Bo większość sobie duma tak "mam więcej zleceń, niż czasu hmmm"w tym momencie przychodzi aniołek i mówi do ucha "pooodziel się z innymi, odpuść, rób sam zdjęcia, twórz swój styl i pokazuj własne umiejętności tam gdzie możesz", a diabełek do drugiego ucha "stary olej zasady, weź nie bądź cienias i dawaj z biznesem, nie istotne czy będziesz fotoziutkiem, ważna jest kasa, znajdź jelonka/ów, puść z puszkami do kościoła, do tego obniż cenę żeby wytrzepać konkurencję, a w to miejsce zamiast jednego zrobisz 3 śluby. Potem zapuśc w PS akcje odszumiania, pitolnij biała ramkę i wio do labu, no stress and full hajs" A ludziska i tak przyjdą i tak.
Oczywiście opcja diabelska może mieć sens w przypadku, wiekszej kwoty za zlecenie, wiekszej dla fotografa i przede wszystkim, wynajęcie takiego fotografa, którego styl pasuje do naszego, tudzież jest lepszy/podobny (ale taki co jest lepszy ma weekendy zajęte). Kółko się zamyka.