Ale mi bardziej chodziło o realne zdjęcia, a test z butelką dałem dla przykładu :) Znowu zacznie się lawina pstrykania przedmiotów z bliskiej odległości, co nijak się ma do rzeczywistych możliwości body/szkła. Z bliska prawie każde body i prawie każde szkło da piękny obrazek nawet na pełnej dziurze..
Dlaczego uważam, że z 7D nie wytnę wiele więcej w normalnych zdjęcia? A no dlatego, że chociażby szkło nie jest w stanie dać mi takiej rozdzielczości - po prostu mydli z dalekich odległości (chyba, że kiedyś będą lepsze szkła - na razie lekkie rozczarowanie)
Wracając do przykładu butelkowego bo chyba nie wszyscy mnie zrozumieli.
Siadam sobie na krześle, biorę do ręki 70-200 2.8 IS. W pokoju mam ciemno, więc muszę dać ISO 3200. Mam do testów 2 body (7D i 5D Mark II). Zdjęcia robię cały czas na 200mm i z tego samego miejsca. Kilka metrów dalej stoi sobie tubka po kremie (nie, nie - ja nie używam :) i ma drobne napisy. Wykonuję zdjęcie 7D i 5D.
- z 7D wygląda to tak, że litery są bardzo dobrze widoczne - wiadomo crop.. :D, bez problemu wszystko czytam.
- z 5D hmmm.. tutaj to już matryca nie jest w stanie zarejestrować takich szczegółów bo jestem za daleko, muszę podejść bliżej. Oczywiście jakość obrazka jest lepsza, co nie zmienia faktu, że nie jestem w stanie przeczytać co na tej tubce jest napisane.
Jaki z tego morał? Warto mieć i cropa i FF co już pisałem wcześniej. FF nie jest lekarstwem na wszystko. Rozumiem, że na tym forum dominują portreciarze, ale jest jeszcze wiele innych dziedzin, w których crop jest niezastąpiony. Tak samo jak FF kupuje się po to, żeby mieć w miarę tanie, jasne i szerokie stałki, tak samo inni biorą cropa, żeby nie musieli inwestować w 300mm 2.8 lub jeszcze coś lepszego..