Dodam kolejny z grzechów głównych fotografa: przeglądanie zrobionych fotek tuż przy parze młodej. Rozumiem, że fotograf musi gdzieś podejść, żeby mieć dobre ujęcie, ale dlaczego on tam zostaje, jak nic nie robi ??? Żeby to jeszcze stał, to pół biedy, ale on grzebie w aparacie, zmienia obiektywy, miesza w torbie dekielkami, i to wszystko 2 metry od młodych, w centrum kadru. Co gorsza, po wcześniejszych ustaleniach i wymianie uwag o sposobie współpracy. Przez jakieś 6 lat poznałem tylko kilku fotografów, którzy byli "niewidoczni" w czasie pracy. I nie koniecznie wszyscy z nich to byli tzw. "profesjonaliści".