Masz rację, ale w tej konkretnej sytuacji pełną analogię osiągnęlibyśmy, gdyby korespondent wojenny wywoływał wojnę, aby ją potem fotografować.
Pobudki autora, moim zdaniem, mają związek z jego dziełem i jak pisałem wcześniej nie potrafię patrzeć na te fotografie bez myśli, że są to autoportrety człowieka, który dokonał samookaleczenia. Dla mnie kluczowym problemem nadal jest kwestia, czy się kaleczył, by się fotografować? Czy fotografował rany, które zadał sobie w okolicznościach zupełnie niezwiązanych z fotografią?