Mimo, że jesteś uważany przez wielu za wzór do naśladowania i zapewne wielu zaraz przybiegnie w Twojej obronie to ja się z tym nie do końca mogę zgodzić. Przekreślasz wartość statycznych ujęć komponowanych według ściśle wypracowanego scenariusza ale przecież sam robisz to samo. Twierdzisz, iż szkielet wydarzeń zawsze ten sam jednak ludzie, atmosfera, miejsca i światło za każdym razem inne. Jest to tak oczywiste, iż trudno byłoby się z tym nie zgodzić. Jednak dwie przypadkowo otworzone galerie (Michalina i Tomek oraz najnowsza z bloga) pokazują nam po 10 podobnych zdjęć z przygotowań, kiedy to PM się maluje/jest malowana. Oczywiście każde inne, inne tło, inne kolory, inne światło - to oczywiste, przecież to inne miejsca, inny czas. Gdzieniegdzie urozmaicenie w postaci pantofelków, zapinania spinek, wiązania krawatów, błysków oka, odbicia twarzy w lusterkach - w kółko to samo, choć cały czas na niezmiennie wysokim poziomie. To również zbadane przez Ciebie ścieżki, powtarzalne ujęcia. Wąskie kadry łatwiejsze powiadasz? Czy nie trudniej w tym wąskim, ciasnym kadrze złapać jakąś ulotną chwilę? Czy nie łatwiej klapnąć szeroko? A im szerzej tym więcej akcji się w kadrze zmieści? I do reportażu wypisz - wymaluj. Sądzę, że takimi argumentami możnaby było się przerzucać bez końca...
O tą właśnie karuzelę powtarzalnośi mi chodzi, której tak bardzo starasz się unikać brnąć coraz bardziej w reportaż. Dalej podobnie - to, że Twoje pary tulą się w zrujnowanej fabryce lub ponurych wnętrzach na fotkach okraszonych ziarenkiem i stonowanymi barwami nie czyni ich reportażem.
W mojej skromnej ocene to głównie kwestia obróbki - co jest też w zamyśle głównym powodem założenia tego wątku...
Pokuszę się nawet o twierdzenie, iż bez problemu dałoby radę z Twoich zdjęć zrobić "grabkowe" glamour a z fotek Grabka "habakukowy" reportaż - w dużej mierze kwestia cięć, i obróbki, która to tak bardzo odróżnia prace Twoje od Grabka...