Klatka 24x36mm czyli popularnie zwana małym obrazkiem była przez dziesiątki lat jakimś tam standardem bo sens miałoby tworzenie nowego standardu 18x24mm z węższą kliszą choć mam aparat marki Taxona robiący zdjęcia kwadratowe 24x24mm a z tego co pamiętam były też robiące 18x24mm ale w pionie co dawało ponad 72 zdjęcia ze standardowej długości kliszy. Sytuację zmieniło pojawienie się aparatów cyfrowych gdzie problem nośnika nie występował a wiadomo że mniejsza matryca to mniejsze koszty. Standardy pozostają jednak standardami i zjawisko pt. "Crop" jest niczym innym jak działaniem na przeczekanie aż koszty produkcji matryc 24x36mm spadną a przede wszystkim kiedy rynek nieco się nasyci i coraz mniej będzie chętnych aby płacić dwa razy więcej za body FF. Tak dla przypomnienia ile powiedzmy w 2004 roku kosztowała najtańsza lustrzanka cyfrowa a ile kosztuje teraz? To samo będzie za klika lat z FF i crop w naturalny sposób zniknie z rynku bo jeśli cena FF będzie na poziomie ceny cropa to kto kupi cropa? Niestety dziś za FF trzeba sporo zapłacić, jeśli różnica byłaby kilkaset złotych a nie razy dwa to kto kupowałby dziś cropa? I nie opowiadajcie bajek o tym, że na cropie teleobiektywy są dłuższe bo kadrując zdjęcie z pełnej klatki uzyska się ten sam o ile nie lepszy efekt (muszę to zresztą sprawdzić).
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
miało być "bo <b>jaki</b> sens miałoby tworzenie nowego standardu 18x24mm z węższą kliszą"