Jak to kto ? Firma informatyczna stryjka która wygrała przetarg.
Wersja do druku
Ktoś z informatyków wpisał dla pierwszego logowania.pewnie robi to zawsze,słusznie zakładając że użytkownik jako pierwsze wykona "Zmień hasło".Cytat:
Za login: admin i hasło:admin1 należy się nagroda. Darwina.
"lecz do tanga trzeba dwojga."
Nie pamiętam gdzie się natknąłem na artykuł, ale czytałem kiedyś, że to dość częsty przypadek. I to wcale nie u przeciętnego użytkownika, który może zwyczajnie nie mieć świadomości, że TRZEBA to zmienić. Wielu "poważnych" administratorów nie robi tego z czystego lenistwa, bo "kto i po co chciałby się włamywać na naszą stronę..."
W artykule podano też listę najczęściej wykorzystywanych haseł. Pamiętam, że byłem zdziwiony ich banalnością i "ergonomicznością" - 12345 itp.
niekoniecznie, bo "przygotowanie na atak" oznacza przedsiewziecie srodkow do zapobiezenia jakiemus tam poziomowi i metodom ataku, a nie gwarancje, ze sie nic nie stanie. to jak z tymi slynnymi nocnikami w Szwejku - byl jeden pod lozkiem, drugi w sieni, trzeci w szafie, czwarty pod oknem i piaty za drzwiami. a jak delikwenta dorwala biegunka, to sie wzial i w lozku .... ;)
Loginem: admin
Hasłem: admin1
!?
Kruca bomba - poziom zabezpieczeń z gatunku "dziecinny". Na rządowym serwerze! Żeby chociaż hasło było admin123 albo 321admin to było by hasło z podstawówki a tak jest z przedszkola. :-)
EDIT: Korporacje i większe firmy mają ściśle określone procedury i wymagania odnośnie haseł, nie wspominając o bankach. Moje zabezpieczenia w sieci domowej są znacznie silniejsze (też da się złamać).
Janusz, nie kpij z rządowych expertów. Przecież ONI się starają i czują że dadzą radę:mrgreen:
Może wzorem "Ściąganego"? Tam trzeba było wpisać:
login: login
password: password
ale skad masz pewnosc, ze tak rzeczywiscie bylo?
bo w starciu na linii rzad - obywatel, jakie tu ma miejsce, przez domniemanie rzad jest ta strona, ktora nie ma prawa miec racji?
znana jest jedna wersja wydarzen, upowszechniona przez krakerow. skad pewnosc, ze tak wyglada prawda?
zupelnie pomijam, ze mowa jest o jakims jednym hasle, wyrwanym z kontekstu. nawet jesli zalozyc, ze to co pisza ci krakerzy (bez jakiegos dowodu) jest prawda, to chyba jednak nieco za duzym uproszczeniem jest przekonanie, ze to jest jedno i jedyne zabezpieczenie danych administracji panstwowej za pieniadze podatnikow.
duzy system zabezpieczen nie ogranicza sie do pojedynczego hasla. ja tez moge powiedziec, ze moje haslo truecrypta do domowego dysku backupowego to 123, ale to nadal nie znaczy, ze dostaniesz sie w ten sposob do mojego emaila, konta bankowego, danych deklaracji podatkowych itd. itp. myslmy logicznie...
nie masz pewnosci, ze rzadowe sa gorsze niz korporacyjne. powtorze: opierasz ocene na czyims (anonimowym) ogloszeniu w internecie, pozbawionym informacji o kontekscie itd. itp. jestes pewny, ze slusznie? uwazasz, ze gdyby login do jakiegos serwera publicznego wygladal tak jak na tym ogloszeniu, to trzeba by bylo wielkiej akcji "ataku na serwery rzadowe" zdenerwowanego narodu, zeby ktos w koncu przebrnal przez takie zabezpieczenia... sorki... myslmy samodzielnie, nie lykajmy wszystkiego co populistyczne media kleca ;)
akustyk: a widziałeś filmik wsadzony na stronie kancelarii rządu? chyba nie powiesz, że sam się tam 'wsadził'. Chłopaki podali login i hasło i każdy mógł na serwery sobie wejść i się przekonać :-D
Właśnie dlatego, ze usiłuję myśleć samodzielnie i wyciągać wnioski z wypowiedzi co poniektórych członków rządu to... mam większe zaufanie do hakerów niż do ichniego systemu bezpieczeństwa. :-)
Co by nie robili ci nasi eksperci od zabespieczen tamci sobie poradza,no chyba ze ciekawi wiadomosci na stronach rzadu sami zablokuja serwer.[
A skutek tych zabezpieczeń jest taki że hasła poprzyklejane są do monitora lub schowane pod klawiaturą ( przykład z życia wzięty ). Zmiana hasła wymuszana co dwa tygodnie musi zawierać 6 liter ( w tym jedna musi być duża ) i 2 cyfry hasło nie może być takie jak ostatnie 12 haseł. To jedna z polis aby zalogować się do windowsa a tam jeszcze minimum 3-4 kolejne hasła potrzebne do programów, baz itp.
