Nie zgadzam się z tym. Na początku lustrzanek cyfrowych zaobserwowano, że przy formacie FF stare obiektywy, zwłaszcza UWA, dużo mocniej winietują na brzegach, i znacznie pogarsza się ich rozdzielczość w tym obszarze, oraz jest więcej aberracji chromatycznej. Tym uzasadniano wprowadzenie standardu APS-C, żeby światło padało na mniejszą matrycę, a więc bardziej prostopadle. Zmuszało to nowych użytkowników do zakupu zarówno korpusów APS-C, jak i nowych obiektywów projektowanych pod APS-C, bo stare na FF pracowały bardzo kiepsko, co spowodowało ciężkie wkur... u posiadaczy analogowej optyki EF, bo nagle ich szerokokątne obiektywy przestały być szerokokątne, i dość masowo się ich pozbywali, aby kupować plastikowe kitowe.
Dość długo nie było korpusów FF, które by prawidłowo współpracowały pod względem optycznym ze starymi obiektywami, ale wreszcie się takie pojawiły, a potem małymi kroczkami weszły korpusy bezlusterkowe, w których odległość rejestrowa uległa tak znacznemu zmniejszeniu, że soczewka obiektywu prawie szoruje po matrycy, a o prostopadłości padania światła na nią mowy nie ma, bo soczewki wyjściowe są często bardzo małe, dużo mniejsze od matrycy, a więc kąty padania światła też są bardzo małe, a mimo tego to gra i buczy.
Wniosek z powyższego jest taki, że nieustannie słuchamy jakiegoś marketingowego *******olo uzasadniającego wywalenie przez nas pieniędzy na jakiś kolejny sprzęt, a "niepokonywalne" na jakimś etapie "problemy techniczne" niepostrzeżenie stają się pokonywalne. Za nasze pieniądze![]()