Ja miałem przypadek, kiedy to zapaliła mi się marynarka.
Stałem sobie przy ściance i przeglądałem zdjęcia (w oczekiwaniu na parę małżeńską). Po jakimś czasie przesunąłem się trochę w bok i dalej wykonywałem swoją czynność, aż w końcu poczułem ciepełko na plecach i dym. Szybko zerwałem się, zdjąłem marynarkę, no ale niestety jej nie udało mi się uratować. Dziura była i to niezła. Miałem również trochę przypaloną koszulę. Tego samego wieczoru miałem jeszcze bliskie spotkanie ze świadkową, bo podczas zabawy tak pędziła w moim kierunku, że nie wyrobiła się z hamowaniem...A że miałem nałożony szeroki kąt, to widziałem ją z ekstremalnie bliskiej odległości. Pasek od spodni też mi padł, ale udało mi się go naprawić i nie zrobiłem obciachu...No cóż...to nie był mój dzień. Na pocieszenie zdjęcia wyszły naprawdę fajnie, a świadkowie byli mistrzami ceremonii
![]()