
Zamieszczone przez
atsf
Ponadczasowym rozwiązaniem technicznym jest możliwość szczegółowego oglądu obrazu w czasie rzeczywistym na drodze optycznej, w osi obiektywu, bez paralaksy, z możliwością oceny GO. Póki co EVF jeszcze nie osiągnął tego poziomu szczegółowości obrazu i braku zakłóceń elektronicznych, aby w pełni mógł zastąpić lustrzankę. Zresztą, przyzwyczajenie jest naszą drugą naturą. Mnie osobiście np. zirytowało oglądanie w mrocznym wnętrzu obrazu w celowniku OM-D M5 jasnego, jak w dzień, bo tak działa symulacja ekspozycji. Szumy w cieniach i smużenie, nienadążanie obrazu przy paningu, są takimi uciążliwościami, że trzeba sobie wmawiać, że już jest dobrze. Jeszcze nie jest, kiedyś pewnie będzie, ale- póki co- tylko w lustrzance jestem pewien tego, co widzę. System bezlusterkowy by się jednak przydał, bo przy braku wstrząsu od lustra zdjęcia wychodzą zawsze lepiej. Można też dokładniej ustawić ostrość i pozbyć się problemów z front- i backfocusem. To jest dobre, ale mnie najbardziej w technologii bezlusterkowca interesuje selektywność punktu nastawiania ostrości. Robiąc zdjęcia przyrodnicze EOS-em 550D obiekt w celowniku jest czasem tak mały, że ramka punktu AF wystaje poza niego i aparat nastawia ostrość w tle. W EOS M2 jest jeszcze gorzej pod tym względem, trzeba mieć bardzo czysto w kadże i duży odstęp od tła, aby aparat zechciał ustawić ostrość na mały obiekt. Nie wiem, jak się pod tym względem spisuje EOS M5, ale cudów się nie spodziewam. Cena aparatu- przesadzona do wiwatu. Ostatecznie nie dysponuje on niczym specjalnym w stosunku do kompaktów z megazoomami, a nie ma nawet tego megazooma o krotności 1:50 ;-)