CBOS: 63 proc. Polaków akceptuje odkładanie ślubu lub rezygnację z niego
nie wiem jak u Was ale ja mam na ten rok tylko 5 ślubów (video)... po prostu tragedia !!!
Wersja do druku
CBOS: 63 proc. Polaków akceptuje odkładanie ślubu lub rezygnację z niego
nie wiem jak u Was ale ja mam na ten rok tylko 5 ślubów (video)... po prostu tragedia !!!
Cóż, ślub to bardzo droga impreza, a jak wiemy jest kryzys. W zasadzie to tyle.
Do tego w wiek ślubny zaczyna wchodzić niż demograficzny.
A na rynku jest jeszcze fala "profi" po dofinansowaniach z UP...
Do tego dochodzi lawinowa laicyzacja społeczeństwa - szczególnie w dużych miastach. W związku z tym zdecydowanie spada i będzie spadało zapotrzebowanie na wszelkie tradycyjne formy "utrwalania" związków. W statystyce objawia się to mniejszą ilością ślubów kościelnych na rzecz ślubów cywilnych zawieranych często w zaciszu i wąskim gronie bez tej całej pompy. Nie ma szans żeby się to nie przekładało na mniejsze zapotrzebowanie na rejestracje takiej uroczystości, bo zwyczajnie nie ma czego uwieczniać.
Słyszałem, że po zakończeniu dofinansowania zwykle zamykają firmy, więc z czasem może będzie lepiej. Można sobie zadać pytanie dlaczego zamykają firmy? Bo oferują coś w niemożliwie niskich cenach, nie wiedzą, że trzeba opłacić podatki i inne opłaty, klientowi podają cenę i myślą, że to wszystko pójdzie ich do kieszeni. Jednak przy rozliczeniu na koniec miesiąca okazuje się inaczej i firmę trzeba zamknąć :)
Wiadomo nie wszyscy tak postępują. Osobiście znam kilka takich przypadków, pierwsze niska cena i śmianie się z konkurencji, że mają tak drogo, a później narzekanie na wysokie podatki i opłaty związane z prowadzeniem działalności.
też uważam że ma to spory wpływ na zawieranie małżeństw, życie na "kocią łapę" czyli we wszelakiej maści związkach partnerskich staje się trendy i mam wrażenie że państwo wręcz do tego zachęca. Pamiętam jak w latach 90 miałem full wesel, gdzie młoda była zaciązona i wtedy nie do pomyślenia było, aby ślub był po rozwiązaniu czy w ogóle miałoby go nie być a dziś... czytam na forach, że kościół też zniechęca młodych do ślubów kościelnych, wszelkiej maści średniowiecznymi naukami przedmałżeńskimi i inną uciążliwą procedurą...
A może to jednak okazja na nową tradycję prawdziwego reportażu ślubnego. Profesjonalnego reportażu a nie konwencjonalnej kotleciarni.
Dotychczasowa "oprawa" uroczystości jesli nie jest potraktowana z przymrużeniem oka (a raczej nie jest) nie jest okazją do takiego reportażu.
Nie będzie próżni w temacie i pojawi się nowsza, prawdziwsza formuła.
Ciekawe czy ustawa o związkach tych co są niezgodne z konstytucją, poprawiłaby znacząco rynek ?
Zgadzam się z Wami jednakże, sa to rzeczy na które nie mamy wpływu, dotacje ludzie brali i będa brać nie majac zupełnie wiedzy itp. Uważam, że nie ma co sie spinac tylko dalej robić swoje, ja tak zrobiłem i mimo niedużej ilości zleceń mam co robić a stresu brak :)
No że byłyby śluby par homoseksualnych, prawda? Moim zdaniem wpływ na branżę byłby marginalny.
w Polsce jest jakies dziwne rozumienie "legalizacji zwiazkow" jesli jedyna mozliwa forma poza pelnym malzenstwem damsko-meskim jest
jeszcze pelne malzenstwo damsko-damskie lub mesko-meskie.
