tak mi się luźno kojarzy
jpeg - lata osiemdziesiąte-dziewięćdziesiąte robisz kolorowy film, idziesz do punktu, pani odbiera, pan wywołuje, automat powiększa i drukuje.
raw - film czarno-biały, łapiesz koreks, rozcieńczasz rodinal, wołasz 40 minut, idziesz do ciemni robisz powiększenie - wszystko sam tak jak ci pasuje
raw przywrócił mi utraconą zabawę, robisz wszystko sam masz pełną kontrolę nad procesem wywołania. jpega nie odbieram jako substytut slajdu czy polaroida to substytut automatycznego printera, nigdy nie zrobiłem ani jednego jpega![]()