wydaje mi się ze to tak nie jest do końca że ci wszyscy fotografowie national sa takimi mistrzami. Znalazłoby sie pewnie wielu podobnych np. na tym forum. Ale do tego nie wystarczy miec umiejętności. Widziałem kiedyś taki film: "national geographic - oczami fotografów", bohaterowie opowiadaja tam ile czasu spędzają w miejscach o których nam może sie jedynie przyśnić i ile setek zdjęć przywożą z takiego wypadu. To nie tak że jedzie, staje i pstryka wybitne dzieło. On siedzi tam dwa miesiące i pstryka tysiące zdjęc a po powrocie daje je komuś kto siedzi przy komputerze i jadą z nimi jak się tylko da. na filmie jest fragment jak koleś-grafik wymazuje coś w jakimś programie graficznym. I najlepsze wybierają do gazety i zachwycamy sie nim. Gdyby mieć takie możliwości to zobaczylibyście ilu mistrzów do okoła by było. Ale tak musi być, tylko nieliczni mogą tam być i pstrykać w cudownym świetle. Na tym to wszystko polega.