w kraju Dutchmenow sprawa jest znacznie sensowniejsza, bo sa rozne mozliwe statusy rejestracji zwiazku, przy czym rozbija sie to
oczywiscie nie o pi*oly religijne tylko o kase i dziedzictwo - tzn. konkretnie ktory majatek jest osobny a ktory wspolny. dla zainteresowanych
dokument po angielsku:
Marriage, registered partnership and cohabitation agreements | Family law | Government.nl
oczywiscie, mozna byc w malzenstwie, wspolmieszkaniu, relacji, ... z osoba dowolnej z obu plci...
zreszta, ku uciesze mojej i zony (plci pieknej, w pelnym malzenstwie) w pierwszym tygodniu pracy wypelnialem do socjalnego ankiete...
pracownik
imie:
nazwisko:
data urodzenia:
plec:
partner
imie:
nazwisko:
data urodzenia:
plec:
rodzaj zwiazku: malzenstwo | razem mieszkajacy | razem mieszkajacy ze wspolnota majatkowa | w relacji
PS. jeszcze podkleje jedna ciekawostke, bo sobie wlasnie doczytalem - jaki jest status prawny osob w zwiazku homo wzgledem dzieci (jednej z tych osob), bo okazuje sie, ze kwestia jest jak najbardziej rozwiazana (i to po holendersku, tj. bardzo sensownie): http://www.government.nl/issues/fami...e-sex-marriage
To że firmę trzeba będzie zamknąć po roku obowiązkowego płacenia ZUS to spora część już zakłada przed wzięciem dofinansowania. Przecież to oczywiste - jeśli jakiś urząd daje 18tys na sprzęt praktycznie bez żadnych warunków to każdy taki prezent chętnie weźmie. Może nawet spróbuje za pół-darmo zrobić kilka ślubów ale na tym się kończy i "firma" kończy działalność. A że nie będzie z tego żadnego trwałego wzrostu gospodarczego przy takim wydawaniu funduszy UE to również wiadomo, tyle że nikogo to nie obchodzi, przecież to nie nasze pieniądze ale podatników z innych krajów UE. Dopóki forsa z Unii płynie to ten biznes będzie trwać w najlepsze, płacz się zacznie jak będziemy płatnikiem netto. Wtedy się okaże że pieniądze przejedliśmy a trzeba będzie płacić na fundusze w krajach biedniejszych. Nasze podatki zamiast iść na nasze potrzeby, pójdą na dofinansowanie dla "fotografów ślubnych" w Bułgarii, na najdroższe w Europie autostrady, stadiony i nienadające się do użytkowania pasy startowe lotniska gdzieś w okolicach Bukaresztu etc. I nagle poparcie dla UE w Polsce spadnie, okaże się że to nie żadna wspólnota wartości ale wyrywanie kasy od tych co mają trochę więcej.
P.S
Modów przepraszam za polityczny off-top ale chyba w hydeparku wolno :)
Zagadzam się z powyższym. Znam kilku takich co dostali , czas minął , sprzęt sprzedany i tyle a człowiek , który na prawde by zrobił z tych pieniędzy pożytek nie dostanie :D
Ja rozmawiałem kiedyś z jakimś urzędnikiem i oni zakładają, że ma przetrwać dłużej niż rok tylko 2% dotowanych firm. Podobno jest to sukces. Ja zauważyłem, że pierwsze firny, które wyrejestrowały działalność po pierwszym roku dotowanej działalności czekają pięć lat i powtarzają proceder.
Branża ślubna ma tak jak ma na własną prośbę. W erze smartfonów, tabletów, telewizorów z wtyczką USB i FB oferowanie foto książek i trzygodzinnych filmów ciągnących się jak makaron trąci myszką.
Nie ma za co ale wątki polityczne czy religijne także tutaj są niewskazane :).
Co do meritum to w kwestii tych pieniędzy z Unii to to nie jest tak proste jakby się wydawało, bo nawet jeśli ktoś zlikwiduje firmę to napędza gospodarkę choćby przez zakupy. A że za 18 tyś można g... założyć, a nie firmę no to wygląda to tak właśnie jak opisaliście wyżej.
