widze ze wątek zaczyna zyc drugim życiem...
wywołany do tablicy, napisze kilka słow...
"zrobiłem" ponad 300 slubów, i nie musze przewidywac ze beda bramy, ja to wiem, ale skoro nie jestes fotografem slubnum i patrzysz na wszystko z boku to nawet nie masz pjecia o sytuacjach jakie mogą i zdarzają sie na weselach...
nie mam absolutnie zamiaru sie tłumaczyc, ale wyobraz sobie taka sytuacje...(ja nie musze, bo ja przeżyłem...)
młody tak sie stesuje slubem że mocno popija w domu przed wyjazdem ze zapomina bukietu slubnego, w połowie 5 kilometrowej drogi zatrzymuje mnie swiadek i prosi żebym z nim wrócił po ten bukiet, i dlatego pod dom młodej zajezdzam z nim ostatni i musze auto postawic daleko od domu bo wszystko pozastawiane, błogosławienstwo, foty z rodzina i wsiadanie do auta w tym czasie goscie juz ruszaja waska druzka miedzy domami ja zanim dopadam swojego auta jestem na koncu całej kolumny a że latac nie potrafie to nie ma fot z bramy.... to tak w dużym skrócie. Młody nie przyznaje sie do całej sytuacji i prosi o meską solidarnosc, wiec milcze jak grób.
I jak Panie Kolego, gościu weselny, co zawsze widzi zdjęcia z braam.... co sądzisz co mogłem/miałem zrobic?????
Jesli chcesz wiecej info i dokładniejsza relacje to zapraszam na PM