąc na sępa. i chyba też 3 sprawa - po zakończeniu imprezy czekać aż mnie ktoś odwiezie... nie dziękuję wolę być niezależny - raz mi się zdarzyło że auto odmawiało posłuszeństwa na szczęście wesele moich znajomych więc użyczyli mi swoje auto ale i tak nie było komfortu psychicznego.
I wszystko w tym temacie... doskonale powiedziane, pokuszę się o stwierdzenie, że jeśli ktoś jest w stanie zabrać się na doczepkę z całym swoim majdanem to może powinien się zastanowić nad zmianą profesji.... nie mówię że się nie da , ale w większości przypadków będzie mu czegoś brakować.
Bart3K powiem Ci że sporo zabierasz ze sobą klamotów :)Jezdzisz pewnie kombi?Ale zgadzam się z tobą w 100%zawsze coś tam chodzi po głowie co ci ludzie pomyślą i można robote spartolić przez to.
Nikt nie neguje, że z samochodem wygodniej. Kolega jednak pytał czy się da, więc są przykłady, że tak. I to z topu.
Bo życie pokazuje, że oczywistych oczywistości nie ma 8-). Moje przykłady nie są marginalne. W małej miejscowości jechanie samochodem na ślub może spowodować więcej problemów niż pożytku. A z proszeniem się - nie ma żadnego proszenia - fotograf jest wręcz rozrywany z kim jedzie. Przy czym u nas najczęściej jest to dorożka za młodymi :grin:.
Mnię się wydaje, że z tym samochodem lub jego brakiem u ślubniaka jest jak z zasadą trójpolówki (czy jak jej tam) w fotografii -obowiązuje, ale można ją łamać, z tym, że z tego łamania nie należy robić nowej zasady. Nie wiem, co chciałem przez to powiedzieć. Po prostu miałem nadzieję, że będzie bardziej "inteligientnie". ;)
Ależ tu dużo wszechwiedzących którzy sobie 'nie wyobrażają' czegoś. Jeśli ktoś robi inaczej, to znaczy że to student z pożyczonym aparatem - żenada jednym słowem...
Nie wyobrażacie sobie, o wszechwiedzący, że fotograf po wcześniejszym ustaleniu może jeździć z młodymi na przednim siedzeniu? a ponoć u fotografa wyobraźnia cenna rzecz...
w kombi bym się nie zmiesił :) musiałem kupić vana :)
powiem tak... wolę wozić ze sobą nadmiar niż potem żałować że czegoś nei zabrałem albo zapomniałem. zapakowanie auta to 10 minut a wiem ze w razie czego wszystko mam w środku. Już raz się wybrałem we wrześniu na plener na 15:30 /w ramach oszczędności zakupili sam pakiet minimum czyli plener w dniu ślubu/... kilka pomysłów gdzie jechać... młoda para wyszła z sali o 19:30!! masakra... zdjęcia zaczęły się jak szarzało ... większość jest po ciemku. Jakbym miał sprzęt w aucie to bym rozstawił i byłoby ciekawiej a tak bite z jednej lampy plus latarnie uliczne. Im się podobały zdjęcia ale... ja zadowolony nie byłem z sesji. Od tamtego czasu bezwzględnie biorę klamoty do auta. Wiadomo ze w czasie imprezy sprzęt mam przy sobie bo auto fotografa mogłoby kusić więc biorę lampy na salę ale to aż takie ciężkie nie jest.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
szczerze... nie wyobrażam sobie być zdanym na jazdę z młodą parą. uważam takie ładowanie się do auta bo nie mam transportu za nieprofesjonalne.
Żeby nie było - zdarzyło mi się na 2 weselach tak jechać... moim autem jechała żona gość weselny a ja z młodymi i nie uważam zeby to było dobre rozwiązanie - oprócz fotografa zwykle jest też kamerun i też nagrywa i trzeba się dzielić. Klamoty w bagażniku a większość młodych par do bagażnika pakuje prezenty i kwiaty... mało komfortowe dla obydwóch stron... no chyba ze mieścisz się z torbą na przednim siedzeniu... wybacz ja nie... a mam tylko 2 aparaty i kilka szkieł i lamp. z torbą na kolanach wyglądałbym idiotycznie w aucie i nie mógł się ruszyć zęby zrobić jakiekolwiek zdjęcie skoro już zalegam.
