No nie... A choroba zwana lustrzycą?
Wersja do druku
Jak będę bogaty, to poza zestawem "zero kompromisu" będzie też zestaw "najlżej jak tylko można, ale nie na tyle, żeby płakać nad jakością". Ale do tego to jeszcze trochę czasu minie :)
Lustrzyca jest uleczalna!
Strzelam, że przez te 9 lat mogą wymyślić coś dobrego jakościowo i lekkiego :)
Do tej pory łażąc z lutrzanką na szyi zarzekałem się, że w wiele miejsc można tak iść, ale trasy typu Orla Perć odpadają. Jak się okazało w ostatni weekend - myliłem się. Przeszedłem od Świnickiej Przełęczy, przez Świnicę, Zawrat, Kozią Przełęcz, Kozi Wierch, Zadni Granat do Skrajnego Granatu. Aparatu w ogóle nie chowałem do plecaka, cały czas w gotowości do zdjęcia, pstrykałem nawet pośrodku łańcuchów. U boku sakwa z dwoma obiektywami na zmianę. Na plecach plecak wycieczkowy 35l. Jak widać da się :)
Well done, kolejny rozsądny ;)
Teraz sobie pomyśl co by było, jakbyś miał aparat na jedno zdjęcie wyciągnąć z plecaka :)
Wszystko się da... aż do tego jednego niefortunnego razu kiedy rozwalisz aparat :-)
Człowiek ma duży rozum, to jak się uprze do wielu sytuacji się dostosuje. Jak rozum duży i sprawny to część jego potencjału może skierować na kontrolę dyndającego na szyi aparatu podczas takiej górkiej wycieczki. Pytanie tylko jaki jest sens takich doznań i jaka przyjemność, skoro sporą część naszej uwagi w sposób ciągły trzeba na opanowanie tego dyndania przeznaczyć?
Piszę jako praktyk z aparatem w górach.
Otóż to :-)
Ponadto, wszystko fajnie gdy jest sucho, gorzej gdy poruszamy się po śliskim bo wówczas ta poświęcona uwaga może i tak na nic się zdać :-)
Targanie aparatu na dnie plecaka istotnie mija się z celem bo najlepsze kadry są zazwyczaj "po drodze" (chyba że idziemy na z góry upatrzoną miejscówkę) ale ja się będę upierał że aparat wciśnięty w odsuniętego na bok lub podciągniętego do góry toploadera to jedyne słuszny zgniły kompromis.
Zimą owszem, noszę na wierzchu i się nie przejmuję, po nawet jeśli polecę z aparatem w śnieg to nic wielkiego mu się nie stanie ale skały to jednak co innego - chwila nieuwagi i po sprzęcie. Mogą się też przytrafić drobniejsze nieprzyjemności jak porysowanie osłony przeciwsłonecznej itp.
Trzeba będzie kupić drugą osłonę, albo robić BEZ.
Najfajniej jednak się chodzi po górach bez aparatu :mrgreen:
Albo robić z porysowaną? :)
Porysowaną możesz wziąć na Rysy - jak zgubisz to będzie tam pasowała:mrgreen:
A ja za tydzień w góry biorę 500/4IS, pożyczony 70-200/4IS (lżejszy od mojego /2.8) i jedno body :mrgreen: Może starczy miejsca na szeroki, ale pewności nie mam :mrgreen:
Ty się nie liczysz ;)
Jak znajomy po raz kolejny zmieni system, to pożyczę od niego 400 2.8 w góry, ha! :D
Ja w ogóle to się na krótko zaplątałam na szlak czerwony, ale przy małej modyfikacji mój patent z aparatem na paskach przypiętych do placaka dałby radę. Tylko nie przewidziałam chodzenia na czworaka z tym i niestety wypadał mi z paska biodrowego i musiałam schować. Nie wiem tylko jak przeżyję parę rys na pierścieniu od cokina... ;-)
No i następnym razem nie pchałabym się tam z dużym plecakiem...
Ustalcie tylko odpowiednio wcześnie termin i dajcie znać :)
Hehe :)
Jakbym startowała z miejscówki stacjonarnej to bym nie potrzebowała takiego plecaka, ale spaliśmy w schronisku, więc śpiwór itp szpej.