Ludzie zwyczajnie powoli nie są w stanie zapamiętać wszystkich pinów, haseł, kodów dostępu etc.
Pozdr
Jeśli według zasad które podałem po roku czasu pracy w takiej firmie jesteś w stanie zapamiętać loginy i hasła to gratuluję ale zapewniam Cie że są ludzie którzy mają z tym spory problem zwłaszcza jeśli hasło ma być z gatunku "mocne".
Fakt pozostaje faktem że oni za ochronę biorą kasę więc powinni to sobie jakoś zorganizować.
Poza tym tylko komputer bez dostępu do sieci nie jest narażony na bezpośredni atak z sieci wszystko da się złamać jest to tylko kwestia czasu i determinacji - a jak mówi porzekadło wina zawsze jest po stronie admina.
no ale admin|admin1 tez nie bylo widoczne w sieci, tylko trzeba bylo zgadnac :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
z tym ze niestety nie zawsze ma sie pelna swobode wyboru hasla. czasem dostaje sie gotowe, czasem zasady sa obostrzone (xx cyferek, yy liter, zz z tego wielkich, itd. itp.). tak ze w praktyce niestety nie jest to zawsze tak latwe...
a wracajac do wczesniejszej dyskusji: zgadzam sie z opinia o wypowiedziach czlonkow rzadu. mam nadzieje, ze ta chryja odbije sie na wyborach i poniosa za to konsekwencje odpowiedzialni politycy. pol biedy w tym, ze podpisuja za plecami narodu umowy miedzynarodowe (mocno obecnie demonizowane przez spragnione fajerwerkow media). to co jest IMHO budujace, to ze ta awantura jest glosem mlodego pokolenia. i bardzo mnie ucieszy, jesli politycy przestana wylacznie wylizywac rowki pokolen sprzed 89' a wreszcie zauwaza, ze w Polsce zyja tez mlodzi, wychowani w innym systemie i oczekujacy normalnych urzedow i prawidlowego zalatwiania spraw przez administracje a nie arbitralnych decyzji i olewania spoleczenstwa. bo tak patrzac z zewnatrz - to jest najwieksze spolecznie wydarzenie wokol tego zamieszania o ACTA...
Bo to bezpośrednio w te pokolenie uderza. I nie ma żadnych wymówek jak w przypadku paliwa, rosnących cen, służby zdrowia, bezrobocia itd; że kryzys, że bliski wschód, że wina opozycji, że pogoda itp.
Tutaj Młody ma czarno na białym, jest ofiara i jest sprawca. Czara się przelała ;-)
BTW właśnie na TVP1 odbywa się debata, w której minister KiD zapewnie że ta tworzona latami ACTA nie ingeruje i nie ma absolutnie żadnego wpływu na funkcjonowanie istniejących już przepisów w Polsce :smile:
z ta czara bym sie nie rozpedzal. to ze Polacy chca po staremu piracic jak wlezie, nie zmarnuja zadnej okazji do poawanturowania sie, a rzad to "Oni" i najgorsi wrogowie obywatela... to akurat mnie nie dziwi.
sama umowa ACTA, a dokladniej jej zaimplementowanie, wcale nie musi krajowi na zle wyjsc - w obecnej sytuacji poszanowanie dla pracy intelektualnej w Polsce jest znikome. narobic w PL to sie mozna fizycznie, a jak ktos pracuje glowa... to to nie jest ciezka praca, za ktora warto zaplacic ;) zeby daleko nie szukac, przytocze tylko przyklad fotografow i ich wynagrodzen (dokladniej braku)... :) dodatkowy bat do ochrony wlasnosci intelektualnej IMHO wcale nie musi byc niekorzystny...
