Cześć,
Dziś po raz kolejny przekonałem się, że nawet wśród najlepszych szkieł można znaleźć "te perełki".
Byłem zmuszony do kupienia 24-70L. Jeszcze miesiąc temu miałem swój dobry, sprawdzony egzemplarz, który w przypływie własnej głupoty sprzedałem. Niestety okazało się, że bez tego zooma nie zrobię wielu potrzebnych mi zleceń.
Ale do rzeczy:
Przebierałem sobie spokojnie wśród 3 szkieł w dwóch sklepach. Sprawdzałem ostrość i aberracje na 3 ogniskowych. Jedno ze szkieł miało backfocus, ale tak konsekwentnie powtarzalny, że aż strach. Dwa pozostałe były bardzo dobre i równe. Jedno trochę bardziej aberrowało. Ponieważ różniły się też ceną, wróciłem do pierwszego sklepu, już z myślą tylko o zakupie. Sprzedawca odezwał się, że jakby coś, to ma jeszcze jeden egzemplarz. Myślę sobie, co mi tam..
Czwarte szkło było jeszcze ostrzejsze od tego wybranego, nie było najmniejszych śladów aberracji. Strzał w dziesiątkę.
Aha, jako materiał do porównań mieliśmy ze sobą d3 z 24-70 i laptopa, czyli żadnego oglądania na ekranikach, przypominania sobie, jak pracował poprzedni itp.
Oczywiście sposób testowania był możliwie jak najbardziej podły, tyko na f/2.8, tylko świecące przedmioty, na których mogłem podejrzewać aberracje. Być może inni nie zauważyliby wady w ogóle do końca dni szkła, ale wierzcie mi, różnice w poszczególnych egzemplarzach są dość znaczne. Warto więc zarobić sobie na miano "pogromcy pudeł", jak pieszczotliwie sprzedawcy określają testujących do bólu![]()
Dlaczego to wszystko napisałem? W czasie, gdy testowałem jedno szkiełko w FOTOIT wpadł jakiś koleś, poprosił to samo szkło, wyjął z pudła, obejrzał i zapłacił. W zasadzie zafundował sobie pełną loterię w temacie tego, co przyniósł do domu.