Sporo zależy od branży. Koleżanka podpisała w piątek umowę z UP, dostała 21000 zł. I miała problem na co wydać.
Oj, taki skrót myślowy. Miała rozdysponować 21000 zł i nie było to takie proste w jej przypadku. Ale się udało i w piątek podpisała umowę. Taka kolejność ;-)
ja wziąlem 2 dotacje (właściwie 1 ja i 1 zona) i nie miałbym najmniejszych problemów z rozdysponowaniem 100 kolejnych :cool: ale fakt faktem, kasa z nich bardzo ułatwiła "utrzymanie się na powierzchni"
mozna dostac takie dofinansowanie jezeli ma sie juz zalozona firme? moze byc mniejsze. Firma ma mniej niz rok moze.
Można o ile zatrudnisz pracownika i zadeklarujesz jakiś wzrost dochodu.
W urzędzie Marszałkowskim nawet do 40 tysięcy na mniej nie ma liczyć, musisz naciągnąć system na kogoś bezrobotnego w rodzinie, brać puki dają.
Sprawa dotacji jest mocno kontrowersyjna, mi w 1997 nikt nie chciał jakoś wesprzeć finansowo, a o ulgowym ZUSie nie wspomnę. Tylko szkoda, że większość biorących dotacje bierze je tylko po to aby brylować potem na forach. Dla mnie mimo tego, że dwie firmy kontynuują działalność i w ogóle zaczynają dzięki temu sponsoringowi to jednak patologia.
Co do wzrostu sprzedaży branży foto to też nie do końca argument za, to nie motoryzacja, na której dzięki serwisowi można nieźle żyć w foto sprzedaż raz i już, czasy chemii i wiecznego zapotrzebowania na nią idą do lamusa.
A wracając do tematu, myślę że kończy się modą na tego typu usługi i już. Tych których stać jest coraz mniej.
A o niedawnym premiowaniu fikcyjnych rodzin tzw. niepełnych nie wspomnę, gdzie co roku moje dzieci nie miały szans o miejsce w przedszkolu bo kocia łapa czy inny konkubinat miały pierwszeństwo.
Nasze kochane państwo dla spokoju woli wspierać czy dotować takie cfaniactwo. W przypadku wspomnianych dotacji to taka g. warta walka z bezrobociem.
Wysyłane z mojego GT-P5100 za pomocą Tapatalk 2
To się chwali, choć inni by to jednak nazwali frajerstwem :banghead:. Jasne, że nie można, ale 2 na 10 firm którym to faktycznie dało kopa to za niski współczynnik zwalniający mnie z generalizowania tej patologii. Ale przyszło nam żyć w takiej rzeczywistości i albo się z tym godziny albo wygrywamy jakością.
Czego wszystkim kotleciarzom życzę.
Wysyłane z mojego GT-P5100 za pomocą Tapatalk 2
mam mieszane uczucia kiedy czytam, ze samodzielny wysilek zamiast siegania lapa po moje podatki to "frajerstwo"...
serio, jak czytam te historie dofinansowan, to jestem coraz mocniejszym zwolennikiem nie marnotrawienia moich podatkow na to. z drugiej strony, nie oszukujmy sie, ze nie maja one realnego wplywu na gospodarke PL. szkoda, ze nie az tak wymownego jak skala wkladu finansowego i szkoda, ze za nieswoje pieniadze, ale na zdrowie tym, ktorym cos to pomaga. biorac pod uwage zamordyzm ZUS-u kompletnie sie nie dziwie popularnosci tych dotacji...
powiem tak: kotleciarstwo to ostatnia branza, w ktorej w miare duze grono osob jeszcze zarabia z fotografii. dzialka ani piekna ani nie produkujaca nie wiadomo jak wybitnej sztuki. wrecz odwrotnie.
takiego komfortu, ze na robieniu zdjec mozna chocby dorobic do chleba nie maja tysiace pasjonatow pocztowkarstwa (landszafty, natura), macro, portretu, architektury itd. itp. wsrod ktorych sa setki
znakomitych fotografow. i jakos ci ludzie nie lamentuja nad sytuacja, tylko znajduja sobie dobra prace a fotografia pozostaje "tylko" hobby, przy czym ci amatorzy (niezawodowi pasjonaci) generuja
kilka rzedow wielkosci wiecej dobrych, ciekawych zdjec, niz wszelkie kotleciarstwo do kupy.
jakakolwiek sympatia dla tych lamentow z mojej strony = nie ma szans! jak ktos nie potrafi dostosowac sie do rzeczywistosci to trudno. dla forum takich jak CB jest to wrecz nadzieja, ze ubedzie
klocacych sie, wiecznie naciagajacych reguly (przemycanie komercyjnych ofert) i co najmniej malo pomocnych uzytkownikow ("bez FF i czerwonego paska to nie masz po co w ogole robic zdjec"). bez generalizowania, ze wszyscy zajmujacy sie slubami/eventami sa tacy, ale niestety w skali interwencji moderacyjnych ta grupa uzytkownikow jest mocno za mocno reprezentowana... :(
To znaczy, że ja też jestem "frajerem", sam sobie sfinansowałem warsztat, sprzęt i oprogramowanie.
Ale to jest bardzo oczywista prawda. To przecież nie jest tak, że rządzący to banda idiotów, która naiwnie myślała że za dotacje ludzie otworzą długo i świetnie prosperujące firmy. Chodzi o to żeby rękami "przedsiębiorczych" obywateli wyciągnąć z UE jak najwięcej pieniędzy a przy okazji przez rok zasilić ZUS składkami, których bezrobotny przed założeniem "firmy" nie płaci. Biorący dotacje przecież musi ją wydać w legalnie działających firmach i na fakturę - w ten sposób skarbowy natychmiast dostaje 23% dotacji w postaci podatku VAT. Pieniądze z dotacji chwilowo napędzają koniunkturę i to jest korzystne, ale tylko przez krótki okres czasu tzn. tylko dopóki ciągle z funduszy UE wpływa nowa kasa. Jak fundusze się skończą to prawie żadnych korzyści na dłuższą metę z nich nie będzie bo "firmy" z dotacji po roku są likwidowane.
Jeśli więc wziąłeś dotację i wydałeś pieniądze na prywatne potrzeby, nie miej żadnych wyrzutów sumienia - to nie Ty zrobiłeś władzę w konia tylko władza wykorzystała Ciebie :D
I słusznie, ale tak właśnie myślą ci którzy dostali, a nie odłożyli ponieważ dostali to z naszych podatków, tak Samo Twoich jak i moich. Kiedyś zafascynowany fotografia cyfrowa odbierałem swą wymarzoną cyfrową lustrzankę, ze mną odbierał także cały zamówiony sprzęt z UP gość mający mniejsze pojęcie o fotografii niż ja o modyfikowaniu genetycznym roślin cebulkowych. To co się dziwić, że psują rynek zadał pytanie na CB kupił i zapewne nie będąc mega zdolniachą zabiera innym robotę, bo ślubu się raczej nie da powtórzyć, a gdy klienci się z orientują roczek tego partactwa jakoś minie. A społeczeństwo na podstawie gniotow ocenia czasem cały rynek.
Dla mnie to patologia i raczej zdania nie zmienię. No ale ja jestem frajerem i nie potrafię upomnieć się o swoje na tzw. bezrobotną żonę, matkę czy kochankę.
Albo jestem za dobry bo założyłem firmę z własnych oszczędności.
Twoje wyjaśnienie ma sens pod warunkiem, że przy okazji darmowej konkurencji nie padnie kilka innych firm które miały pecha i nie załapały się na sponsoring, zasilając szerokie grono bezproduktywnych i nie płacących nic obywateli.
