A ja widziałem ślub, na którym w ogóle nie było fotografa. Młodzi poprosili, żeby WSZYSCY robili zdjęcia jak chcą i kiedy chcą, pod warunkiem, że później przekażą te foty młodym. Dzięki temu wiem, jak wyglądały naloty dywanowe aliantów na Kolonię i Drezno... Ksiądz dwa razy przerywał mszę... A zdjęć w rezultacie z tej imprezy nie ma prawie wcale, bo okazało się, że komórki są na razie do tego za słabe, mimo OGROMNYCH chęci "fotografów"...
Tak czy siak - uważam, że fotograf NIE JEST najważniejszą osobą na ślubie. Nie jest nawet w pierwszej trójce. Nawet fotograf-ninja (Buissink?)
J