A co Wy wszyscy ciągle z jakimiś tam protokołami?! Czy to są jakieś magiczne zaklęcia? Idea AF polega na tym, że urządzeniem sterującym jest aparat, a urządzeniem wykonawczym jest obiektyw. Aparat wysyła komendę do obiektywu, która może brzmieć tak: "ustaw się na pozycji 107", albo "dwa i 1/3 obrotu w lewo", albo "posuń się w przód-tył o 2 mm" i nie inaczej, a w sumie sprowadza się to do podania napięcia na silnik i odcięcia zasilania silnika w odpowiednim momencie wynikającym z pomiaru kontrastu, lub zgodności fazy, dokonanych przez czujniki w korpusie. Sygnał z korpusu do silnika obiektywu może być, oczywiście, szyfrowany, i pewnie jest, ale co do zasady działania to jest łopatologicznie proste, i nie ma tam miejsca na żadną magię.