Świat zwariował

[Roqfort]

To ja Was zażyję. W Londynie gdzie mieszkam, ilekroć wychodzę z aparatem w jakieś popularne miejsce, np. Trafalgar Square, jestem zaczepiany przez "strażników miejskich" którzy każą mi schować aparat, gdyż - tu cytuję - używanie profesjonalnego sprzętu fotograficznego jest zabronione w miejscach publicznych". To, że obok widzę kilkaset osób z kompaktami lub telefonami fotografujących wszystko i wszystkich dookoła nikomu nie przeszkadza. Strażnikom też. Na moje pytanie o definicję sprzętu profesjonalnego odpowiadają zawsze - taki jak ten co masz A najczęściej łażę z eLką 70-200 dokręconą do 40D albo 5D
Mojemu koledze z Brighton, dwa razy policja kazała pokazać co sfotografował i też zakazali robienia fot, pod karą grzywny i możliwością konfiskaty sprzętu.
I ****

Pracowałem w redakcji The Sun i pytałem ich speców od prawa. Oni twierdzą że nie ma takiego prawa zakazującego fotografowania wszystkiego i wszystkich, oprócz obiektów z wyraźnie zaznaczonym zakazem focenia.
Ale dwa dni po tej rozmowie znowu zostałem ostro potraktowany przez policję i na wszelki wypadek schowałem sprzęt i zrobiłem pokorną minę
Teraz kiedy wychodzę pofocić, zakładam identyfikator The Sun i mam spokój. Ale to jest chore...
Złe czasy nadchodzą panowie i panie... Bardzo złe...

[bebesky]

Tak myślę. Jak pamiętam milicja zawsze tępiła podejrzanie uśmiechających się, "bo skoro ktoś się tak zachowuje to coś kręci..."

znaczy co?
milicja jak widziała kogoś uśmiechniętego to od razu pakowała go do suki?
cóż to za bzdura
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

to jednak NIKT nie moze mi zabronic robienia zdjecia w miejscu publicznym i takiego ujecia, jakie mi sie podoba,

chyba że robisz zdjęcia temu komuś a on nie jest osobą publiczną. Bo robienie zdjęć mimo jego wyraźnego sprzeciwu nawet gdyby nie było sprzeczne z prawem to tylko i wyłącznie świadczy o twojej kulturze osobistej a raczej o jej braku

[akustyk]

(...)
Złe czasy nadchodzą panowie i panie... Bardzo złe...

no wiec wlasnie to mnie rowniez niepokoi. zidiocenie ludzi, o ktorym najczesciej slyszy sie w USA i krajach poslusznie sie Stanom wyslugujacych, ktorym nieudolni rzadzacy politycy serwuje notoryczna papke o zagrozeniu terrorystycznym, budujac otoczke wojny i zagrozenia. mechanizm jednoczenia wokol wodza, starszy chyba jeszcze niz imperium rzymskie, ale na ktory tluszcza nadal daje sie nabrac.

tylko czy to jest normalne? czy to jest stan, ktory uwazamy za akceptowalny?


ja moze podam przyklad holenderski, bo mi sie jednak znacznie bardziej podoba. jade na rowerze na miasto - droga wypada przez Buitenhof, ktory jest siedziba rzadu i gdzie regularnie urzeduje premier a i nierzadko wpada krolowa. podworko urzedowego "zamku", w ktorego pierzejach miesci sie zreszta tez parlament i gabinety ministrow, jest publicznie otwarte, mozna po nim jezdzic rowerami (i sie jezdzi, bo to taki kraj ) a wyciagniecie aparatu spotyka sie owszem, ze spojrzeniem ochrony, ale nie zdarzylo mi sie, zeby to spojrzenie bylo inne niz z sympatia i usmiechem.

o innych budynkach uzytecznosci publicznej nie wspominam. nikt nigdy nie robil mi najmniejszych problemow, gdy wyciagalem aparat, albo gdy moje dziecko, mimo calego majestatu urzedu, chodzilo sobie glosno spiewajac "wiosna, znow nam ubylo lat" albo inne takie

szczytem ograniczen jest tu fakt, ze przez ratusz i dworzec nie jezdzi sie rowerem (a dla Holendra to cios prosto w jego cyklistowskie serce ). w pierwszym przypadku ze wzgledu na niemoznosc (i bezcelowosc) wjazdu, w drugim prawdopodobnie zakazu, ale nikt tutaj nawet nie probuje tego sprawdzac. po prostu sie nie jezdzi i kropka


pewnie, ze jest to pochodna faktu, ze ten kraj przez wieki byl neutralny z definicji. a tam gdzie definicji nie bylo, myslacy trzezwo o forsie Holendrzy dyplomatycznie zwijali ogon pod siebie i nie wyskakiwali przed szereg z denerwowaniem innych nacji. ci pragmatyczni protestanci nawet nie potepili agresji Chin na Tybet, bo ich chlodny germanski umysl skalkulowal wyzsze dochody tytulem zachowania milczenia ale z punktu widzenia mieszkanca bezpiecznego kraju mnie to osobiscie nie przeszkadza. a juz, w pelni pragmatycznie rzecz biorac - zwlaszcza, ze to nie moj rzad

