Tak sobie czytam różne wypowiedzi na temat wyższości 40d i odnoszę wrażenie, że przed jego nadejściem to chyba nie dało się robić zdjęć.
Parę dni temu, skuszony cashbackiem, w końcu zamieniłem swój wysłużony, kupiony ponad dwa lata temu z drugiej ręki 10d na nowiutką czterdziestkę.
Kilka uwag, które nasunęły mi się po paru dniach z nową zabawką :
Jestem bardzo zadowolony z nowej maszynki, ale gdybym posiadał 20d, albo 30d, to chyba odpuściłbym sobie zamianę, gdyż w najbardziej interesującej mnie materii - czułości, te trzy aparaty wydają się oferować zbliżoną funkcjonalność. Tyle moich, subiektywnych wniosków po zamianie.
- Pod względem wielkości, wagi i wygody uchwytu to praktycznie identyczne aparaty.
- Różnica w wielkości i jasności wizjera niezauważalna.
- Co do ergonomii, to wielki plus dla 40d za dżojstik i przede wszystkim ustawianie i podgląd ISO w wizjerze. Zadziwia fakt, że tak oczywisty ficzer pojawia się dopiero w czwartej (nie licząc D30 i D60) odsłonie tego modelu.
- Wyższa rozdzielczość 40d mnie nie kręci, bo dla moich zastosowań 6MP wystarczało mi w zupełności.
- Responsywność i szybkość zdjęć seryjnych - bez porównania na korzyść 40d, choć znając ślamazarność startu 10d, po wyłączeniu "autowyłączania" dało się z tym żyć i robić zdjęcia.
- E-TTLII vs. E-TTL - nie wymaga komentarza, koniec z "felowaniem" i innymi trickami zmuszającymi lampę do prawidłowego błyskania.
- Działanie AF - cóż, jakoś w 10d używając wyłącznie centralnego punktu nie miałem większych problemów. Wierzę, że teraz będzie jeszcze lepiej, a nade wszystko cieszę się, że w końcu zacznę używać także innych punktów. Ich krzyżowatość, a nade wszystko znacznie lepsze niż w 10d rozmieszczenie i łatwy dostęp za pomocą dżojstika, to jeden z bardziej znaczących powodów dokonanej zamiany.
- Dochodzimy do najważniejszego powodu zamiany - używalność wyższych czułości. To była dla mnie największa bolączka 10d.
Szumy powodujące spadek ostrości i "detaliczności" zdjęcia zaczynają się w tym aparacie od ISO 400, ISO 800 używałem tylko w ostateczności, zaś ISO 1600 produkuje zdjęcia o zupełnie dla mnie nieakceptowalnej jakości.
W 40d jest o niebo lepiej przy wyższych czułościach, natomiast przy głównie używanym przeze mnie w 10d ISO 100, nowy aparat wzbudza mieszane uczucia. Szumy całkowicie niewidoczne dla tej czułości w 10d SĄ widoczne w 40d. Należy jednak dodać, że wiąże się to także z lepszym odwzorowaniem detali przez 40d i z praktycznego punktu widzenia wydaje się nie mieć znaczenia.
Zdjęcia na ISO 100 z 10d wydają się takie bardziej wygładzone (może to wpływ duszy pierwszego DIGIC-a).
Sądzę zresztą, że to moje pierwsze wrażenie zostanie zweryfikowane, gdy porobię trochę więcej normalnych (nie testowych) zdjęć, ale na razie nie miałem ku temu ani pogody, ani sposobności.
Na koniec, zrobiony dzisiaj test zachowania się matryc obu aparatów - wydaje mi się, że w miarę obiektywny.
Zrobiłem zdjęcie w RAW tej samej sceny, tym samym szkłem, na tej samej przysłonie, w takim samym oświetleniu obiema puszkami na tych samych czułościach 100, 200, 400, 800, 1600.
Statyw i MLU, wywołane w C1 bez ruszania suwaków, bez wyostrzania i odszumiania.
Jedynie balans bieli ustawiony ręcznie w C1 na tę samą wartość. I tu ciekawostka, zdjęcia z 40d wyglądają "cieplej" przy takim samym ustawieniu WB w C1. Dopiero zjechanie o jakieś 400K w dół upodabnia tonację do tej z 10d.
Mój test nie potwierdził zbytnio tezy o niższej, rzeczywistej czułości matrycy 40d - tylko dla ISO 1600 czas wyszedł dłuższy o 1/3EV.
Poniższy kolaż składa się z wycinków powiększonych do 100%. Wyższość 40d na wyższych czułościach jest szczególnie widoczna w górnych, zacienionych partiach wycinków :