W każdym razie Orla mnie kusi, tylko może jednak przy jakiejś ładnej pogodzie :>
Jedyna moja poważna strata sprzętu to była właśnie zimowa wyprawa (przejście przez Świstówkę) - warunki trudne, ręce zmarznięte, kadr niepowtarzalny. Zdjąłem 50-kę, wkładałem 70-200, raki się zapadły i maluch poturlał się po zlodowaciałym śniegu. Zatrzymał się wprawdzie po paru metrach, ale nie ryzykowałem. Gdyby to była L-ka, pewnie wyciągnąłbym linę i próbował ostrożnie odzyskiwać.
A wracając do głównego wątku:
1. Trekking lekki - całość sprzętu w plecaku podręcznym (na piersiach).
2. Trekking w Dolomitach (ferraty) - niestety to samo, bo bardzo lubię tamte widoki.
3. Wspinaczka - coś małego, płaskiego, z nastawami ręcznymi, opatulone na wszelki wypadek (bardzo przecież prawdopodobny). Cała reszta w głównym plecaku. Te małe bestyjki świetnie sobie radzą w ścianie, a ważą tyle, co 10 centymetrów mokrej liny.
Ad. 2. Nie zapomnę jednej z jednokierunkowych ferrat wiodących na szczyt. Był tam tłum ludzi i właśnie zaczynała się burza. Ktoś na szczycie, zamiast schodzić szybko w dół, zaczął się nieco bać i zablokował na szlaku jakieś 40 osób. Korek był na tyle skuteczny, że mogłem do woli fotografować, w dodatku zmieniając obiektywy. W trakcie tej operacji porządnie grzmotnęło, ręka zadrżała, obiektyw wypadł mi z rąk, ale na szczęście zatrzymał się między udem a lonżą. Zabawiłem się w magika i wyjąłem go bez uszczerbku dla jego i stojących niżej ludzi zdrowia. Ale nogi miałem jak z waty i do końca dnia nie zrobiłem już żadnego zdjęcia.
Ponieważ mam już dość targania tego kloca 5D + szkła do niego plus ciekawskie spojrzenia wszystkich dokoła co to ja za sprzęt taszczę - zakupiłem Olympusa E-P2 (jeszcze nie dojechał). Zamierzam zapolować na jakiegoś używanego Panasa 7-14 f4. Zestaw dużo mniejszy i lżejszy.
Mam kilka obaw. Po pierwsze nie mam pojęcia jak się zmienia przysłonę w Olkach (w lustrzankach to jeden ruch pokrętłem nastaw), a jak będę musiał gdzieś łazić po menu, coś wybierać, zatwierdzać to mnie szlag trafi. Po drugie nie wiem jakie jest pole ostrzenia w Olku. W 5D to jest mały czerwony kwadracik, a w Olku z tego co widzę to wielki zielony prostokąt. I jak tu trafić w punkt? No i nie wiem czy znajdę jakiś obiektyw tele do niego w miarę dobry, te co są teraz są albo przeciętne, albo mają nie taki zakres jaki chcę (70-300).
Ktoś ma taki zestawik? Może coś powiedzieć jak to się sprawuje w górach? :)
http://www.partner.olympus.pl/pro/10...-P2%20back.jpg to pokrętło po kciukiem w trybie "A" załatwi Twoje problemy z przysłoną..., chyba nie myślisz że inżynierowie Olympusa to debile i takiej podstawowej czynności nie przewidzieli...;) a co do wyboru obszaru ostrzenia to się szybko przyzwyczaisz, jak już sprzęt dotrze to rozwieją się Twoje wątpliwości. Nie wiem jak to jest w Twojej 5D ale ja na swojej muszę kombinować z tymi punktami, no bo niby jest kwadracik, ale tak na prawdę, jak chcę precyzyjnie przyostrzyć to ustawiam na lewą krawędź środkowego kwadracika...
a co by było w miarę na temat to podsyłam link gdzie opisałem swój plecaczek z wrażeniami oraz ile to może ważyć...;) http://forum.olympusclub.pl/threads/...148#post768148
Dzięki szambonur :D co do pokrętła to chyba w E-PLkach nie ma tego udogodnienia.
U mnie w 5D śmiga tak jak chcę, w 99% korzystam z centrum, bo za dużo kombinowania z tymi pozostałymi jest.
