Nie jestem przekonany.
Zakup sprzętu do renderingu to mniej więcej tyle co jedynka + kilka eLek, a wiele osób renderuje na sprzęcie w cenie jednej L-ki i też ma się dobrze.
Czas jest istotnym czynnikiem, ale porównanie czasu tworzenia renderingu do czasu klapnięcia migawki (naciśnięcia spustu) jest nie na miejscu. Raczej należy porównać czas renderingu do czasu wykonania całej sesji, wraz z znalezieniem odpowiedniej modelki, dojazdem na plener, makijażem, obróbką etc. jednym słowem wszystko od momentu powstania pomysłu do momentu uzyskania efektu finalnego. Czasami trzeba czekać na odpowiednią pogodę etc.
Przy grafice 3D można nie wychodząc z domu/studia momentalnie po powstaniu pomysłu przystąpić do jego realizacji.
Przewaga polega na pełnej kontroli i przewidywalności efektów. Ani pogoda, ani choroba modelki, ani nic innego nie ma wpływu na realizację projektu.
Dodatkowo, zwróćcie uwagę, że przykłady zaprezentowane przez Miclesa, to próbki wykonane hobbystycznie, po godzinach, dla przyjemności czy do portfolio. Zupełnie inaczej wygląda praca w studiu zajmującej się tego typu rzeczami. Fotograf zwykle też nie pracuje sam, współpracuje z nim asystent, wizażystka etc.
Poza tym ilekroć rozpoczyna się dyskusja na temat dopuszczalnej ilości obróbki, jedynym sensownym argumentem, nie opartym o mistycyzm i tzw. duszę, jest "liczy się tylko efekt". Było wiele przykładów, że zdjęcia potrafią mieć tyle wspólnego z pierwowzorem co grafika 3D. Więc jeśli efekt grafiki 3D nie będzie gorszy, to poza tym ma ona same atuty, w tym najważniejszy: pełna kontrola i dowolność.
Pewnie, że nie opłaca się do packshotów renderować kotleta, czy pomidora, ale przy każdej sesji, która tworzona jest z odpowiednim rozmachem ta granica się zaciera, bo nakłady czasu i pracy są podobne.
Oczywiście nie mówimy tu o zastąpieniu fotografii, tak jak TV nie zastąpiło radia a Internet nie zastąpił TV, 3D nie zastąpi fotografii, co najwyżej stanie się równie popularne i łatwo osiągalne.
Na koniec dodam, że nie wystarczy przeczytać książkę "O grafice 3D, biblia" i siąść do pracy. Obie dziedziny się poniekąd uzupełniają. Owszem, początkowa faza tworzenia geometrii modelu ma tyle tylko z fotografią wspólnego, że bazuje się na zdjęciach referencyjnych danego przedmiotu, natomiast samo renderowanie bazuje na tych samych zasadach co fotografia. Trzeba dobrać ilość, moc i rodzaj oświetlenia, dokładnie jak w studiu. Pole widzenia określa się poprzez określenie obiektywu, przez jaki "patrzy" na obiekt program do renderingu. Podobnie jak głębia ostrości.
Bez doświadczenia w studio, z oświetleniem, bez znajomości fotografii ciężko stworzyć cokolwiek więcej, a na pewno nie ma mowy o fotorealistycznym efekcie.
Renderowanie to symulacja zjawisk fizycznych takich jak padanie i rozproszenie światła. Wyniki są tym lepsze, im symulacja bliższa rzeczywistości. Bez znajomości tych praw ze świata naturalnego, nie można ich efektywnie przenieść do świata wirtualnego...