Pokaż wyniki od 51 do 60 z 439

Wątek: Zakaz Fotografowania - Dyskusja&Porady

Widok wątkowy

  1. #11

    Domyślnie

    Ufff!
    Przeczytałem wszystko od początku jednym ciurkiem bo temat był gdzieś niżej zakopany i nie wpadł mi w oko wcześniej. Co mi się nasunęło na myśl? Jeśli jakiś właściciel lub dzierżawca (lokator) nie życzy sobie w swoim sklepie, stacji benzynowej, obiekcie zabytkowym czy mieszkaniu - osób o wyglądzie orientalnym, fotoreporterów, rozmawiających przez komórki, dzieci (poniżej określonego wzrostu) itp. itd. to WOLNO MU bo jest u siebie! Inna sprawa jak ma zorganizowane ZABEZPIECZENIE przed tymi niepożądanymi osobami czy czynnościami przez nie wykonywanymi. Nie wolno mu łamać prawa przy egzekwowaniu tych swoich ograniczeń. Wolno mu więc poprosić o opuszczenie terenu, zaprzestanie robienia zdjęć, rozmawiania przez komórki, używania statywu lub może po prostu nie wpuścić do swego obiektu osób, które wydają mu się podejrzane lub w jakiś inny sposób trefne itp. itd. Jeśli osoby się podporządkują to nie ma problemu. Jeśli jednak nie zastosują się do prośby to może zmusić te osoby do respektowania poleceń i to z użyciem bardziej lub mniej prawnych środków. Poleci ochronie wyrzucić natrętów i ochroniarze to zrobią. A że przy tym uszkodzą sprzęt wartości samochodu (nowego i nie kiepskiej marki) to skarż tego biednego ochroniarza z powództwa cywilnego a jeszcze (jak dobry szef) mu dobrego adwokata opłaci. Że przy okazji poturbują człowieka? To wszyscy ochroniarze, jak jeden mąż, stwierdzą pod przysięgą, że był agresywny (do tego może jeszcze dojść kilku klientów sklepu czy innych postronnych świadków (my zwykle jesteśmy sami lub w nielicznym towarzystwie). Tak więc "siła złego...". Policja? No niby już ma być bardziej wykształcona ale też może się trafić jakiś niedouk i czasem też może konfabulować aby uchronić swój tyłek i uzasadnić bezprawne użycie siły.
    Kwestie wolno fotografować czy nie za granicą, często sprowadza się do opłacenia takiego pozwolenia. Kilka zielonych robi czarodziejskie sztuczki, no chyba, że jest to kraj niedemokratyczny (co się przydarzyło na olimpiadzie reporterom) i policja jest nie przekupna.
    Ha! Jestem sobie w placówce medycznej (prywatnej) i czekam na swoją kolejkę aż tu czytam - "Zakaz korzystania z aparatów komórkowych". Pytam więc panią pielęgniarkę -dlaczego? A ona z całą powagą odpowiada, że mają bardzo drogie urządzenia elektroniczne i można je uszkodzić. Parsknąłem (niegrzecznie) śmiechem bo nie wytrzymałem. Ta aparatura to "laser", "diadynamik", "ultradżwięki" i pewnie jeszcze jakieś proste "lampy". Mówię jej, że się na tym znam i podobnie jak nie może zaszkodzić rozmowa przez komórkę na stacji benzynowej tak samo i tutaj. Zrobiła głupią minę i przyznała, że mają takiego szefa (właściciela) co się na niczym nie zna i on tak na wszelki wypadek to zakazał. No i co? Trzeba przestrzegać bo jak szef wpadnie to może polecieć po premii takiej pani, która nie zmusiła pacjenta do przestrzegania zakazu. Podobnie mnie denerwuje zakaz używania telefonów w samolotach! Do diaska! Przecież to XXI wiek! Co to za szmelcem latamy jeśli zwykła komórka stanowi niebezpieczeństwo dla samolotu! Toż to istny raj dla terrorystów! Zakazy istnieją ale jak był ten pamiętny wrzesień to pasażerowie przekazali bardzo istotne info przez komórki. Dlaczego linie lotnicze nie przystosują swych samolotów do takiej łączności? To samo dotyczy znaków drogowych. Dużo łatwiej jest ograniczyć prędkość niż naprawić jezdnię. Stoi taki znak od 40 lat i wszyscy śpią spokojnie. Zakaz wjazdu lub ruchu a pod spodem - nie dotyczy Prezesa, Rady Nadzorczej.... itd. itp. No ale chyba to już dość znacznie odbiegłem od tematu chociaż jak się tak zastanowić to kwestie są podobne.
    Ostatnio edytowane przez Preskaler ; 03-09-2008 o 16:25

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •