Mam teraz taki dylemat. Mam 1100d z kitem, Heliosem 44M-4 i w prawdopodobnie w poniedziałek dołączy do tego jeszcze 70-200 f/4 L. Teraz zamierzam odkładać pieniądze na jakąś fajną, jasną stałkę. Pierwsze obiektywy jakie mnie zainteresowały to Canon 85 1.8 i Sigma 50 1.4, ale w Sigmie podobno są problemy z AF, a o 85 są dobre opinie, ale boję się tej długiej ogniskowej, najpierw sobie sprawdzę jak się czuję przy 85mm w zoomie jak dotrze do mnie paczka z wyczekanym tele. Przyszło mi niedawno do głowy, żeby zanim uzbieram na coś droższego (czyli jeszcze przynajmniej rok) wymienić Heliosa na plastikowego C 50 1.8 (jakoś jesienią powinno mnie być na niego stać, teraz wszystkie oszczędności poszły w tele). Heliosa używam bardzo dużo, przyzwyczaiłam się do manualnego ostrzenia, chociaż czasem brakuje mi autofocusa, ale bardzo lubię zdjęcia z tego szkiełka, daje śliczny bokeh - ZDJĘCIE ZDJĘCIE. Jak kupię 50-tkę to zyskam AF, stracę wytrzymałą metalową obudowę, nie wiem jak będzie z jakością zdjęć. Waszym zdaniem warto zastąpić Heliosa tym tanim Canonem, czy lepiej na razie to sobie odpuścić i oszczędzać na 85mm albo Sigmę?