Większość uważa, że 15 mpx = mydło... Kij ma dwa końce. Otoż.. Porównując sampla 1:1 np z 40D do sampla z 50D (zakładając, że to ten sam kadr tym samym obiektywem) to bez wątpienia każdy uzna, że to z 40D jest "ostrzejsze". Poza tym.. Skoro obraz z 50D jest teoretycznie powiększeniem tego z 40D to musi być mniej ostre przy ocenianiu ich 1:1. To tak jak by powiększać w PSie i sie dziwić że piksele się rozjeżdżają...

Pierwsza strona medalu to to fakt iż cropy 1:1 nie będą identyczne. Ten z 50D będzie wycinkiem kadru z tego 1:1 gdyż, ten sam kadr musi wypełnić większa ilość pikseli.

I teraz co by było gdyby babcia miała wąsy... Zmniejszamy ten wycinek z 50D do cropa 1:1 z 40D... Po co? Jak porównywać to samo. Teraz jak sądzicie... Który "crop" będzie ostrzejszy? Stawiam na 50D... Można na to spojrzeć z drugiej strony. Bo dlaczego ja mam zmniejszać to z 50D? Można równie dobrze powiększyć ten z 40D, prawda? Zatem powięszkamy i co? Stawiam nadal na 50D...

Jako, że oglądanie cropów 1:1 powiewa onanizmem, to można to odwołać do życia. Ten sam kadr, 40D, 50D to samo szkło... Oba zdjęcia zmniejszamy np do 8mpx. Które zdjęcie ostrzejsze? Ja stawiam na to z 50D... To już jest sytuacja z życia, która na pewno będzie miała miejsce...

Z szumem powinno być podobnie, zakładając że w 50D nie będzie jakoś kosmicznie większy, a zapewne nie będzie.

Oczywiście można tutaj w rozmowę wpędzić pełną klatkę i powiedzieć że stawiam na FF i po krzyku, ale wg. mnie FF to zupełnie inny temat i nie ma co go mieszać w dyskusje.

Ktoś próbował spojrzeć na to w ten sposób?