Dwadzieścia lat robię zdjęcia w kościołach i nie widziałem jeszcze żeby ktokolwiek wchodził na ołtarz. Nawet ksiądz nie wchodzi na ołtarz. Chyba chodziło Ci bardziej analogforever o prezbiterium. A co do przerywania mszy...To już przeżyłem kilka takich sytuacji. Z moich doświadczeń, częściej zdarza się to na prowincji gdzie celebruje jakiś stary ksiądz. Raz pamiętam jak wyleciałem z kościoła razem z dużą grupą cioć i wujków dlatego że jeden z nich przeszedł między młodymi a księdzem. Innym razem ksiądz nie chciał w ogóle wyjść do młodych bo uważał że młoda ma za duży dekolt. Jakaś kobieta musiała ją okryć szalem. Mówisz analogforever że nie robisz zdjęć na ślubach i to wiele wyjaśnia, ale w takim razie nie wypowiadaj się tak autorytatywnie.
może to i jest prezbiterium,dzięki za poprawienie ,wypowiadam się autorytatywnie w kwesti poprawności zdjęć lub bardziej ich niepoprawności oraz w kwesti różnic między dzisiejszą fotografią zawodową a amatorską.
A propos ,jak na 20 lat fotografowania dwa przypadki ,o których wspomniałeś należy raczej traktować w formie icydentów, a nie normalności,a czytając inne wypowiedzi początkujących fotografów wygląda to jak standard.
Ostatnio edytowane przez analogforever ; 18-11-2009 o 18:20
T90 ,Pentax Z-20 , 2 powiekszalniki,procesor Jobo i cała szafa optyki
Możliwości kręcenia się po świątyni zależą przede wszystkim od gospodarza czyli księdza.
Ostatnio trafiłem na takiego, który sam się zaoferował, żebym mu w razie czego dał jakiś sygnał to mi zrobi miejsce, dla lepszego kadru itp. Zbaraniałem trochę po czym powiedziałem żeby się mną nie przejmował. Spytałem na wszelki wypadek czy mogę też z zakrystii fotografować, bo będę miał lepsze pole manewru. Ksiądz na to, że nie ma problemu.
Cały sukces w tym na kogo się trafi. A podstawa to pogadać odpowiednio wcześniej.
Niestety niektórzy już od wielu lat wyrabiali sobie opinię o fotografach i nie dziwne, że mogą być uczuleni. Wtedy trzeba postępować subtelniej,
Ostatnio też byłem chrzestnym na chrzcinach w bazylice. Było prawie 30 dzieci i do każdego po kilku gości. Wyobrażacie sobie pewnie jak wyglądał kościół jak sukcesywnie co najmniej jeden gość na dziecko fotografował? Czasem było 3 fotopstrykaczy, oczywiście kupę błyskania. Ludzie (fotografujący) wtedy bez opamiętania próbują złapać ujęcie i jest najzwyczajniej masakra a nie chrzciny. Proboszcz w końcu rozgonił imprezę i na chwilę było spokojniej.
EOSy, 17-40/4L, 24-70/2.8L, 50/1.8, 85/1.8, 100-300/4.5-5.6, Raynox 250, manfrotto, 420EX, 580EX I, II, elinchrom+ skyport.
www.magaczewski.blogspot.com
www.fotogaleria.magaczewski.pl
Kiedyś byłem w kościele na komunii -jako gość.
2 typów lata z aparatami,jeden z 50D,drugi z D300.
Obaj pro,więc "beep" ustawione na "on".
W pewnym momencie stanęli tak blisko księdza prowadzącego,że przez mikrofon słychać było naprzemian "BEEP","BEEP","BEEP"...i wszyscy już wiedzieli,że to pro.![]()
Teraz księża nauczyli się (przynajmniej niektórzy), że pomoc, nawet taka najmniejsza dla obsługi wpływa w efekcie końcowym na obroty w biznesie. Znam takich, którzy właśnie pomagają w ujęciach, takich którzy przesuwają kościelnego, żeby nie zasłaniał oraz takich, którzy montują potężne oświetlenie w kluczowych miejscach, żeby kamerzyści mieli łatwiej.
Głowę bym urwał. Ale mam lepsze. W tym roku jeden z wujków miał małpkę. Niektóre z nich mają powgrywany dźwięk migawki, ta miała.. szczekanie, koguta, rżenie konia i chyba jeszcze coś. Wszystko na przemian. Po błogosławieństwie chciałem mu to wyłączyć, bo kamerzysta miał mord w oczach, ale wujek stwierdził, że "tego się nie da". W efekcie to chyba była najbardziej histerycznie roześmiana przysięga jaką widziałem. Łącznie z księdzem.
Jarek