Wysyłane z mojego GT-P5100 za pomocą Tapatalk 2
Prawda, ale nie możesz patrzeć na to w oderwaniu od realiów. Jeśli został stworzony taki chory system, to owszem, możesz wyrazić swoją dezaprobatę, ale nie biorąc dotacji ustawiasz się na gorszej pozycji w stosunku do tych co wzięli.
Założyłem firmę bez dotacji i szczerze mówiąc bardzo żałuję że nowe komputery, oprogramowanie i sprzęt kupiłem z zysków zamiast np. kupić sobie lepszy samochód albo pojechać na daleką wycieczkę. Tu nie mam miejsca na żadne skrupuły, system dotacji jest pomyślany po to żeby wyciągać kasę z UE w jak największych ilościach a winę za to ponoszą nie ci, który dotację biorą, ale ci którzy taki chory system redystrybucji podatków wymyślili.
Dotacje unijne nie są przyczyna spadku zleceń. Kilka osób pisze, że biorą je osoby o słabych umiejętnościach, małej wiedzy fotograficznej i lichym talencie - w takim razie w jaki sposób byli w stanie zabrać Wam taka część rynku?
Wg mnie dziś jest po prostu łatwiej zacząć niż np. w roku 2000. Jest spory rynek wtórny tańszego sprzętu np. 5dmkI (2500-3000zł), obiektywy używane, "zamienniki" firm typu Sigma/Tamron, ogólnie chińszczyzna(lampy/wyzwalacze/tła). Łatwo założyć stronę www - darmowe blogi, wordpress z nieskończoną ilością nakładek itd. Na necie jest spora dawka wiedzy dotycząca błyskania, obróbki, są liczne warsztaty. Nie jest tez tak, że wszyscy działają na czarno - można mieć pracę na etacie lub działalność o innym, niefotograficznym profilu a śluby fotografować dorywczo w soboty - wszystko legalnie z pełnym rozliczeniem u fiskusa.
Przyszło też młodsze pokolenie z lepszymi pomysłami i dużo większym zaangażowaniem, dobrze czujące się w temacie socialmediów;) Mam kilku znajomych, którzy zdobywają sporo zleceń tylko dzięki publikacjom na FB.
Nie do końca się z tym zgadzam ale jakieś ziarno prawdy w tym jest :).
Wiesz nie bierz tego do siebie ale jak czytam te jęki o psuciu rynku to się zastanawiam czy jest po prostu gatunek ludzi którzy się urodzili z wszechwiedzą w zakresie fotografii ślubnej i tylko im przysługuje prawo do nie psucia rynku. Może powinno się robić badania genetyczne czy dany osobnik ma do tego predyspozycje czy nie ;).
Akurat mnie to nie dotyczy, ja tylko próbuje odgadnąć dlaczego spada zainteresowanie tego typu usługami. Mimo swego wieku mam wielu młodych znajomych chcących stanąć na kobiercu i opowiadają na co patrzą przy wyborze usług, albo jadą na znajomych z profi lustrzanką albo na niskiej cenie, wręcz skandalicznie niskiej cenie. Dlaczego wybrali ich, a nie zawodowych kotleciarzy zapewne był to zlepek szerszego zakresu usług, ceny lub zdolności marketingowych oferenta. Ale raczej stawiałbym na niską cenę i sprytnie skonstruowaną umowę gdzie wykonawca nie jest znany do dnia wykonania usługi.
Może faktycznie demonizuję i ogólnie spadek cen sprzętu, jak zauważyłeś, jest przysłowiowym gwoździem do trumny rynku dochodzi niższa ilość pieniędzy w obiegu, a co za tym idzie niższy zarobek którego nie wytrzymują zawodowcy, szara strefa...
Nie jestem kotleciarzom, ale w swojej branży również widzę wysyp wszystkoumiących studentów - studenci nie obrażać się - po których trzeba tylko poprawiać albo robić od nowa. Ale zanim klient się ogarnie i pozna na takim tanim to zlecenie lub dwa przepadają. A z nowymi też trzeba się natrudzić aby pokazać, że się jest porządnym, a nie takim jak ten ostatni który miał być tani i dobry, lecz był tylko tani.