[Mellan]

W Szwecji ani w Norwegii też ani razu nie spotkałem się z zakazami.
Podczas urlopu w Portugalii spotkała mnie sytuacja, gdzie zainteresowany patrol policji dotrzymywał mi kroku przez jakieś 15 minut, ale dyskretnie i w końcu odpuścili nie zamieniwszy słowa.
Najciekawszą sytuację spotkałem na Okęciu w Warszawie, kiedy to ochrona nakazała prześwietlenie filmu turystce pod groźbą konfiskaty. Koleżenka rzeczonej przez cały czas filmowała sytuację, no ale to nie był aparat tylko telefon... :grin: o telefonach przepisy nic nie mówią.

[ewg]

Najciekawszą sytuację spotkałem na Okęciu w Warszawie, kiedy to ochrona nakazała prześwietlenie filmu turystce pod groźbą konfiskaty.

Domyślasz się może co mogło być na tym filmie? No i czy prześwietlenia rzeczywiście dokonano?

[bebesky]

W Szwecji ani w Norwegii też ani razu nie spotkałem się z zakazami.

W Polsce fotografowałem różne miejsca w tym takie na których wisiała tabliczka zakaz fotografowania.
Przy jednym - składzie materiałów wybuchowych ochrona z początku nie była zadowlona ale po grzecznej rozmowie i wyjaśnieniu że generalnie ich obiekty (ziemianki ) mało mnie interesują a bardziej jestem zainteresowanym okolicznymi polami, przestali się mną interesować. Jedynymi zainteresowanymi były psy szczekające zza ogrodzenia. Z ochroną sobie pogadałem, wymieniliśmy sobie poglądy na życie i rostaliśmy się w przyjaznej atmosferze.
Ale to ja pierwszy do nich podszedłem i to ja rozpocząłem rozmowę.
Jeden obiekt sobie odpuściłem pałacyk chyba koło Jarocina w którym jest dom pomocy społecznej. Wszedłem i zapytałem czy mogę porobić kilka zdjęć obiektu na co pracownica wyjaśniła mi że jest to dom dla osób z różnymi schorzeniami psychicznymi i wolałaby abym zrezygnował z fotografowania. Nie powiedziała że nie wolno, nie straszyła (mimo że znak zakazu fotografowania wisiał na bramie wjazdowej). Trochę z żalem (bo budynek całkiem ładny), zrezygnowałem, choć nikt mnie nie pilnował i gdybym się uparł mógłbym zrobić zdjęcia.

Tyle że w sumie to wątek jest raczej o fotografowaniu ludzi, szczególnie ludzi, którzy nie chcą być fotografowanymi.

[Mellan]

Domyślasz się może co mogło być na tym filmie? No i czy prześwietlenia rzeczywiście dokonano?

Zwyczajne pamiątkowe pstryki z hali odlotów. Dziewczyna nową rolkę zaczęła, zrobiła może raptem z 5 klatek. Po kilku minutach zleciało się chyba ze sześciu ochroniarzy. Owszem, dokonano prześwietlenia.
Niczyja torba, to potrafię zrozumieć. Natomiast folgowanie telefonom, "bo to nie aparaty", a ściganie tego co je przypomina - dla zasady to taka niezrozumiała upierdliwość.
Kompletnie odmiennie poza Polską. Z przyzwyczajenia na wszelki wypadek czasem pytam, spotyka mnie tylko uśmiech i wzruszenie ramion.

[muflon]

Tyle że w sumie to wątek jest raczej o fotografowaniu ludzi

A ja myślę, że to jest wątek... o ludziach.

[lempl]

Zwyczajne pamiątkowe pstryki z hali odlotów. Dziewczyna nową rolkę zaczęła, zrobiła może raptem z 5 klatek. Po kilku minutach zleciało się chyba ze sześciu ochroniarzy. Owszem, dokonano prześwietlenia.
Niczyja torba, to potrafię zrozumieć. Natomiast folgowanie telefonom, "bo to nie aparaty", a ściganie tego co je przypomina - dla zasady to taka niezrozumiała upierdliwość.
Kompletnie odmiennie poza Polską. Z przyzwyczajenia na wszelki wypadek czasem pytam, spotyka mnie tylko uśmiech i wzruszenie ramion.

I tak doszliśmy do hot tip na dziś:
Terroryści, róbcie zdjęcia komórkami!

Kultura zakazów nie ma wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.

[bebesky]

A ja myślę, że to jest wątek... o ludziach.

i trudno się z tobą nie zgodzić