Stary, naprawdę to wszystko taszczysz? respect, men.. mi się już znudziło, chcę coś poręczniejszego, małego, lekkiego, nie rzucającego się tak w oczy. A ten zestaw z panasem to szczęka mi opadła jak zobaczyłem foty w sieci. Nie ustępuje wiele 5D + 17-40. I jeśli będę zadowolony i uda mi się znaleźć jakieś fajne tele do niego to zestaw lustrzankowy pójdzie pod młotek...
No ale biorę zawsze jedno tele a i tak jak dla mnie to już sporo. Tele siedzi w plecaku, a 5D + 17-40 dynda na szyi, mordęga. Szczerze zazdroszczę podczas wędrowania wszystkim, którzy korzystają z "małpek". A ponieważ nie chcę bardzo rezygnować z jakości fotek, to przyjrzałem się m4/3. Najbliższy wypad mam w Świętokrzyskie w ostatni weekend lutego. Zobaczę jak się sprawdzi Olek z Panasem 7-14 (o ile uda mi się go zdobyć...). razem z jakimś tele zestaw będzie ważył ok 1kg, zamiast 2,2 i nie będzie zajmował tyle miejsca. Jest różnica.
Ponadto zakupiłem małą, zgrabną kamerkę, którą mogę schować do kieszeni na pasie biodrowym plecaka :) fotki fotkami, ale jednak filmiki to zupełnie inny wymiar. Nie robię filmików od jakichś 3 lat, kiedy siostra zabrała mi poczciwego Canona A610 i trochę za nimi tęsknię, bo z perspektywy czasu fajniej się jednak filmiki ogląda...
Szambonur, rozumiem, że Ty masz sprzęt Canona i Olka? Możesz dać jakieś małe porównanie? W sensie co zabierasz np. w Tatry i dlaczego? od czegoś to zależy? Co preferujesz? Bo chyba obu zestawów nie taszczysz? Co podpinasz pod Olka?
No dobra. Byłem w galerii i faktycznie, możesz zrezygnować z piątki.
Idziesz w bardzo dobrym kierunku. Z małego 4/3 mam e-pl1 z kitowym szkłem, ale ma tym się nie zakończy, już się przekonałem że ten kierunek w jakim zmierza micro 4/3 jest słuszny. Myślę że kwestią czasu jest opracowanie puszki do której bez żadnych ograniczeń będzie można również podpinać szkła dużego 4/3. Z dużego E mam e-510 i przez lata było to moje podstawowe body. szkło z którym sie nie rozstawałem to Zuiko 14-54 oraz Zuiko 40-150. Na szerokie kadry wkręcałem zuiko 9-18. Moim marzeniem było Zuiko 7-14. I nawet go zakupiłem myśląc iż spełni moje oczekiwania. Szkło genialne, jednak nie dla mnie. W górach nie potrafiłem go opanować. Cieszy teraz zmysły innego zadowolonego użytkownika. Aktualnie mam możliwość poznać możliwości zuiko 50-200 + konwertery... Czy zabieram to wszystko w góry? oczywiście że nie... To zależy po co tam idę... jeżeli idę z przeznaczeniem na akcję foto i zdjęcia są celem to zabieram sprzęt canona. Mam go stosunkowo krótko bo dopiero od roku, więc muszę się nacieszyć ;) Jeżeli jednak aparat ma służyć bardziej do pamiątkowej fotografii to Olympus. Coraz częściej będzie to jednak PEN, podobnie jak w Twoim przypadku, muszę tylko dorobić sensownej szklarni...
W poniedziałek będę przez prawie tydzień w Murowańcu. Przede wszystkim na nartach, ale tym razem jednak pokuszę się o zabranie lustra i jakichś szkieł, bo po pierwsze pobyt stacjonarny, więc nie ma mowy o dźwiganiu, po drugie nie samymi nartami człowiek żyje.
Poprzednia wyprawa narciarska tylko z małpką, nie dała spodziewanych efektów fotograficznych, żałowałem. Pozdrawiam i jeśli ktoś się wybiera do Murowańca to do zobaczenia.
Mój 450D śmigał w niedzielę cały dzień, przy od -10 do -15. Aku zamiennik wyładował się po ok. 6 godzinach i 700 pstrykach... na drugim do końca dnia pokazywał pełne załadowanie.