co jest bulwersujace w tej sytuacji to ignorancja politykow i zlekcewazenie tej mlodej grupy spoleczenstwa. sukces akcji "precz z rozpanoszeniem kleru" Palikota to byla zolta kartka, a ACTA to jest chyba ten moment, kiedy mlode pokolenie wreszcie pojawi sie na mapie politycznej. IMHO, to moze temu kraju mocno na dobre wyjsc. nie tylko kulturowo....
o ile znam temat, to pan minister akurat ma racje - ACTA nie ingeruje w istniejace przepisy ani ich nie zmienia. bo skoro juz ma znaczenie nadrzedne nad tymi... ;)
kodeks karny z zapisami o pozbawieniu wolnosci tez przeciez nie ingeruje i nie ma "zadnego wplywu" na konstytucyjne prawo do wolnosci :lol: (prawnikow przepraszam najmocniej za to naciagniecie)...
To akurat nic by nie zmieniło. Hasło złamano metodą słownikową. Zapuszczono automat i sam sprawdzał różne kombinacje słów i cyfr, na admin123 też by trafił, może trochę dłużej by to trwało. Nikt nie pomyślał, że zamiast odpalać maszynę można spróbować zalogować się na haśle domyślnym :)
Akustyk o ile wiem pochodzisz z Wrocławia, i mam nieodparte wrażenie napisać zapomniał xxx jak xxx był(oczywiście bez oskarżeń z mojej strony). Zapomniałeś jak kilka lat wstecz wszyscy szli "legalnie" na Świebodzki po kilka programów, jakąś grę i kilka płytek muzyki?? To było piracenie, gro ludzi utrzymywało się z tego procederu. Teraz większość kupuje laptopy a w nich sa juz często legalne programy, ceny gier z tego co wiem sa "normalniejsze" aczkolwiek nie gram. Wracając do rzeczy... Jak juz pisałem jest gro programów które są potrzebne np. do życia przeciętnego studenta a niekoniecznie trzeba wydawać kilka - kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy złotych na ich zakup. Jeśli potencjalnie ściąganie z internetu nie będzie możliwe to gdzie ludzie pójdą po te rzeczy?? Do akademika, na świebodzki etc... znów możliwe ze przez chęć uderzania w Kowalskiego "wyhoduje się" "prawdziwych piratów"
ech... pamietac, to pamietam jeszcze kolejki do stolowki Polibudy na Smoluchowskiego i kupowanie kaset po 30 gier na Spectrumne ;)
zgoda, ale to jest jedna strona medalu - aplikacje. to sie mocno poprawilo.
ale druga strona medalu sa multimedia. muzyka i filmy. to sie piraci nie przez sprzedaz fizyczna tylko sciaganie z sieci i nie oszukujmy sie, ze skala tego zjawiska jest mniejsza niz dawniej Swiebodzki czy stolowka PWr.
zgoda, ale patrzysz na inna strone zagadnienia. jesli chodzi o produkty wirtualne, to IMHO duzo wiekszym tematem dzisiaj sa muzyka i filmy, nie aplikacje i gry.
aczkolwiek nieodmiennie jestem tu daleki od wskazywania palcem na odbiorcow tylko i wylacznie. to ze producenci nie potrafia wyjac glowy z piasku i zapewnic normalnych kanalow dystrybucji (streamingu przez siec) to jest ich wina. po jakiego czorta zwykly czlowiek ma placic 40~50 zl za przyzwoite wydanie filmu, zeby go 1-2 razy obejrzec? albo kupowac gazete z filmem po takim masteringu, ze zeby zgrzytaja przy ogladaniu (jesli w ogole nosnik tloczony najnizszym mozliwym kosztem sie da odczytac)...
osobnym zagadnieniem ACTA jest dodatkowa ochrona przed nasladownictwem. i to nie tylko butami "abidas" ale tez sprzedawaniem czystych zzynek produktow uzytkowych i ignorowania prawa patentowego a z drugiej strony ochrony wzornictwa przemyslowego. a to w krajach typu Chiny ma gigantyczna skale...
Czyli wracamy do punktu wyjścia, cała AKTA nie chroni twórców a korporacje, a przede wszystkim pokazuje jak nieumiejętnie prowadzą swe działalności. Co do wzornictwa masz połowiczną racje. Nie wiem czy az tak daleko to sięga ale jesli można uznać za podróbkę np. części do samochodu to niestety az się boje co może się dziać jesli będą tylko oryginały.
Przełącznik świateł do Seata 80zł vs 600:)
Z nieprzewijalnymi zwiastunami/reklamami i jakimiś bzdurnymi zabezpieczeniami :evil:
To samo z kinami, a właściwie multipleksami, najdroższe bilety i do tego gratis 20 minut telewizyjnych reklam :confused: paranoja.
