To nie kupujący. To UOKiK wywalczył (czy też raczej: wymusił).
Mnie jako konsumentowi w życiu by do głowy nie przyszło, by np. pożyczyć sobie coś na weekend i potem oddać do sklepu narażając go przy tym na koszty.
A UOKiK wspaniałomyślnie dał taką możliwość bez chwili refleksji nad konsekwencjami. I niestety bywa to bezwzględnie wykorzystywane przez kombinatorów.
PS: jeszcze jedno mnie zastanawia: czy jako (potencjalny) właściciel sklepu mam prawo odmówić sprzedaży towaru osobie, o której wiem z całą pewnością (z historii poprzednich transakcji), że po raz kolejny próbuje "pożyczyć" sobie towar na 10 dni?
To są dwie odrębne sprawy i takimi oszustami UOKiK specjalnie się nie interesuje.