I to jest chyba diagnoza w punkt, jeśli chodzi o większość osób narzekających na gubiący się AF. Sporo amatorów "ptasiarzy" pstryka swoje fotki z bardzo daleka, dużo powyżej realnych możliwości swojego sprzętu na naprawdę dobre foty. Fotografowany ptak na takich kadrach zajmuje niewielki procent kadru i wtedy faktycznie automatyka może zgłupieć. Ja nie jestem fotografem dzikiej przyrody (i pewnie z braku czasu nigdy nie będę), ale nigdy (no prawie nigdy), nie robię zdjęcia, jeśli fotografowany obiekt miałby być tylko znaczkiem pocztowym na matrycy. Większość moich fot ze zwierzakami, to jednak znaczne wypełnienie kadru przez nie i w takich warunkach AF nie stwarza problemów. Podobnie z samolotami, czy samochodami.
I, żebyśmy się dobrze rozumieli, ja nie mówię, że focenie takich zwierzęcych znaczków pocztowych to złe podejście, tylko wtedy chyba nie ma co oczekiwać cudów, bo w sumie skąd automatyka ma wiedzieć, co jest właściwym przedmiotem kadru, skoro ledwie go widać...