A może tak trochę matematycznie podejdziemy do tematu, co? ;-)
Co mamy:
Samoświadomość fotografa - 1 zmienna
Świadomość klienta jakie chce mieć zdjęcia - 2 zmienna
Ile fotograf chce zarobić - 3 zmienna
Ile klient chce dać - 4 zmienna
Znajdzie się pewnie i jeszcze więcej zmiennych. Liczba kombinacji dwóch zmiennych odrzucając cztery te same pary to 12.
Dosyć dużo zależności, prawda?
Jak mi wychodzą ślubne? Moi jedyni klienci powiedzieli, że im się podobają. Zawodowy fotograf wziął pieniądze (5 razy tyle) za trzy marne zdjęcia. Jak mi wyszły moje? Ja oceniam, że średnio-dobrze.
A jak zdjęć średno-dobrych nie robić? Też wiem. Tylko czemu mam ich nie robić? I to pomimo świadomości, że inni robią lepiej. Bo nic nie robiąc nie nauczę się niczego.
Wątek zabawny o tyle, że niestety - nikt z nas nie ma stu procentowej racji. Bo takiej nie ma. Jeden klient lubi większy kicz, drugi mniejszy, a trzeci Sztukę. Tylko, jak ten trzeci odtworzyłby może jeszcze jedną stronę to okazałoby się, że to co on uważał za sztukę to też kicz.
A co z fotografami? A z nami jest identycznie. A czasem nawet jakoś dziwnie przekornie, bo mnie niejedna "sztuka" ceniona w środowisku po prostu razi. I tyle.
Nie będę się zachwycał białym kwadratem na czarnym tle, bo ktoś rzekł - sztuka. Nie będę się zachwycał zupą pomidorową w puszcze, bo ktoś rzekł - sztuka.
Nie zachwycają mnie Panny z Avignon, bo to sztuka. Nie lubię zdjęć z otworka - a to przecież same sztuki. (tu mnie poniosło ;-) )
Sami musimy odpowiedzieć sobie, co jest dla nas sztuką. Klient także musi mieć jakąś świadomość. Jeżeli jeden trafi na drugiego to skutkuje to zleceniem.
A co jak klient ma wyższą świadomość a gotówki mniej? Wtedy dogrywa się z fotografem o mniejszej (może) świadomości sztuki i... złotówki. Bo to ze sobą silnie się wiąże.
Wiem z autopsji, bo miałem robić zdjęcia koledze, ale niestety nie mogę w tym terminie. Dałem linki do stron. I wygrała... złotówka mimo wysokiego parcia na sztukę.
Oczywiście z mojego postu nic nie wynika. A czegoś się spodziewaliście? :-)