Zacznę od tego, że nie siedzę w m 4/3Siedzę na olkowym forum i mam Olka OM10, ale bez "D"
Z cyfry używałem zawsze Canonów: A80, 350D i już prawie 10 lat 5DII. Z forum Canona zrezygnowałem w czasie, kiedy każdy niemal temat kończył się kotletem, a wiodąacym kryterium przydatności szkieł była ich przydatność w kościele. Olkowe forum było dla mnie zdecydowanie ciekawsze fotograficznie i było bardzo tolerancyjne systemowo. wracając do tematu. Bezlustrzankowy bagnet ma pewne zalety w stosunku do lustrzankowego tylko w wąskim zakresie ogniskowych. W przypadku tele różnica jest bez znaczenia. Moje ulubione 200/2,8 ma tylna soczewkę ok. 4 cm od bagnetu. Zmiana rejestru w tym przypadku nic nie zmieni. Przy bardzo krótkich ogniskowych krótszy rejestr tez się nie sprawdzi jeśli nie akceptujemy pogorszenia jakości. W zasadzie zostaje 35 =/- kilka mm, gdzie jest wyraźna różnica. Oczywiście pojawia się nowe obiektywy, ale jak znam życie, to będą sporo droższe, a korzyść z nowego bagnetu będzie w większości przypadków dyskusyjna. Popatrz sobie na Sony, nawet natywne szkła są często dłuższe o przejściówkę od lustrzankowych odpowiedników. Korzyść jest wręcz ujemna. Wolę grubszy korpus i kilka krótszych szkieł niż odwrotnie
Dzięki długiej obecności na olkowym forum miałem możliwość obserwowania rozwoju tego systemu i porównywania marketingowego bełkotu z faktami. Najbardziej kuriozalny przykład, to 25/1,2. Nie pomogło wyrzucenie lustra i miniaturowa matryca.
--- Kolejny post ---
Technicznie wyjście optymalne, ale marketingowo strzał w kolano.