Po ostatnim weselu do listy obowiązkowych rzeczy do zabrania muszę dopisać zapasowe spodnie. Moje ulubione w których zrobiłem masę zleceń w zeszłą sobotę odmówiły posłuszeństwa pękając na dupie :) Dobrze że akurat stało się to chwilę przed tym jak wychodziłem już do domu ale zarzenowania nie potrafiłem ukryć choć młodzi usmiali się do łez :)
powiem tak jak ktoś posiada samochód to sobie nic nie wyobraża bez samochodu (w tym ja) zakupów, wakacji, odwiedzin kumpla na drugim końcu miasta, ale mam kilku znajomych, którzy nie posiadają (nie chodzi o kasę) i jakoś żyją
Gratuluje właśnie wyrwaliście zlecenie w Świnoujściu zapraszam do odwiedzenia miejsc w których będziecie robić zdjęcia ;) :D
Oczywiście, znam co najmniej 2 fotografów z wysokiej półki którzy tak robią.
A co jeśli będziemy mieli zawał w dniu ślubu? Albo historyczną sra... biegunkę? Dogadać się możesz zawsze, wystarczy zapytać z kim możesz się zabrać bo zwyczajnie nie chcesz błądzić. Ludzie to nie boli być komunikatywnym... Do kwestii wstydu się nawet nie odniosę.
Proponuje zrewidować pojęcie narzędzia pracy. Samochód nie jest w żaden sposób takowym dla fotografa. To tylko komfortowy środek lokomocji. Dlaczego? Wystarczy odpowiedzieć sobie na proste pytanie, ile samochód wkłada mi pieniędzy co miesiąc do kieszeni/na konto bankowe? Odpowiedź jest prosta ZERO. A jeśli coś wkłada to znaczy że nie zajmujesz się tylko fotografia ale i czymś związanym z wykorzystaniem auta jako źródła przychodu (taks, transport itp.).
Ponownie zapytam się do czego poza luksusowym dotarciem na miejsce oraz rekompensatą braku komunikatywności ma służyć samochód?
Zapasowy sprzęt masz mieć na ramieniu albo na stoliku przy którym urzędujesz. Idąc za Twoim tokiem rozumowania to nie możesz iść do auta po zapasowy sprzęt bo stracisz momenty, których nie da się powtórzyć...
Ludzie zlitujcie się. Wiem że wygodniej jest wozić tyłek ale auto nie jest koniecznością w życiu fotografa, właściwie nie jest ono konieczne w żadnym zawodzie nie związanym bezpośrednim z szeroko pojętym transportem osobowym i towarowym.
xsardas - Świnoujście Ci odstąpię chętnie... co do dalekich zleceń... robiłem zdjęcia w Krośnie... na miejsce dotarłem dzień wcześniej bo i tak nie wyobrażałem sobie przyjechać godzinę czy dwie przed. Jak już dotarłem zrobiłem objazd po okolicy żeby obejrzeć kościół i knajpę i ewentualnie jakieś inne ciekawe miejsce na plener bo para młoda pomysły miała ale w swoim mieście nie widzieli bardzo fajnych miejsc bo ich nie docenili.
Do czego służy mi auto?? napisałem wcześniej ale najwyraźniej ominąłeś tą część nakręcając się na uszczypliwości - do tego że nie wyobrażam sobie pakować się młodej parze z całym majdanem do bagażnika - wierz mi czy nie zająłbym połowę. Potem lataj za kierowcą jak coś co zostało w aucie jest mi potrzebne... no proszę CIę... tu nawet nie chodzi o wygodę ale o odpowiedzialność za zlecenie. Ja rozumiem że masz swoje racje i podejście do tematu którego nie jest CI nikt w stanie zmienić ale weź pod uwagę to że mogą być ludzie którzy mają inne podejście i tego podejścia i sposobu pracy trzeba uszanować. Lubisz kombinować i jeździć na wesela stopem... nie ma problemu nikt Ci nie zabroni.
Pawel_G - ja noszę zapas w aucie od czasu jak mi po obfitym obiadku strzelił guzior w spodniach :P nikt nie zauważył ale było trzeba się pilnować żeby pasek ładnie zasłonił co trzeba :) ... a też miałem dyżurne spodnie tylko na wesela :P
Panowie w jak mam tkz. objazdowe zlecenia np. we Wrocławiu to korzystam z motoru, szybko, taniej, nie ma korków i wszędzie jestem przed nimi. Ponadto w trudnych chwilach mówię parom, żeby z auta nie wysiadali, a jeśli już to dopiero tym jak mnie zobaczą, lub im dam znak.
