A w miastach ludzie będą przywiązani do swoich piętnastu minut na sprężynach. Sołtys z Wąchocka jawi się jako prekursor unijny.
Jak już rozmawiamy w tym klimacie, to dla mnie taką smyczą są auta elektryczne i ich lobby - nadają się do jazdy po mieście i do pracy w zasięgu godziny. Na przykład taki wyjazd w Dolomity - w moim wypadku około 1300 km. Ktoś ma pomysł na logistykę elektrykiem? No i sama jazda na miejscu - jak ktoś był to wie jaki to wysiłek dla autka podjechać na którąś z atrakcyjnych przełęczy: kilkanaście kilometrów ciągle pod górę, po drodze 36 zakrętów 180 stopni. Średnie zużycie wzrasta z 6 do 18 litrów na sto.
W Gdańsku kupili ileś autobusów elektrycznych i nagle odkryli, że Gdańsk jest miastem niepłasko położonym na wzgórzach morenowych.