a ja se tak mysle - robil ktos z was kiedykolwiek slajdy? takie normalne, klasyczne slajdy?
czemu pytam:
cyfrowo zaczalem robic w raw-ach dopiero niedawno (z powodow sprzetowych; cyfrowo wczesniej tylko jpg-i, w sumie cyfra zrobilem w zyciu jakies - uwaga! - tylko 50 tysiecy zdjec w ciagu 7 lat, dlaczego "tylko" - o tym ponizej) i od razu zlapalem sie na jednej rzeczy: jako "neofita" troche przeciagam "podkrecanie" (przyklad "przeciagniecia" ponizej). miejscami zbyt troche (to tak a'propos powyzszego drzewka nad kanionem - dla mnie to juz ewidentne przegiecie, w ogole nieakceptowalne).
czysty jpg:
raw i "przeciagniete" niebo:
a czy ta tecza jest bardziej kolorowa w odbiorze na rawie niz na jpgu? nie jest - bo calosc krajobrazu na jpgu jest stonowana, a tecza wyraznie sie odbija od reszty. w rawie zas spieprzylem efekt teczy (i calosci) przed podciagniecie przejrzystosci - i wzrok ucieka na "obramowke" chmur, zamiast podziwiac calosc.
nie twierdze, ze to foto z rawa jest marne - ale na rzecz przejrzystosci stracilo clou.
pokazuje to jako przyklad, by uwypuklic zagadnienie.
najlepsze swoje zdjecia robie wlasnie nieobrabialne - czyli klasyczny slajd. na slajdach uczylem sie fotografowac i musialem sie nauczyc dosc szybko, bo to material dosc wymagajacy i nawet dawniej - cholernie drogi. nie da sie go poprawic; jak naswietlisz, jak skadrujesz, tak masz - koniec i kropka, amen w pacierzu (oczywiscie pomijam forsowanie itp, ale material wyjsciowy rowniez w tym przypadku jest nie do zmiany).
taka nauka na slajdach skutkuje - od okolo 20 lat fotografuje wylacznie na manualu, zanim nacisne spust migawki to pietnascie razy pomysle, nie strzelam z karabinu seriami - i tu jest tajemnica tych "tylko 50 tysiecy zdjec na cyfrze w ciagu 7 lat". z reguly nie poprawiam kadru (juz nie mowie o przycinaniu w ps-ie! za to czasem poprawiam bledy obiektywu w postaci np. beczki), rzadko koryguje naswietlenie powtorzeniem ujecia. a odkad robie rawy (od okolo pol roku), zdjecia sa moze bardziej kolorowe i przejrzyste, ale chyba nieco stracily klimat. i widze, ze musze sie nieco uspokoic. dlatego wciaz robie rowniez slajdy.
nota bene slajdy maja o niebo lepsza rozpietosc odbioru optycznego niz najlepsza cyfra - powod jest prozaiczny, cyfra jest "plaska", bo matryca jest "plaska" (dwuwymiarowa), a slajd ma "przestrzen", bo naswietla sie kilka warstw na kliszy, a nie jedna (wiec jest "trojwymiarowa"), i swiatlo w koncowym odbiorze przechodzi przez te kilka warstw, stad takie odczucie - mowi sie, ze slajdy maja dusze, klimat. o dziwo, widac to nawet na skanach (ci, co robia slajdy, w wiekszosci przypadkow od razu zauwazaja, ze to skan slajdu, a nie cyfra).
slajd przed i po zawsze wyglada identycznie (niestety nie mam zbyt wiele swoich slajdow on-line, bo skanowanie jest drogie). popatrzcie na to swiatlo, na te kolory, na rozpietosc tonalna (ktora i tak stracila przez kiepski skaner) - tu nic nie jest "podkrecane", totalna surowka, na niektorych widac nawet niewyplamkowany kurz:
jednym slowem - klasyka rzadzi.