Takie małe wtrącenie z mojej strony jeśli chodzi o zarobki "państwowe".

Z mojego podwórka - wiele osób zwykło mówić, że praca sędziego to łatwizna - kilka rozpraw w tygodniu i z głowy. Za co więc biorą taaaakie pieniądze?
Szkoda tylko, że mało osób zna tą pracę "od kuchni" i nie wie ile w rzeczywistości pochłania czasu.
Podobnie pewnie ma się rzecz z innymi urzędnikami państwowymi. Oczywiście, część z nich ma pracę głęboko we wiadomym miejscu i robi najmniej jak tylko można lub wręcz zajmuje sztucznie wykreowane stanowiska.
Ale - wszędzie dobrze gdzie nas nie ma...

Co do kasjerki - czasami broni jej życie. Nie każdy miał komfort finansowy skończenia studiów, szczególnie tych gwarantujących dobrze płatną pracę.