Ja tez mam nadzieję na ciekawe zjawiska, bo ma w tym czasie być zmiana pogody.
Dla nart to gorzej, dla zdjęć, mam nadzieję że ciekawiej.
Do ew. zobaczenia
Pucha i jedno szkło. Dawniej był Olek e1 z 14-54, teraz 5D z 17-40 (albo 5D z 35/2). A czasem mam to wszystko już zupełnie gdzieś i biorę malutką lustrzaneczkę Olka OM-1 z jedną stałeczką. Nie wyobrażam sobie tachania puchy, dwóch zoomów, trzech stałek i lampy : ) No chyba, że idzie się fotografować, a nie pochodzić.
No co jak co, ale okolice Murowańca, Hala Gąsienicowa, Czarny Staw Gąsienicowy są bardzo "fotogeniczne" :)
Wróciłem właśnie z nart w, a w zasadzie obok Dolomitów, gdzie ostrzyłem sobie zęby na ładne fotki, zwłaszcza, że szczyt, z którego zjeżdżalismy, jest słynny z niebiańskiej panoramy praktycznie na całe Dolomity. Do plecaka foto Jacka W wrzuciłem 5dmkII z podpiętym 24/2.8, a w kieszeni bocznej 85/1.8. Szybko 24 przepiąłem na 85, bo okazało się, że chcąc robić panoramę z takiej odległości jest za daleko....... Bardzo mi brakowało 17-40, teraz zamierzam ten bład naprawić i na kolejna wyprawę w góry (narty, chodzenie, whatever) wziąć do tego właśnie 85, lub 50/1.4.
Nie piszę o maluchu cały czas w kieszeni, czyli C S90. On sprawdzał się doskonale w każdych warunkach, o dziwo....
Stąd moja niechęć do m4/3, mój kumpel bardzo w tym mocno siedzi, chwali, widzę efekty- super, ale jak na mój gust to za drogo- zabawy w te wszystkie szkła. Robi się z tego kolejny dylemat, co brać, robi się też waga. I robi się taki podświadomy opór przed FF, który przecież własnie w pejzażach pokazuje klasę.
No, mam wreszcie E-P2 + 14-150. Cały dzień mi dziś zajęło ustawianie aparatu aby zbliżyć się osiągami do mojego poczciwego 5D. Po ustawieniu JPEgów superfine, custom WB i opcjach wyostrzania, saturacji itd. zacząłem powoli wyciskać z tego maleństwa takie obrazki, jakie mnie interesują. Zwłaszcza problem mam z WB, bo wszystkie opcje dostępne standardowo są przeróżowione. To samo miałem z 500D. Każdą opcję ustawiam osobno. Jeszcze jutro się nim pobawię, na co dzień niestety nie mam czasu, a dzień nie jest jeszcze taki długi, żeby po pracy cieszyć się światłem słonecznym :( Chrzest bojowy zestaw przejdzie za 2 tygodnie w Górach Świętokrzyskich. Jeśli się sprawdzi, to pewnie pożegnam się z lusterkiem. Niestety jak na razie 5D bije Olympusa zakresem tonalnym (mocno bije) i poziomem szczegółów (troszkę bije). Długością życia baterii też...
Moje obawy co do kontrolowania parametrów - tak jak napisał Szambonur - były bezpodstawne, wszystko jest pod ręką. Niestety trochę miałem racji z polem ostrzenia - trochę jest za duże, ale może da się to jeszcze jakoś ustawić... Generalnie cykanie tym zestawem to czysta przyjemność :) mały, lekki, potężny zakres (nie zmieniam szkieł - ależ wygoda :D ), fotki jak już powiedziałem zaczynam wyciskać całkiem znośne. Po dzisiejszym spacerze nie mam najmniejszej ochoty wracać do 2kg zestawu lusterkowego.
Na ostatniej wyprawie w góry towarzyszyły mi :5d plus S.15-30 i T.70-300 VC
Zestaw objętościowo duży,ale wagowo nie było tak źle ...
Robi, ale nie lubię zabawy w RAWy, za dużo z tym roboty. Lubię jak wychodzi fajny JPEG bez konieczności obrabiania.
W górach bez obrabiania? Niah.
zazdroszczę tych Dolomitów... ehh - chyba muszę wreszcie urlop zacząć planować :)