Brak praktyki przekłada się na osiągnięcie innych od zamierzonych efektów - fotografując musimy potrafić wyobrazić sobie jak rzeczywistość w wizjerze przełoży się na efekt fotograficzny i niewiele tutaj pomoże znajomość systemu strefowego Adamsa. Druga kwestia to ulotność tego, co widzimy - rzeczywistość nie jest statyczna, wszystko jest bardziej lub mniej dynamiczne i nawet w pejzażu okazuje się, że chumry potrafią naprawdę szybko zapierniczać, a światło zmienić z sekundy na sekundę. Fotograf jest tak naprawdę zawsze zdany na szczęśliwy zbieg okoliczności, dobra fotografia to konsonans światła, interesującego tematu i piękna scenerii, do tego musimy jeszcze domknąć to w ciekawym kompozycyjnie kadrze - pominąwszy fotografię studyjną, musimy mieć cholernego farta by taka koincydencja miała miejsce, a nawet kiedy się zdarza musimy to dostrzec, błyskawicznie wykorzystać, a i tak jeszcze zawsze możemy coś spieprzyć.