no ja nie w tym sensie. Ja w sensie, że ktoś 20 lat najpierw mówi, że wszystko ma być prywatne, a następnie w wyborach 2005 występuje jako wielki orędownik emerytów, którzy powinni od państwa dostawać dużo pieniędzy. O kimś kto mówi, że związki zawodowe to organizacje przestępcze, a następnie przyjmuje w swoje szeregi i jeszcze nagradza dobrym miejscem na liście szefa związków. O kimś, kto domaga się wyjścia polski z UE i wstępuje do sojuszu z wicepremierem, który brał pieniądze z unii na różne rozwiązania choćby w edukacji.