Witam.
Na co trzeba uważać podczas fotografowania w miejscach publicznych?
Tzn chodzi mi o to by nikt się o nic nie doczepił i czego na zdjęciach nie można publikować.
Pozdrawiam.
Wersja do druku
Witam.
Na co trzeba uważać podczas fotografowania w miejscach publicznych?
Tzn chodzi mi o to by nikt się o nic nie doczepił i czego na zdjęciach nie można publikować.
Pozdrawiam.
na taki znaczek
jak go widzisz schowaj aparat
Wtedy na pewno.
A jak ma się np udostępnianie losowych rejestracji czy wizerunków na ulicy?
polecam tutaj
https://www.google.co.uk/webhp?sourc...0fotograficzne
na pewno obszerniejsze informacje niz jakikolwiek z uzytkonwików zechce opisać:)
Wprawdzie większość artykułów odnosi się do praw autorskich (stąd napisałem na forum), to jednak po wskazanym haśle znalazłem https://www.szerokikadr.pl/lekcje/pr...dziec-powinien i tu już sprawa ulicznego foto jest trochę rozjaśniona.
Wynika z tego, że fotografie ludzi wykonywać można, ale do ich udostępnienia potrzeba niestety zgody.
I jeszcze sprawa rejestracji pojazdów, gdybym pod to podciągnął, to można np wstawić zdjęcie jadącego autobusu, bo kierowca wykonuje swój zawód, ale już z prywatnymi pojazdami gorzej?
Prywatnych nie można. Oczywiście nikt tego nie ściga jakoś specjalnie, ale jeśli właściciel pojazdu pozwie Cię do sądu, to wygra a jeśli Twoja publikacja przysporzyła mu kłopotów to może ubiegać się o odszkodowanie i też je dostanie. Co za problem zamazać rejestrację?
Z ludźmi jest tak samo. Jeśli opublikujesz bez zgody i ktoś pójdzie z tym do sądu to sąd nakaże zdjąć publikację, jeśli dodatkowo osoba będzie ukazana w niekorzystnym świetle albo przysporzysz jej kłopotów to może ubiegać sie o odszkodowanie i je dostanie. To tak w dużym uproszczeniu, bo są wyjątki, wyjąteczki i cała gama możliwości.
Oj no ja nie twierdzę, że nawet jeśli zarobię cokolwiek to na pewno pozwie, piszę tylko o możliwościach. Poza tym może dojść do sytuacji okołofotograficznych, których fotograf nie jest w stanie przewidzieć lub nie przyjdą mu do głowy takie rzeczy. Takie sprawy zwykle kończą się na prośbie osoby widniejącej na zdjęciu, aby fotograf wywalił fotkę z netu (jeśli doszło do publikacji w czasopiśmie czy innym medium, z którego nie można zdjęcia usunąć to sprawa idzie z reguły do sądu i zasądzane jest odszkodowanie), jeśli fotograf jest uparty to osoba może go pozwać do sądu a sąd się przychyli do jej żądania. Nawet jeśli masz zgodę na publikację wizerunku to ktoś może w każdej chwili ją cofnąć i wtedy też albo to sie odbywa normalnie, czyli prośba i usunięcie albo sądownie czyli nakaz sądu na usunięcie. Odszkodowania idą w ruch jeśli foty naruszają czyjąś prywatność, dobre imię lub sa źródłem kłopotów typu wywalenie z pracy, rozwód, zdemaskowanie agenta etc. Tyle prawo. Czy ktoś Cie pozwie czy nie i jak często ludzie to robią jest zupełnie oddzielną kwestią. Ja osobiście uważam, że publikowanie czyichś zdjęć bez jego zgody na tę publikację to zwykłe chamstwo. Oczywiście mowa o typowych portretach ulicznych, bo jak focisz bezładnie łażący tłum to nie musisz mieć żadnej zgody. Kwestią płynną jest czy osoba jest tylko elementem sceny czy głównym tematem zdjęcia - tak czy siak w sytuacjach wątpliwych sąd rozstrzyga na korzyść osoby widniejącej na zdjęciu. To jest bardzo złożony problem i nie da się go streścić w kilku zdaniach :D
A co ma do rzeczy co one robią albo czego nie dla przeciętnego obywatela? Prawo mówi, że nie wolno, co z tym zrobi fotograf to już jego sprawa. Nie musi respektować prawa, ale powinien liczyć się z wszelkimi możliwymi tego konsekwencjami.
