Bo widzisz pracują tam różni ludzie, w BOK jest pan M. i pan A. Pan A chętnie stara się pomóc, pan M. traktuje klienta podobnie jak pani sprzedawczyni w moim sklepie osiedlowym. Każdy kto wejdzie do sklepu to intruz, bo każe jej coś robić a jej się nie chce, pewnie i z serwisantami tak jest - jednamu się chce, drugiemu nie.
Przez siedem lat prowadziłem firmę w Londynie, doświadczyłem więc co znaczy normalność usług, a dla mnie w Polsce głównym problemem jest niestety wszędobylska bylejakość, a za to akurat nie są odpowiedzialni politycy, lecz my sami.