w niemal takim samym rozmiarze (z dokladnoscia do miar angielskich) sa ksiazki chocby Johna Shawa czy Lee Frosta. i oglada sie je, mowiac oglednie, zajefajnie, bo taki rozmiar daje okazje poogladania zdjec. Shaw (Nature Photography Field Guide, jesli dobrze pamietam tytul) ma relatywnie duzo tekstu nadziubane na stronie, ale mozna to przezyc.

jestem jednak za duzymi ksiazkami. znacznie przyjemniej mi sie oglada te powyzej opisane niz klasyke NG, Johna Hedgecoe czy nawet fenomenalne wydanie Praktycznego kursu fotografii Łukasza Gawła (swietna ksiazka - obecnie najlepsza na rynku na ten temat), gdzie fantastyczne skadinad zdjecia nie maja tego efektu w wymiarze moze 5x8 cm w porywach do 12x8 (szacunkowo).

nie zeby akurat w ksiazce Mroczka te zdjecia byly jakies hiper, bo ten facet jest tylko i po prostu swietny technicznie, ale niekoniecznie "artystycznie"...