Jeżeli zdjęcie opublikowane np. w gazecie (lub innym czasopiśmie) przedstawia samochód jadacy ulica, to właściciel może się nawet ucieszyć, że jego samochód jest w gazecie. Przynajmniej ja bym tak zareagował. Ale jeżeli zdjęcie przedstawia samochód zaparkowany przed sex shopem albo nawet sklepem tzw. monopolowym czyli "package store" a właściciel jest mrmonem badź muzułmaninem, to już może być co innego. A małżonek(ka) kierowcy(czyni) pewnie nie jest przeciętnym obywatelem i zna numery rejestracyjne. Być może nielegalne jest zdjęcie nawet bez numerów, ale takie, że można łatwo zidentyfikować pojazd po znakach szczególnych?
A które to prawo mówi jasno i wyraźnie, że nie wolno?
Tablica rejestracyjna to nie jest ani wizerunek, ani dane osobowe.
Jeżdżę samochodem kupionym od kumpla z pracy, blach nie zmieniałem. Czyje "dane osobowe" niby one przedstawiają?
Problematyczne jest to, że w Polsce nie ma prawa opartego na precedensie. Wystarczyłby jeden wyrok i mielibyśmy jasną sprawę.
A tak, to nawet GIODO mota się w zeznaniach.
Ja osobiście uważam, że to nie są dane osobowe, bo osoba postronna nie ma możliwości sprawdzenia do kogo należy dany pojazd posiadając jedynie jego numer rejestracyjny, markę i kolor. Wystarczy spróbować w Wydziale Komunikacji, CEPiK czy innych tego typu instytucjach.
Osoba postronna nie, ale właściciel lub współwłaściciel tak. Ktoś może to auto zwyczajnie rozpoznać. Dopóki wszystko git teoretycznie nikt się nie doczepi, ale jeśli właściciel pojazdu zechce usunięcia zdjęcia, to sąd się do tego przychyli, jeśli w wyniku tej foty straci na przykład pracę - może żądać odszkodowania. Wiem, że mówię o stuacjach wyjątkowych, niemniej trzeba być świadomym, że takie mogą wystąpić. I tyle. Przecież nigdzie nie napisałam, że na pewno ktoś będzie pozywał, albo że na pewno coś złego się stanie.
Rzućcie okiem na pierwszy lepszy regulamin banku zdjęć stockowych, wg nich to niewiele można publikować bez zgody, zabezpieczają się aż za bardzo, nawet zgodę architekta budynku trzeba mieć aby fotkę jakieś kamiennicy wysłać.
A z drugiej strony, jak mi kiedyś pewien prokurator powiedział: "jeśli ktoś nie miał złych zamiarów i działał w dobrej wierze, to nie ma znamion przestępstwa" :shock:
Wydaje mi się, że tutaj jedynie można działać na zasadzie wyczucia, bo z polskim prawem to różnie bywa i nigdy nie wiadomo jak kto co zinterpretuje i sztywne trzymanie się przepisów może niewiele nam pomóc.
Przepisy mówią jasno, nie zrobię wklejki z ustawy o ochronie danych osobowych, bo jestem na telefonie. Nie chodzi o znamiona przestępstwa, haha, choć tu nawet ktoś niezaangażowany może złożyć zawiadomienie do prokuratury, ale o to, że jak wrzucisz fotkę z czyjąś rejestracją bez zgody właściciela pojazdu i ten ktoś poprosi o usunięcie jej z netu to jeśli będziesz uparty i nie usuniesz to sąd Ci to nakaże jeśli właściciel pojazdu Cię pozwie. Czy pozwie jest sprawą nieistotną, może to zrobić i tyle. Nawet zgodę na publikację można cofnąć w każdej chwili.
Co do tablic rejestracyjnych myślę, że ktoś mógłby się o to przyczepić (naturalnie właściciel). Na niektórych zdjęciach, filmach numery są cenzurowane.
z tablicami jest tak, że prawnie można je publikować bez żadnej konsekwencji,
konsekwencje mogą grozić nam tylko wtedy kiedy zarejestrujemy jakieś wykroczenie/przestępstwo a za kierownicą nie siedział właściciel i te zdjęcie/film opublikujemy,
wtedy właściciel może wytoczyć nam proces cywilny o zniesławienie,
Właściciel, współwłaściciel, rodzina czy sąsiad może często rozpoznać auto i bez widocznych numerów rejestracyjnych.
