Wiesz... Ty czytasz wikipedię i opierasz się na zasłyszanych opiniach i stwierdzasz, że rozwalę sobie baterię.
Ja natomiast od przynajmniej 6-7 lat (odkąd kupiłem sobie pierwszą cyfrówkę) i od 6 modeli aparatów jakie miałem ZAWSZE rozładowywałem baterię do końca żarówką, a potem ładowałem na maksa i zawsze moje baterie wytrzymywały duuuużo dłużej niż to gwarantuje producent.
Więc pisz co chcesz - ja wiem swoje, bo to na sobie sprawdziłem, robiłem i będe robił nadal.
Moje poprzednie 2 Li-Ion akumulatory BP-511 spakowane w gripa w 40D po dwóch latach eksploatacji i kilkudziesięciu (średnio co tydzień były rozładowanywane żarówką i ładowane w taki sposób, jak napisałem wyżej) wytrzymywały około 4000 zdjęć, więc według tego co przeczytałeś w necie już dawno powinienem sobie je "rozwalić"...
To jak wyjaśnisz to, że nadal działają jak nowe, bez żadnej, nawet najmniejszej utraty pojemności? I są to właśnie akurat akumulatory litowo-jonowe...
Więc "takie rady bez pojęcia o tym o czym się pisze" nie są takie bez pojęcia, bo wiem o czym piszę, stosuję to na co dzień i prędzej ja mogę się w tym tonie i w ten sposób zwrócić do Ciebie... bo Ty nie robisz tego, a ja tak.
Różnica między nami jest taka, że ja to sprawdziłem na sobie i to działa, a Ty tylko czytałeś, że nie powinno działać...
Nikogo do niczego nie przekonuję i nie namawiam.
Napisałem w jaki sposób obchodzę się z akumulatorami i jaki to odnosi skutek.
Mój LP-E6 był rozładowywany (do zera) ładowany dopiero około 10-12 razy i wytrzymuje mi (jak napiasałem wyżej), około 1700-1800 zdjęć.
Dodam, że z niklowo-wodorkowymi AA robię dokładnie tak samo, następnym razem sprawdzę ile dokładnie błysków robię na 1 komplecie, to Wam podam.