Żydzi - szczególnie ortodoksi - odnosząc się wprawdzie do innych zapisów z Biblii - nie tolerują uwieczniania ich wizerunków, o czym można się przekonać przecież w tradycyjnych dzielnicach Jerozolimy.
A chrześcijanie, dla których głos Kościoła jest istotny, interpretują je jako zakaz oddawania czci innym bożkom, co w owych biblijnych czasach było problemem. W tradycyjnych wschodnich wspólnotach chrześcijańskich nie ryzykujemy tak bardzo wyciągając aparat, jak w ich odpowiednikach muzułmańskich czy żydowskich.
Na drodze do zbawienia nie stoi na drodze fotografowanie (w ogólności). Chyba, że trafimy na kogoś, kto ma do uwieczniania siebie stosunek negatywny. Wtedy istotnie rozważania o własnej przyszłości powinny wpłynąć na pozostawienie aparatu (nawet tego z telefonu komórkowego) w torbie.