W dużym mieście jest chociaż wybór, ale jak dla kogoś multipleks to jedyne kino w zasiegu 50km?
Tak się zastanawiam... Ile kosztuje bilet do kina? Jakbym chciał pójść z żoną i córką (dorosła więc i zniżek nie ma). Za porównywalne pieniądze mam płytę z filmem, więc nie rozumiem narzekania na ceny płyt... Trzy lata temu byłem na STOMP-ach w Sali Kongresowej. Koszt biletu dobrze ponad 100zł, płytę DVD kupiłem za 52zł, naprawdę tak drogo? Płyta CD z muzyką to równowartość 4 - 5-ciu paczek papierosów. Naprawdę uważacie, że to drogo? To jak klient chce zapłacić 500zł za zdjęcia ślubne, to płacz i zgrzytanie zębami, że dziadostwo, ale jak trzeba zapłacić 40zł za płytę, która zawiera kilkaset godzin bezpośredniej pracy kilkudziesięciu ludzi i kilka/naście/dziesiąt lat pracy nad własnym rozwojem autora i wykonawcy to drogo?
ale mowimy o muzyce czy o filmie?
jesli chodzi o muzyczke, to moja gorna granica jest 20 EUR za super album w premierze. choc w wiekszosci przypadkow zanim wrzuce do koszyka w amazonie i tak zasysam z soulseeka, zeby przesluchac. do paru wykonawcow mam na tyle kredyt zaufania, ze sobie robie niespodzianke i najpierw place.
normalnie kwota 10~12 EUR to dla mnie granica przyzwoitosci. tak, zeby po prostu nie kupowac za duzo pudelek, ktore potem miejsce zajmuja. do mp3 sie nie przekonalem, chociaz to w duzym stopniu niedoskonalosc mojego pokolenia, przyznam sie bez bicia. ale rowniez ograniczenia sie, zeby sluchac czesciej tego co mam niz notorycznie czegos nowego...
co do filmow - nie jestem regularnym widzem. najczesciej chce film po prostu raz obejrzec, nie musze go miec na polce. i w tym momencie kanal dystrybucji jest IMHO do bani. chce po prostu obejrzec przez siec film, placac za ten jednorazowy dostep. a nie tloczni za wybicie plyty, drukarni za okladke, chinczykom za plastikowe opakowanie, dystrybutorowi z transport, sklepowi za miejsce na polce, itd. itp.
natomiast z checia place za dobrze wydane na BD wersje serii przyrodniczych BBC (mam Life, Human Planet, Planet Earth). albo fajne seriale, ktore z zona wieczorami ogladamy (np. Tudors, South Park, Dowton Abbey, Homeland, ...).
Ile razy oglądałeś zdjęcia z własnego ślubu? Tak tylko pytam...
zaszaleje i podam cyfre 3. chociaz nie upieram sie, ze az tyle tego bylo.
ale nie no... tak ogolnie, to rozumiem Twoj punkt widzenia i zgadzam sie z nim. ale poniekad wyciagajac przyklad zdjec pokazujesz dokladnie dlaczego uwaga o zlym kanale dystrybucji jest trafna. bo...
na kotlecie jeszcze daje sie zarobic. to unikatowa w zyciu (najczesciej) okazja, zdjecia jednorazowe i scisle zwiazane z konkretna grupa osob, dlatego wciaz jeszcze sa ludzie sklonni za nie zaplacic. to jest ta analogia unikatowej plyty muzycznej badz filmu, ktory ze wzgledu na sympatie chcesz/chce miec na polce i jestes/jestem sklonny zaplacic wiecej niz rynkowe prawa dyktuja...
ale wez przyklad krajobrazu. moja dzialka, wiec nie gadam po proznicy. jak myslisz, ile osob jest sklonnych zaplacic za zdjecia "po prostu widoczku"? ludzie, owszem, zauwaza roznice miedzy lepszym lub gorszym zdjeciem krajobrazowym, ale poza scisle utylitarnym przypadkiem kalendarza na sciane albo puzzle do ukladania, nie zaplaca zlamanego grosza za "jakies tam zdjecie widoczku". zero. nada. nicziewa :)
to jest to drugie ekstremum, kiedy po prostu chodzi o obejrzenie jednorazowe. dokladna analogia w swiatku filmowym/muzycznym jest torrent - rowniez chcialbys/chcialbym z ciekawosci obejrzec film, ale cena za wydanie DVD/BD jest totalnie nieakceptowalna do oczekiwanej jakosci. Kowalski nie zaplaci za ten film 40 PLN jesli nie bedzie mogl go sciagnac z netu. po prostu go nie obejrzy.
