ileśtam postów wcześniej twierdziłem, że FPSy nie mają większego znaczenia. ALE! Na ostatnim ślubie doświadczyłem mocy prędkości klapnięć. A było tak: ślub kościelny, ciemno jak w zadzie u kogo tam chcecie, no i sobie pstrykam, akurat D3 oraz 50 f1.4 i 85 f1.4 na zmianę, bez lampki. Podlatuje panocek z Sony Alpha jakaś tam, i do mnie gadka, tradycyjna o MP, jaki zoom i takie tam. Stwierdził, że mój aparat się nie nadaje i na pewno spartolę robotę, bo:
(...)
no i ludek ze skulonym ogonem poszedł sobie grzecznie do ławki... Viva la FPS
