Właśnie między Twoimi, odmawiasz znaczenia jednostkom na rzecz "społeczeństwa".
Rozejrzyj się wokół. Samochody powstały dzięki kilku maniakom, np. H. Fordowi i jemu podobnym. Komputery: podobnie. Każdy wynalazek poprawiający byt został wymyślony przez jednostkę lub przez dobrowolną współpracę jednostek.W takim razie proszę o konkrety na poparcie Twojej tezy, że o poziomie rozwoju społeczeństwa świadczą wybitne jednostki, ponieważ ja mam pogląd zupełnie odwrotny.
Wybiore społeczenstwo z 10 Einsteinami niż takie, gdzie nikt nie wybił się ponad przeciętnego absolwenta uniwersytetu.Zdecydowanie wolałbym żyć w kraju, gdzie każdy skończył choćby jakiekolwiek studia, niż w takim, gdzie żyło by 10 Ensteinów i 100 milionów niewykwalifikowanych kretynów z umiejętnością obsługi koparki ręcznej.
A ty wygłaszasz tezy nieudowodnioneZresztą próbujesz twierdzić tezy nie do udowodnienia, od dawna wiadomo, że poziom wykształcenia ogółu społeczeństwa(na pweno w dzisiejszych czasach bardziej widoczny) stanowi o jego dobrobycie.
Właśnie jej filozofia jest afirmacją prawa człowieka (nie praw, bo to bzdurny wymysł) - prawa do życia. Wiara w Boga jest kwestią jednostki, więc nie jest z tą filozofią sprzeczna. Każdy może sobie egoistycznie wierzyć w co chce.A filozowia obiektywizmu Pani Rand to kolejna żydowska utopia, sprzeczna z moją wiarą w prawa człowieka i w Boga (by nie rozwijać dalej tematu).
Przecież jej filozofia jest indywidualistyczna. Nie ma w niej miejsca na naród i rasę. Dodam, że Ayn Rand uciekała z kraju, który zwalczał rasizm i w którym Żydzi mieli się całkiem dobrze. Ponadto Hitlerowskie podejście jest w trywialny sposób odrzucane przez jej filozofie. Przecież nic się nie zyskuje zabijając Żydów, więc gdzie ta korzyść osobista?Dodam tylko, że już na wstępie widzę w niej sprzeczność tzn.
"...Rand uznawała, że ponieważ każdy by przetrwać musi dbać o siebie, to doktryna twierdząca, że troszczenie się o siebie jest złem oznacza, że złem jest ludzka chęć przeżycia. Według Rand na tym właśnie polega doktryna altruizmu, którą należy odrzucić, podobnie jak żądanie poświęcania innych dla siebie..."
jak to się ma do jej sprzeciwu wobec nacjonalizmu i rasizmu ? Ano tak, że skoro to wszystko ma polegać na walce jednostek i altruim oraz prawa człowieka nie mają znaczenia, to jej narodu już by nie było, a w kazdym razie hitlerowcy sprawnie stosowali się do tej teorii darwinowskiej walki silniejszych ze słabszymi bez żadnych altruistycznych zahamowań.
Czym jak nie altruizmem jest sprzeciw wobec nacjonalizmu czy rasizmu ? przecież w ten sposób troszczymy się o innych, co jest w sprzeczności z jej postulatem "myśl tylko o sobie". itp itd.
Zwierzęta troszczą się o innych, m.in. o potomstwo. Zresztą Twoje stwierdzenie jest niejasne. O kogo? O każdego? Czy o kogokolwiek?Poza tym nie twierdzę, że troszczenie się o siebie jest złem, natomiast twierdzę, że troszczenie się o kogoś jest dobrem. I między innymi ta mała różnica odróżnia nas od zwierząt.
A co się w prawach natury zmieniło? Co w ludziach? Czemu nikomu nie przychodzi do głowy, że prawa społeczne i ekonomiczne są niezmienne jak prawa fizyki?
Czyli twierdzisz, że prawo musi być niezrozumiałe dla większości? Czyli ta większość musi kierować się intuicją i z niezrozumiałych powodów co jakiś czas trafiać do kryminału? To dopiero jest obraźliwe. Jak prawo nie oznacza tego, co jest zapisane, to co oznacza? Kto decyduje?
Ten przepis jest kretyński, bo brakuje w nim ważnej części. Bez tego nadaje się do kosza. Kupiłem chleb i zabrakło go dla sąsiadki.Co do prostych, ogólnych przepisów: art. 415 KC - kto z winy swojej uczynił drugiemu szkodę jest zobowiązany do jej naprawienia.
Twój ideał prawda? Przepis czytelny, prosty, ogólny... Pozostawiam więc Tobie sprawdzenie, ile potrafi budzić wątpliwości, jak szerokie są kwestie jego interpretacji, ile na ten temat napisano. Choć biorąc pod uwagę Twoje twierdzenia, wszystko to pewnie nic nie warte...Mam jej naprawić szkodę?
Nie znam szczegółow, więc nie będę drążył. Powiedz tylko, co to jest autonomia? Od kogo?No tak - i zapewne takie właśnie finansowanie zapewniało jej autonomię, co? Nie twierdzę, że władcy nie dotowali szkolnictwa datkami czy zapisami. Ale z tego co wiem, to jako wzorowana na uczelni bolońskiej była bieżąco finansowana z funduszy miejskich oraz opłat studenckich.
Zresztą jak inaczej zachowałaby swoje istnienie, popadłszy w XVII wieku w konflikt z jezuitami popieranymi przez Zygmunta III?
Wymyślasz bzdury a poem się z nich śmiejesz?Wobec tego zlikwidujmy powszechne szkolnictwo to nie będzie narkotyków, a dziewczyny do ślubu będą dziewicami o nieskalanym grzesznymi myślami umyśle. He, he... dobre...