Albo wszędzie pada bo klient niema kasy i juz.
Wysyłane z mojego GT-P5100 za pomocą Tapatalk 2
ale Ci co wybierają usługę za 700PLN, albo szwagra z lustrzanką, ewentualnie znajomego, nigdy by nie przyszli do zawodowego kotleciarza, choćby i był artystą.
No to gdzie tu psucie rynku?
Jeżeli ktoś wystartował ze "szlachetną intencją" przytulenia dotacji na sprzęt i celem jego działalności gospodarczej jest symulacja istnienia firmy to każde zlecenie jest dobre i każda cena też. To nie jest rynek i tyle.
Przy okazji w internecie nastąpił taki zalew kotleciarskiej tandety, że klient nie ma szans ocenić czego by oczekiwał od usługi i kim ma być usługodawca. Przecież usługę wybiera podekscytowana para młoda z założenia bez pojecia o standardach, które powinny obowiazywać w branży bo niby skąd.
Na domiar złego sama procedura ożenku nasycona jest mocno tandetą i blichtrem i byle jaki reportaż śłubny jakoś tam się w to wpisuje.
Róbcie więcej ślubów za 500-1500 zł albo za zdjęcia/film do portfolio na bank wtedy branża ruszy :D
Z ludzi, którzy nakręcili wesele a później dostali Oscara to kojarzę tylko Andrzeja Wajdę. I chociaż mistrz przemknął mi przed oczyma dość dawno, bo ponad rok temu - to nie wyglądał na przygnębionego.
to prawda, i to jest właśnie zaleta wolnego rynku czyli współistnienie przeróżnych firm celujących w różne "targety" z różnym przedziałem cenowym. Pisząc powyższego posta miałem na myśli ludzi, którzy nigdy nie wydadzą 10 tys. na film ślubny a chcieliby mieć zrobiony film wyraźnie lepiej, niż wypociny 'wujka Zdzisia' nakręcone iphonem. Czym byśmy dojeżdzali na wesela gdyby na rynku aut zostały tylko Porsche, Jaguar i Bentley, chyba autousem 8-) (bez urazy dla nikogo). Poza tym sven nie pisałem stricto o sobie, tylko w ogóle o rynku, który jest potwornie zróżnicowany w naszym kochanym kraju... Wiem że robisz filmy na b. wysokim poziomie ale są pary, dla których 10-15 tys to sumy stanowiące cały, slubno-weselny budżet...
Odpuść sobie ten target bo szkoda czasu. Nie da się zrobić przyzwoitego filmu za te pieniądze. Nie da się również zrobić dobrego filmu w jednego operatora, dlatego dobry film musi kosztować minimum 5.000,- zł
--- Kolejny post ---
Smarzowski też nakręcił Wesele, a ja w niego wierzę. Może też dostanie Oskara :-)
Widzę, że bardzo się przyczepiliście ludzi, którzy biorą dotację, w moim mieście jest tak, że 99% ludzi, którzy biorą dotację utrzymują się przez rok, dalej już nie widzą sensu... Psucie rynku? Raczej nie, jeśli ktoś robi dobre zdjęcia to będzie nadal trzymał firmę i na tym zarabiał bo wziął dotacje tylko dlatego, że nie miał kasy na lepszy sprzęt... Gdyby ktoś wyskoczył u mnie w mieście z ceną 3200-4200 za reportaż ślubny to nikt by się na niego nie zdecydował! Małe miasta jak moje żyją własnym życiem, tu każdy każdego poleca bo kiedyś tam widział jak ktoś coś tam robił dla kogoś tam... Tylko co zrobić jeśli bardzo dużo osób bez firmy robi reportaże? Iść i "podpierdzielić" delikwenta? Szczerze mówiąc dla mnie niech ludzie biorą te dotacje, niech się nimi "nachapią" a ludzie z pasją zostaną na rynku... Szkoda tylko, że ludzie nie widzę różnicy między zdjęciami, dla nich wszystko jest takie same, nie widzą magii obiektywu, nie widzą, że światło ładnie pada, że ładnie obrobione, biorą w rękę i mówią "no łaaadne"... Ludzie robią reportaże za 400zł co dla mnie jest śmieszne, za to nawet ZUS'u nie zapłaci... Kiedyś zadzwoniłem jako klient, zapytałem o cene, powiedział mi 500 zł za pełen reportaż 3x płyta dvd w opakowaniu, plenerek, przygotowania itp itd "full serwis" jak zapytałem o rachunek, fakturkę vat to zaczął nawijać mi makaron na uszy, że po co mi faktura, on tylko podatek od tego będzie musiał odprowadzić itp... Wyszło na to, że nie ma jak wystawić faktury bo nie ma firmy, jedzie na czarno... Co zrobić wtedy Panowie z takimi ludźmi? Iść i w mordę dać ?