Czego to dowodzi? Że nie mogę publikować zdjęcia samochodów np. z charakterystyczną naklejką czy maskotką wiszącą pod lusterkiem? I czy w związku z tym naklejka lub maskotka to już "dane osobowe"?
PS: A co z publikacją zdjęcia samochodu z wymazanymi numerami rejestracyjnymi, ale z wyraźnie widocznymi danymi (właściciela) firmy, nazwiskiem, telefonem itd.?
Ja też, bo w tym temacie nawet ludzie z GIODO wypowiadają się bardzo ostrożnie i niejednoznacznie.
Wy nie rozumiecie sedna, więc powtórzę. Nie tyle chodzi o złamanie ustawy jako takie tylko możliwość, że właściciel auta zażąda wycofania fotki z publikacji. Nawet jeśli wyrazi najpierw zgodę na publikację, może ją cofnąć. Jeśli dostał wynagrodzenie to już nie jest proste, choć nadal możliwe.
Jest w ustawie zapis, że dane osobowe to dane, które umożliwiają identyfikację osoby. Rejestracja to umożliwia. Dochodzi jeszcze problem z hipotetycznym zniesławieniem i nie musi to być związane z popełnianiem przestępstwa ani z pobytem w miejscu niedozwolonym.
Z pracy można wylecieć nie dlatego, że w czasie wykonywania obowiązków było się nie tam gdzie trzeba, zresztą w pracy poruszasz się na ogół służbowym autem. Użyj wyobraźni i pomyśl jak fotka pośrednio może się przyczynić do czyjegoś zwolnienia.
Sytuacja kiedy ktoś umieszcza sam swoje dane na samochodzie jest jasna i sądzę, że nie wymaga wyjaśnienia :D
Oczywiście, każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie, bywają bardzo złożone i niejednoznaczne sytuacje. Niemniej jeśli właściciel poprosi sąd o interwencję w swojej sprawie, ten przychyli się do jego wniosku w 99,9 procentach spraw i nakaże wycofanie foty z publikacji. O tym cały czas mówię.
Wklejkę zrobię jak wrócę do komputera, w przyszły wtorek :-)
Jeżeli ktoś wyleciał z pracy, bo złamał wewnętrzny kodeks (czy rażąco naruszył "podstawowe obowiązki pracownika") to nie jest wina fotografującego tylko niefrasobliwego pracownika. Czy jeśli zamiast zdjęcia zadzwonię do firmy i doniosę, to na takiej samej zasadzie można mnie pozwać za telefon "od życzliwego"? Bo przeze mnie ktoś stracił pracę, chociaż tak naprawdę na własne życzenie?
Numer rejestracyjńy nie jest daną osobową (co jest taką daną precyzuje ustawa).
Zdjęcia wolno robić, w zasadzie jakiekolwiek i donosić też wolno. Nie wiem jak w Polsce, ale np. wynajmowanie prywatnych detektywów w celu śledzenia partnera jest zwykle legalne i zdjęcia moga być wykorzystane w sadzie. (z podsłuchiwaniem i nagrywaniem rozmów to już nie takie proste - taki dziwolag prawny) Natomiast publikowanie zdjęć to już coś zupełnie innego i o to tutaj chyba chodzi.
Niczego nie może zażądać w przypadku, kiedy zgoda na publikację nie jest konieczna.
Źródło: OPINIA GIODO dotycząca ujawniania numerów rejestracyjnych pojazdówCytat:
Jest w ustawie zapis, że dane osobowe to dane, które umożliwiają identyfikację osoby. Rejestracja to umożliwia.
Powiązanie numerów rejestracyjnych z konkretną osobą nie jest możliwe w ogóle (przynajmniej zgodnie z prawem) przez dowolną osobę postronną, tj. nie będącą urzędnikiem państwowym posiadającym dostęp do baz CEPIK itp.Cytat:
Nie będą zaś danymi /osobowymi/ takie informacje, które nie pozwalają na ustalenie tożsamości osoby,
bądź też na podstawie których jej zidentyfikowanie będzie wiązało sie z poniesieniem nadmiernych kosztów,
czasu lub działań.
Można zinterpretować numer rejestracyjny pojazdu jako dane osobowe np. w przypadku, kiedy publikuje je osoba która ma takie możliwości.