Jeżeli nie ma się auta bądź prawa jazdy, myśle, że każdy ma znajomych, którzy samochód posiadają. Można go albo pożyczyć, albo poprosić żeby pojechali z Toba, bądź zawieźli, odwieźli. Myśle, że dobrze przyjaciele zrobią to za free lub butelke jakiegoś wyśmienitego trunku ;)
Bez samochodu bardzo ciężko - zapasowy sprzęt jak i chęć bycia np. na sali przed PM. Oczywiście, że można, ale po co sobie utrudniać życie?
Wydaje mi się, że żadnych uszczypliwości w Twoim kierunku nie było. Fakt w takim wypadku jak już jest się dzień wcześniej ma to ręce i nogi.
Ja na zlecenie biorę 2 body, 2lampy i 4 szkła, plus dodatkowe bajery potrzebne do zasilania i zapisywania na czymś zdjęć. Uważam że trochę za dużo gratów nosisz, ale to Twój wybór ;)
Co ma odpowiedzialność do posiadania auta? No i jakim znowu stopem? Dojeżdżasz na miejsce pociągiem nie martwisz się o to że jesteś zmęczony i musisz prowadzić. Do domu młodych tez bez problemu da rade dotrzeć, a potem już się zabierasz tak aby być bliżej młodych. Dlaczego bo może trafić się ciekawa brama, albo inna sytuacja której nie uwiecznisz jadąc swoim autem.
Przyczepiłeś się definicji narzędzia pracy, a ja powiem jeszcze raz - samochód to jest moje narzędzie pracy - praktycznie, a nie z definicji, pomaga mi wykonać zlecenie i tak je traktuję.
Nie wyobrażam sobie cotygodniowej pracy bez własnego środka transportu nie tylko z powodu wygody i komfortu pracy, ale także ze względu na czas.
Z własnym samochodem nawet na tygodniu mogę szybciej zrealizować plener - oszczędzam czas co nie jest dla mnie bez znaczenia.
Żeby zaburzyć trochę Twoją definicję - czas to pieniądz - dla mnie to duży zysk.
Ale żeby nie było że jestem niereformowalny :mrgreen: - da się zrobić ślub bez własnego środka transportu - tylko po co się męczyć , prosić , kombinować....
a może by być z młodymi cały czas, nawet w aucie?? by mieć gdzieś problem z parkowaniem i gonieniem z wywieszonym jęzorem do kościoła, na salę itp... Nie ma najlepszego rozwiązania, gdy jedzisz swoim możesz być wcześniej, i na spokojnie się przygotować lub być na sali po obiedzie jak to się koledze przytrafiło bo inna droga z GPS miała po drodze mijanki:sad:
taaa już widzę, jak mój kumpel jedzie ze mną na ślub swoim samochodem (i nie chodzi tu o koszta,ale..) siedzi ze mną do 2 w nocy i czeka... buaahahaha.. a tak na poważnie... owszem jazda z młodymi ma swoje plusy, o ile młodzi, jak moi znajomi nie jadą dwuosobówką cabrio, wówczas to ja widzę to tylko jak jeden z przedmówców, z motorkiem i to na pasażera. Inna kwestia... zabieranie się z kimś z rodziny może mieć miejsce jak to moja rodzina i jednocześnie rodzina młodych, bo w wielu innych przypadkach trafia się tak, że goście to wolą towarzyszyć młodym, a nie wozić pół zespołu, kamerzystę i fotografa.
Koledze ghrond proponuje uruchomić też wyobraźnię - wyobraź sobie np. młodych na motorze. Siadasz na ramę?
A ja nie wyobrażam sobie pracy bez auta. Robiłem śluby już na takich zadupiach że jakiekolwiek dotarcie tam nie autem byłoby mega karkołomne albo wymagałoby dotarcia na dzień przed. Inny przykład to ostatni ślub córki kolegi forumowego. Niby wszystko w Szczecinie ale tak - fryzjer kosmetyczna centrum, błogosławieństwo prawobrzeże, ślub centrum, wesele prawobrzeże. Bez auta przynajmniej dwa kursy trzebaby kombinować a tak luksus iśmigasz jak chcesz.
zrobiłem motocyklami ponad 300tys km i szczerze jeśli fotograf powiedziałby mi, ze przyjedzie na moto na mój ślub szybko bym mu podziękował. Leżałem wiele razy, bardzo często nie z mojej winy i nigdy nie zdobyłbym się na wykonanie zlecenia na moto. Total niepoważne podejście (może nieco mniej ale zbliżone podejścia: a zrobię ślub be backupa może nic się nie stanie ).