W branżę ślubną teraz można się wbić jedynie ceną... Para młoda patrzy na cenę, potem na zdjęcia... Jeśli przykładowo ktoś robi dobre zdjęcia krzyknie 1500 to będzie "paaaanie mi tu proponowali podobne zdjęcia za 600 zł!!"... Fakt, faktem ludzie robią się coraz bardziej bezczelni, mimo wszystko... Ostatnio Pani do mnie zadzwoniła z pytaniem o cennik, dumnie wyrecytowałem co jest w pakiecie, cenę która by mnie zadowoliła a Pani kręci noskiem i proponuje mi 200 zł bez płyt i obróbki bo "ona siedzi przed komputerem, ma taki program picassa i tam wszyyyyyystko da się zrobić"... Wybuchłem śmiechem i się rozłączyłem... Pani była tak bezczelna, że za 5 minut zadzwoniła i zaproponowała: "Jak Panu nie pasuje to mogę dać maksymalnie 400zł i podpisujemy umowę!!"... Gdzie tu logika?
Jeśli pisałem bez sensu, przepraszam ale akurat siedzę chory w łóżku ; )
Dokładnie tak jest, ludzie coraz bardziej bezczelni i chcieliby za darmo. Wóz albo przewóz nie inaczej. W małych miejscowościach jest trudniej bo ludzie mniej zamożni jednakże tutaj chodzi o kwestie uświadamiania klientów, może dlatego osobiście nie mam z mojego miasta klientów bo nie chca płacić tyle co Ci z większych miast. Druga sprawa, że "klienci" nie doceniają zupełnie niczego(nie wszyscy ale ejdnak) nie biorą pod uwagę tego co składa się na cenę usługi, itp. Mi kiedyś młoda powiedziała w trakcie wesela czy dostanie zdjęcia w niedziele :D Myślę, że nie ma co się rozwodzić nad rozlanym mlekiem tylko dalej robić swoje :)
Po raz kolejny bicie piany na CB, więc i ja włączę mikser i dodam od siebie, tylko tyle, że film za 5.000PLN przy ślubie za 8.000 PLN to jak włożenie do malucha silnika od mercedesa 6.0 AMG :-)
Gadanie, że foto musi kosztować od 3koła a film 5koła kręcony w 10 operatorów i 60 kamer jak kręcenie Jurassic Park (koniecznie musi być reżyser) to poglądy nie na te czasy! Usługa czy towar jest warta tyle ile ktoś chce za nią zapłacić i koniec. Nie ma nad czym myśleć i pisać, są chałtury za 500PLN i są wypasy za 5000PLN. Negowanie jednych i drugich nie ma sensu, bo klient sam decyduje co mu się podoba a co nie, to po pierwsze, po drugie, z doświadczenia wiem, że nie każdy chce i może przy weselu na 50 osób i koszcie za wesele łącznym np. w okolicy 8000PLN, zapłacić za reportaż połowę wartości wesela, dlatego decyduje się na coś z innej półki. Tyle ode mnie, dobranoc :)