i jedynym rozwiazaniem, zeby w jakikolwiek sposob za ten film zaplacil, jest model pay-per-view, bo wtedy koszt wynosi moze 5~10 PLN za film. a to Kowalski, za przyjemnosc obejrzenia filmu w dobrej jakosci, w cieplym domu, przeboleje ;)
To 20 euro to stanowczo za dużo za pakiet...
mc_iek chyba nie rozumiesz co akustyk mówi.
20ojro za dobrej jakosci album muzyczny który z checią bedziesz słuchał czesto jest ok. Ale nawet 10euro za film kóry zobaczysz raz to przegięcie.
Nie da rady chyba, z laptopa odtwarzam.
Szacunkowa kalkulacja:
Załóżmy, że zarabiam 2 tys. zł. na miesiąc. Baaaardzo lubię muzykę i to przeważnie taką, której nie mogę dostać w Polsce. Kupuję więc w zagranicznych sklepach - skromnie (bardzo) licząc 3 płyty na miesiąc.
Kocham książki. Kupuję tylko używane. Ogranicza mnie w tych zakupach tylko brak miejsca w domu. Raz w miesiącu chcę iść na film. Popcorn oczywiście też lubię (i coca-colę). Na szczęście nie trawię teatru i opery - tu wydatki zerowe.
Co czyni razem:
3 płyty 120zł
5 książek - 100zł
kino - ok. 50zł
równa się skromnie licząc 270zł, czyli 13,5% mojej (hipotetycznej) wypłaty.
IMHO 40 złotych za płytę z Twojego przykładu to drogo.
Oczywiście dla Polaka.
Prawo autorskie jakie takie być musi i jest.Zmieniane ,korygowane też.Kwestia sposobu dokonywania zmian,celu i uważnego spojrzenia nie tylko na międzynarodowy interes ale i na interes wszystkich obywateli własnego kraju.
Gdyby nie dzikie rynki to jak u Kononowicza nic by nie było.Całe lata nasze kolejne rządy nie robiły nic aby porządkować rynki i udostępnic obywatelom cyfryzację.Giełdy i dzikie rynki,własne środki obywateli i samokształcenie zbudowały świat cyfrowy
Do dziś sprawy języka polskiego,polskie prawa do kopii itp, itp.są lekceważone przez producentów sprzętu.
Natomiast w łupieniu kasy pomagamy ochoczo,bez żadnych wymagań.
I tu własnie jest nieporozumienie. Cena takiego produktu, który można z praktycznie zerowym kosztem kopiować, nie zależy od ilości reboty w to włożonej, tylko od sprzedaży.
Gdyby np. Donald Trump zamówił sobie dla siebie film-gniot Avatar którego produkcja kosztowała prawie ćwierć miliarda $, to bilet do kina kosztowałby go pewnie co najmniej poł miliarda.
Gdyby Avatar pokazywano tylko w Pruszkowie, to bilety byłyby może po $50 000.
Gdyby film pokazywano na całej planecie Ziemia, to bilety byłyby po około $10 a film zarobiłby ok. 2.5 miliarda $.
Gdyby film pokazywano w całym imperium międzygalaktycznym to bilety byłyby po około 0.00001 centa (biedni tfurcy), a film zarobiłby ok. 10 trylionów $.
profilaktycznie przypomne tylko temat watku "Nie dla cenzury internetu" ;)
Gdzies czytalem newsa, ze sa plany aby sluchac reklam podczas oczekiwania na polaczenie telefoniczne. Juz mam, puls biznesu nr 19(3537) na 1 stronie. Jak to wejdzie, wywale telefon do smieci. Stop to przydalby sie tym nachalnym reklamom ktore sa na kazdym kroku. W tv to przynajmniej mozna w tym czasie isc po browara do lodowki, albo wylaczyc i juz :D
A co do ACTA, to wiekszosc nawet nie czytala co tam jest napisane a bije piane, bo reszta tak robi, jak isc to isc za tlumem zawsze, igrzysk potrzeba to sa.
Niesiołowski nazwał idiotami. Sikorski pomyjami. Tusk szantażystami. Niesamowite jak strzelają sobie sami w kolana :)