Pomijając już możliwość wywrotki ( piasek, plamka oleju, kałuża, mokre przejście dla pieszych ) czy mocniejszych przygód, mamy do czynienia z wieloma autami ruszającymi spod (np. ) kościoła (w lewo, w prawo, w tył, do przodu- raz jeden gość cały bok mnie zarysował), wieloma kierowcami weekendowymi (sobota i ci goście też często swoją corollę wyciągają na szczególne okazje). Poza tym nie mieszczę się z samym jednym plecakiem, poza tym zmęczony często w nocy wracam, gdy chłodno, zimno (tu akurat nawet lepiej bo nie zaśniesz ), ale te klamoty jak statywy, lampy i inne dodatki...
Najważniejszy jednak jest ubiór!!! nie występuję nigdy w garniaku, ale ładnej koszuli, ciemnych spodniach i wygodnych półbutach. Z drugiej strony wyobraźcie sobie motocyklistę fotografa schodzącego z motocykla, przebierającego się ze skóry, kondoma, czy goretexu w nowe ciuchy z sakwy, kufra, czy torby na bak- śmiech. Jeśli się nie przebierasz masz muchy, błoto wodę na sobie. Dobra jeśli ktoś goli się na łyso nie ma problemu z fryzurą, ja mam. Ostatnim argumentem jest zostawienie kasku, rękawic, skór, butów, gdzie...??!!!! Wejdziesz z tym do kościoła ?? zostawisz przy motocyklu ?? to nie Chorwacja- wrócisz i nic nie będzie. Za wiele tego na nie, by jeden argument na tak (przeciśnięcie się w korkach ) mógł wygrać!
Jeszcze jeden argument na samochód, chyba czerwiec zeszłego roku: sala klimatyzowana, na zewnątrz 36stC. niestety gdy weszło 130-150 osób klima nie wyrabiała. Jedyne wyjście wsiąść do auta (w czasie przerw ) włączyć silnik, klimę i posiedzieć kilkanaście minut;)
Kilkukrotnie robiliśmy kolegom parady lecz jak jestem starym motonitą, nigdy nie zdecydowałbym się na ślub z tyloma utrudnieniami.
ament;)
Argument z czasem do mnie przemawia :)
Nie quotneło mi :) to było odnośnie postu marbo nr 76
Ciekawe jakiego sprzętu używasz i w jakim jest stanie śmigając tym motorkiem ? Wiadoma rzecz, że są sakwy itp ale chyba trzeba by nieraz przyczepkę ciągnąć na te wszystkie klamoty. Swoją droga może masz jakieś zdjęcia wykonane podczas jazdy ;) ??
jeśli o mnie idzie to obecnie już niczym. na zlocie nie będę bo weekendy wszystkie w pracy, a i chyba do przyszłego sezonu niestety nie pozwolę sobie na żaden zakup - są ważniejsze sprawy do pozbycia się kasy.
Mam w samochodzie gps i cb radio czasem faktycznie trzeba dobrze gnać ale przeważnie każe czekać aż zadzwonię i wtedy młody przyjeżdża do młodej.
A co do fotografa na motorze to jak ubrany w garnitur czy w kombinezon?
Też tak robiłem i też miałem taki sam efekt
Też przy jedzeniu nie pstrykam chyba że młodzi mi powiedzą żebym się przeszedł wzdłuż stołu i pofocił albo goście przyjdą żeby im zdjęcie zrobić ale różne reakcje to wywoływało.
Robisz dzien wcześniej :)
Ja zawsze pytam i w 50 procentach przypadków proszeni o poinformowanie przed wyjazdem z ciastem mają to głęboko w ... i dowiaduje sie o tym jak już ciacho jest na sali.
W aucie dla mnie podstawą to nawigacja z adresami jak nie znam jakiś wielskich knajp i przede wszystkim tabletki przeciw sraczce. Raz mnie przycisnęło gdyby nie to... ;-). I w ciepłe dni przenośna lodóweczka i coca cola w samochodzie a co lubie:-)