Cytat Zamieszczone przez mc_iek Zobacz posta
W mojej profesji jest taka teoria, że akustyk (taki człowiek od suwaczków i pokręteł na pulpicie, do którego podłączonych jest mnóstwo kabelków) nie powinien być gwiazdą koncertu. Dobry akustyk to taki, którego istnienia, w czasie koncertu się nie zauważa. Czy w fotografii ślubnej nie powinno być podobnie z fotografem (takim człowiekiem od pudełka do którego podłączone są różne rurki ze szklanymi przegródkami w środku)?
Stopień ukrycia akustyka regulujesz długością kabli od konsoli i kamuflażem namiotu, a stopnia ukrycia fotografa nie wyregulujesz ogniskową obiektywu. Ja pomimo tej obwieszanki niejednokrotnie (również i jak robimy na dwóch, z Goomisiem) dostawałem opinie od pary, że goście byli zachwyceni naszym zachowaniem na uroczystości i że praktycznie byliśmy niewidoczni, a zdjęcia ze wszystkich fajnych momentów odziwo są. Bardziej niż stopniem obwieszenia zwracasz na siebie uwagę nerwowym sposobem poruszania się. Chodzenie pewnym, jednostajnym, nie za szybkim krokiem w kościele, to podstawa do sukcesu. Nie polecam natomiast znajdować się na chórze w momencie gdy ksiądz zaczyna już przysięgę

Cytat Zamieszczone przez Goomis Zobacz posta
rzepy są dwa i można zakleić tylko jeden. Myślę, że to dobry kompromis
I mieć pół hałasu, zamiast całego. E tam!