Czasem mam wrażenie, że fotografom ślubnym się wydaje, że każdy reportaż jest taki sam. W zasadzie, wszystko zawsze wygląda identycznie, a odchyłki od schematu są minimalne.
Niestety, reportaż "nieślubny" to nie to samo i często nie ma w ogóle czasu na zastanawianie się nad przysłoną, swiatłem, czy kompozycją. Czasem nie ma czasu przyłozyć dobrze aparatu do oka. Czasem jest tak, że wpuszczą Cię na wydarzenie na 15 minut i cokolwiek by się nie działo, musisz mieć materiał, jak byś tam był 2 godziny.
Tu sie łapie chwile. I nawet mając duże doświadczenie, każde takie wydarzenie jest nieprzewidywalne. No, chyba że fotografujemy występy chóru, albo harfistę
Kochani, nie badźmy tacy drobiazgowi. Tez nie lubię poucinanych kończyn, ale akurat w reporterce liczy się przekaz, a nie cukierkowość.
Obejrzałem zdjęcia na blogu i bardzo mi się podoba.
Zastanawiam się czy konwencja czarno-biała wynikła z trudnych warunków oświetleniowych, czy bardziej Ci pasowało do klimatu?