Ale to już trzeba by własną ciemnię chyba.Przy dobrym negatywie i poprawnej obróbce fota czarno-biała zaczyna się od formatu 30/40 cm w górę.A najpierw nauczyć się robić dobre negatywy, co nie jest niestety takie oczywiste.
Co do braków to jest problem zachodniej kultury. Ciągle nam czegoś brak i nie cieszymy się życiem. Daliśmy sobie wmówić, że najważniejsze to posiadać najlepsze zabawki.
Nigdy nie używałem zaawansowanego analoga. Ale mam kilka przemyśleń. AF to nadal potrafi się nieźle pomylić w najnowszych DSLR. Pomiar światła matrycowy nadal nie jest doskonały i nadal trzeba mocno uważać. Więc te mechanizmy 20 lat temu były pewnie jeszcze bardziej zawodne. Dal mnie wniosek jest jeden, szkoda kliszy na błędy. O ile na cyfrze możemy często zrobić kolejną próbę (najpierw zobaczyć rezultat na ekraniku), o tyle tu prób nie ma. Dlatego jestem za tym, że warto wszystko ustawić ręcznie i nie zdawać się na ułomne automaty. Dlatego coś klasy P30 powinno wystarczyć.
Teraz wszyscy posiadacze analogowych cudów techniki z połowy lat 90'tych mogą opisać swoje przeżycia z nimi związane. Bo jestem ciekaw jak to było z pierwszymi pomiarami matrycowymi lub pierwszymi systemami AF i jak wtedy wykrywało się BF, lub FF.