Ciekawy wątek. Napiszę z punktu widzenia fotografującej żałobniczki. Konsekwencją tego jest m.in. to, że zdjęcia robiłam nie tylko na samym pogrzebie. Szczególnie na wsi, kiedy ciało leży w domu, te uroczystości „okołopogrzebowe” trwają długo i są dość różnorodne. Wszystko kręci się wokół pokoju, w którym jest trumna. Jest różaniec, przychodzą mieszkańcy wsi, rodzina gromadzi się żeby powspominać zmarłego. Myślę, że taka forma uroczystości żałobnych odchodzi już do przeszłości.
Dokumentuję wszystkie uroczystości rodzinne, więc i tego ostatniego etapu nie mogło zabraknąć. Do tych zdjęć niechętnie wracam, ale dobrze, że gdzieś tam są. U obcych ludzi na pogrzebach zdjęć jeszcze nie popełniałam, bo wydaje mi się to niestosowne – ale jeśli ktoś z rodziny zmarłego wyraziłby taką wolę, to bym robiła(dyskretniej niż na pogrzebie członka mojej rodziny).
Kiedyś na pogrzebie wujka wyciągnęłam aparat, żeby zrobić zdjęcie ludzi zgromadzonych przy trumnie w kaplicy. Myślałam, że ktoś może mieć coś przeciw, ale ciocia (żona zmarłego) na widok aparatu poprosiła o parę zdjęć najbliższej rodziny przy trumnie, na pamiątkę. Jak przyznała – mieli wziąć własny aparat, ale zapomnieli(nie dziwię się).
Zdjęcia z ciałem to osobny temat – niektórych robienie takich zdjęć oburza, ale takie fotografie mają u nas długą tradycję. W starych rodzinnych albumach często widuje się pozowane zdjęcia rodziny ustawionej przed trumną. Takich nie robiłam, nie wiem też, czy dziś ludzie by sobie ich życzyli. Ale kilka zdjęć rodziny zebranej wokół trumny trzeba mieć.
Unikałam robienia zdjęć płaczących ludzi - to nie sensacyjny reportaż do "Faktu".
Starałam się nie łazić po kościele, nie robiłam niestety zdjęć z chóru (które na pewno wyszłyby bardzo fajnie – na zleceniu powinny być). Mam ujęcia od chóru – ołtarz, trumna i kwiaty, które u nas często są układane w rzędzie w nawie głównej(rodzinę, szczególnie starszych, często cieszy, że „było dużo kwiatów”). Przed rozpoczęciem mszy zrobiłam parę szerokich zdjęć ludzi w ławkach (widok od ołtarza).
Z detali: zbliżenie dłoni z różańcem, kwiat z szarfą, świece, portret zmarłego(naprawdę, w dzisiejszych czasach po zabiegach kosmetycznych zmarły często wygląda, jakby spał. W przypadku ofiar wypadków może być różnie).
Z mojego doświadczenia wynika, że rodzina (szczególnie najbliżsi krewni zmarłego) w dniu pogrzebu mają tyle na głowie, że wielu rzeczy nie zauważają, więc później chętnie oglądają na zdjęciach kto był, jakie były kwiaty. Zdjęcia ze stypy też warto mieć – na tych obiadach jest okazja uwiecznić członków bardzo nawet dalekiej rodziny, których widuje się raz na 10 lat.
Jak ktoś już zauważył, warto uwiecznić moment kropienia trumny wodą święconą, modlitwę nad nią na cmentarzu, sypanie ziemią. Ciało w trumnie (niechętnie się potem ogląda, ale trzeba mieć – kiedyś na CD dla najbliższej rodziny przedwcześnie zmarłego wrzuciłam takie najdrastyczniejsze zdjęcia w osobny folder, żeby bliscy nie musieli ich oglądać, dopóki nie będą na to emocjonalnie gotowi i mogli „bezpiecznie” obejrzeć tylko lżejsze w odbiorze kadry), wnoszenie/wynoszenie trumny z kościoła, kondukt żałobny z karawanem, przekraczanie bramy cmentarza, klepsydra(informacja o pogrzebie), zdjęcie grobu ze świeżymi kwiatami i krzyżem.
Myślę, że w kwestii tego co i jak fotografować należy się kierować wyczuciem, taktem i reakcją rodziny. U mnie niektórzy z rodziny mówią: „rób jak najwięcej”, inni ganią, oburzając się, że to nie wypada.... Opinia najbliższej rodziny liczy się dla mnie najbardziej. Jeśli oni chcą zdjęcia – robię.
Pewnie inaczej jest na zleceniach, ale mam nadzieję, że moje uwagi się komuś przydadzą.
I jeszcze jedno zdarzenie z pogrzebu Babci. Szef zakładu pogrzebowego widząc, że robię zdjęcia w kaplicy zagadał, że miejscowy fotograf oferuje fotoksiążki z pogrzebu. Pokazał mi jedną na cmentarzu. Solidna robota – elegancka okładka, grube jak w książeczce dla dzieci karty, ładne zdjęcia. Usługa z 3 egzemplarzami kosztowała chyba jakieś 1000 zł. Pan nie umiał powiedzieć, jaki jest na takie coś popyt.
Ufff. Trochę tego mi dużo wyszło. Ale tak się złożyło, że w ostatnich latach zdarzało mi się bywać na 5-7 pogrzebach(rocznie), więc temat jest mi znany.