O zniesławieniu może być mowa np. w przypadku gdy dane zdjęcie opublikujemy z obraźliwym lub/i nieprawdziwym opisem. Samo zdjęcie czy film dokumentujący zdarzenie/wykroczenie nim (w mojej opinii) nie jest.Cytat:
Dochodzi jeszcze problem z hipotetycznym zniesławieniem i nie musi to być związane z popełnianiem przestępstwa ani z pobytem w miejscu niedozwolonym.
A więc mam tutaj poważne wątpliwości czy się przyczyni. Jeden sędzia może to zrobić, a drugi wykazać odrobinę zdrowego rozsądku.Cytat:
Oczywiście, każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie, bywają bardzo złożone i niejednoznaczne sytuacje. Niemniej jeśli właściciel poprosi sąd o interwencję w swojej sprawie, ten przychyli się do jego wniosku w 99,9 procentach spraw i nakaże wycofanie foty z publikacji. O tym cały czas mówię.
Fajny tekst jest tu: tablice rejestracyjne na zdjęciach | F-LEX
A z niego tekst: "Pozwać może nas każdy i zawsze (pytanie czy skutecznie)"
No tu wiele zależy od interpretacji to fakt.
Pan kolega zakapował o co chodzi :-) Zdjęcia robić wolno wszystkiemu i wszystkim, ale z publikacją już nie jest tak różowo.
Sąd nakaże usunięcie zdjęcia. Argumentacja jest różna, choćby taka, że ktoś nie chce żeby gdziekolwiek ukazywała się informacja o jego domniemanym pobycie. Albo ktoś nie użyczył dobrowolnie auta. I koniec, pozamiatane. Zresztą możliwości jest mnóstwo i sytuacje fotograficzne bywają niejednoznaczne. Ja nie piszę o sprawach typu debilne stronki z fotkami źle zaparkowanych aut, bo to jest zupełnie inna historia i my tu nie o tym. Fotograf nie jest w stanie przewidzieć wszystkich możliwych wariantów. Dlatego lepiej zatrzeć rejestrację, by przypadkiem nie stracić możliwości publikacji fajnej foty. I tyle.
Jak grochem o ścianę...
Sąd NIE NAKAŻE usunięcia zdjęcia. Jeden nawiedzony sędzia może to zrobić, a drugi nie musi.
Samochód to nie osoba, nie ma prawa zakazującego publikacji jego zdjęcia, bo nie ma możliwości bez poniesienia nadmiernych kosztów,
czasu lub działań powiązania go z osobą (właścicielem).
Argument że ktoś z rodziny może poznać jest OKDR, ponieważ może to zrobić na podstawie wielu innych czynników, nie koniecznie tablicy rejestracyjnej.
Tablica rejestracyjna jest dostępna PUBLICZNIE i każda osoba mająca samochód w zasięgu wzroku może ją przeczytać, ale nie może w prosty sposób zidentyfikować przez to właściciela.
PS: Moi znajomi i rodzina bez problemu mnie rozpoznają na google street view, choć mam twarz zamazaną. Jak myślisz, na jakie odszkodowanie mogę liczyć od Google?
Na żadne, bo jesteś tylko elementem krajobrazu :-)
Oczywiście, że auto można poznać po czym innym też, ale to nie ma nic do rzeczy. Auto nie musi być rozpoznawalne dla wszystkich ludzi na świecie. Sądy przychylają się do takich wniosków w większości spraw biorąc pod uwagę różne argumenty, często głupsze niż te, które przytoczyłam, nie ja :D Na sądy się złość ;-) Ja rozumiem, że to kuriozum, ale tak jest no i co zrobisz? Jasne, że jakiś tam sędzia może odrzucić wniosek, ale bezpieczniej jest brać pod uwagę, że nie odrzuci, na razie nie odrzucają, może zaczną, nie wiem. Ja nie piszę jak być powinno czy nie powinno, piszę jak jest, co wynika z obserwacji tego typu spraw.
No i o odszkodowaniach to ja pisałam o szczególnych przypadkach. Większość tych spraw kończy się na nakazie wycofania publikacji, bo o to chodzi pozywającemu a fotograf nie chciał wycofać na jego prośbę. I tyle.
Sry za podwójny post ale nie widzę opcji edycji w telefonie.
Jeszcze jedno, na poparcie moich słów - news z onetu, nagranie z monitoringu miejskiego:
Szalony rajd pijanego 24-latka po gnieźnieńskim rynku - Wiadomości
Od mniej więcej 30 sekundy - zobacz sobie co zostało wymazane. Dla ułatwienia dodam: nie były to numery rejestracyjne samochodu.